Wpis z mikrobloga

Mirasy, prowadzę biznes z grami w galerii handlowej. Chodzi o coś takiego, że wrzucasz jakieś 2 lub 5 pln i możesz wygrać bilety, które potem wymieniasz na nagrody. Ale to nie jest aż tak istotne.

Jako, że na ogół jestem dość kreatywnym i pozytywnym człowiekiem i staram się urozmaicać wszystko (np. malowanie twarzy, konkursy) to zorganizowałem konkurs o stówkę dla moich pracowników. Konkurs, w którym mogą dać jakieś pomysły, a jeżeli ten zaś okaże się fajny i prosty do zrealizowania to stówka wpada na konto.

Na pomysły nie trzeba było długo czekać. Jedna z pracownic wymyśliła motyw z rozstawionymi balonikami po galerii z napisem przebij mnie - a w nich kupony na kręcenie włosów lub malowanie buzi na jakiegoś zwierzaka. Pomysł jako taki - ujdzie; ale w biznesie liczy się perfekcja i konkrety. Jako uznany wyjadacz i rekin biznesu nie mogę sobie pozwolić na amatorkę. Nie otrzymałem strategii działań marketingowych, benchmarkingu, planu operacyjnego, analizy kosztowej, kart kontrolnych projektu, regulaminu konkursu, wykresu Gantta. Wszystko musiałem ogarnąć sam.

Któregoś dnia porobiłem rano wypłaty i wieczorem siedząc przy drineczku widzę wiadomość od jednej z pracownic - gdzie moja premia, pomysł był mój, co to ma znaczyć? Mirki, czy uważacie, że za tak proste podejście do tematu należą się jej pieniądze? Pamiętajcie, że biznes to sztuka przetrwania i ciągła walka, nie każdy się do tego nadaje. Echhhh, jak żyć...

#pracbaza #bekazpodludzi #rozowepaski #januszex #pdk #heheszki
  • 2