Wpis z mikrobloga

TLDR: Mój pierwszy uczeń poleciał sam. I przeżył. #lotnictwo #odzeradoatpla #chwalesie

Chyba w każdym rodzaju lotnictwa pierwsze loty samodzielne to spore wydarzenie. Nie tylko dla ucznia ale też dla instruktora. A już zupełnie dla takiego zielonego instruktora jak ja.

Przyjechałem na lotnisko z godzinę przed wszystkimi, bo nie mogłem wysiedzieć w domu, przejrzałem dokładnie samolot (mimo, że i tak uczeń będzie to potem robił jeszcze raz), sprawdziłem prognozę, papiery, poczekałem na ucznia i do samolotu! Zrobiliśmy kilka lotów przypominających, bo miał przerwę od ostatnich lekcji. Było okay. Na zakończenie wpisałem w książkę "Zadanie A(LA)/7 zaliczone bez uwag, przedstawiam ucznia do lotów kontrolnych przed wylotem samodzielnym. Instruktor Popo". Od tego momentu już nic nie dało się poprawić, bo uczeń poszedł w ludzi. Ja przed oczami miałem wszystkie czarne scenariusze. Awaria silnika tuż po starcie, zacięcie klap, awaria sterów, baba na rowerze wjeżdżająca na pas. Uczeń, który się gubi i leci na Białoruś, nagła burza, piorun z jasnego nieba i tego typu tematy.

Ale było już za późno.

Zamiast mnie wsiadł do samolotu NadInstruktor Nadzorujący i polecieli, a ja powolutku piechotą poszedłem na kwadrat, czyli miejsce z którego kieruje się lotami. Zrobili kilka lotów sprawdzających. Niektóre wyszły lepiej inne gorzej, ale w końcu podkołowali do mnie. To dobry znak, bo jakby go miał oblać to by skołowali pod hangar. Instruktor Nadzorujący wysiadł i przez radio pozwolił mojemu uczniowi lecieć samodzielnie. Zagadałem o to jak poszło. A on na to "Wszystko s--------ł, ale raczej się nie zabije". Cóż, jakby co to w kryminale będziemy siedzieć razem. Wtedy przypomniało mi się, że przed wyjściem żona mnie pytała czy zabieram szczoteczkę na wypadek jakbym miał prosto do aresztu jechać. Każdy kolejny lot obserwowałem z niepotrzebnie ściśniętym żołądkiem, ale całe szczęście obyło się bez komplikacji.

Dzielny uczeń wykonał tyle lotów ile miał wykonać bez przygód, wszystko zakończyło się pozytywnie a ja mogłem poczuć się jak matka-kaczka dumna ze swojego kaczątka, które właśnie nauczyło się latać. I tak to minął kolejny radosny dzień aeroklubowego latania.
popovonkox - TLDR: Mój pierwszy uczeń poleciał sam. I przeżył. #lotnictwo #odzeradoat...

źródło: comment_1626858757z62BoZaTayErt1mLgiQMds.gif

Pobierz
  • 39
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@popo_von_kox: oo, Krywlany ( ʖ̯) szczerze zastanawiałem się czy korzystacie już z tego pasa, bo pamiętak jak już był wylany, miałem akurat voucher na przelot nad Białymstokiem to tak czy siak start i lądowanie na trawie.
  • Odpowiedz
@chwt: Jeżeli mnie pamięć nie myli to w połowie zeszłego roku został w ograniczonym zakresie oddany do używania, więc bardzo prawdopodobne jest to że latałeś jeszcze przed tym wydarzeniem.
  • Odpowiedz
@popo_von_kox: Gratulacje. Fajnie że uczeń dalej żyje. Ja pamiętam jak w trakcie mojej pierwszej solówki nagle ten samolot zaczął wydawać nowe dźwięki i wszystkie jakieś niepokojące xD A u Ciebie instruktorstwo to tylko przystanek do ATPL, czy zostajesz na dłużej?
  • Odpowiedz
@popo_von_kox: latasz też na szybowcach? Zastanawiam się nad kursem bo mieszkam 50m od lotniska sportowego i fajnie tu sobie śmigają, ale w sumie nigdy nie miałem „zajawki” na latanie i nie wiem czy potrzebuję kolejnego drogiego i niebezpiecznego hobby ( ͡° ͜ʖ ͡°) A ostatnio widziałem grafikę że jest nawet ryzykowniej niż na motocyklu. Ciekawi mnie czy to fajne zajęcie i czy można to jakoś wykorzystać
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 2
@popo_von_kox: ja na pierwszym solo wyjechałem z drogi startowej w pole xD nawet lotniskowa straż pożarna przyjechała zobaczyć xD gratulacje i powodzenia, podobno instruktor musi być odporny na to, że uczeń próbuje go zabić
  • Odpowiedz
@czlowiekboruta: Zacząłem na szybowcach jakoś tak w 2008 i kilka sezonów polatałem. Fajny sport, ale dla ludzi, którzy mają bardzo dużo wolnego czasu. Uczniowie, studenci, bogaci rozwodnicy, emeryci. Co do bezpieczeństwa to raczej nigdy się tym nie przejmowałem. Moim zdaniem na drogach jest dużo bardziej niebezpiecznie. Sprzęt do latania jest regularnie konserwowany, szkolenia są dobre, raczej nie ma się czego obawiać.

@Banana_brain: O to to to. To jest
  • Odpowiedz
@czlowiekboruta: Szybowce póki nie będziesz debilem są bezpieczne. Duża część wypadków to jakieś o-----------e maniany czy wyścigi na zawodach gdzie jeden w drugiego wpada.
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@popo_von_kox: pierwszy samodzielny krąg nie wspominam jakoś bardzo, po prostu waląc te kręgi z instruktorem po kilkadziesiąt razy kolejny już samemu nie robi wielkiej różnicy. Pamiętam za to pierwszy samodzielny 3 godzinny lot z lądowanie (Wrocław, Leszno, Lubin Wrocław). To był czad! Zwłaszcza jak doleciałem do Leszna i po skołowaniu poszedłem na obiad do lotniskowej restauracji...( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@Banana_brain: @popo_von_kox: ja podczas szkolenia wylądowałem na lotnisku kontrolowanym bez pozwolenia ( ͡° ʖ̯ ͡°) na szczęście (dla mnie) to było z instruktorem i to on miał przechlapane ale z tego co wiem rozeszło się po kościach
  • Odpowiedz