Chyba w każdym rodzaju lotnictwa pierwsze loty samodzielne to spore wydarzenie. Nie tylko dla ucznia ale też dla instruktora. A już zupełnie dla takiego zielonego instruktora jak ja.
Przyjechałem na lotnisko z godzinę przed wszystkimi, bo nie mogłem wysiedzieć w domu, przejrzałem dokładnie samolot (mimo, że i tak uczeń będzie to potem robił jeszcze raz), sprawdziłem prognozę, papiery, poczekałem na ucznia i do samolotu! Zrobiliśmy kilka lotów przypominających, bo miał przerwę od ostatnich lekcji. Było okay. Na zakończenie wpisałem w książkę "Zadanie A(LA)/7 zaliczone bez uwag, przedstawiam ucznia do lotów kontrolnych przed wylotem samodzielnym. Instruktor Popo". Od tego momentu już nic nie dało się poprawić, bo uczeń poszedł w ludzi. Ja przed oczami miałem wszystkie czarne scenariusze. Awaria silnika tuż po starcie, zacięcie klap, awaria sterów, baba na rowerze wjeżdżająca na pas. Uczeń, który się gubi i leci na Białoruś, nagła burza, piorun z jasnego nieba i tego typu tematy.
Chyba w każdym rodzaju lotnictwa pierwsze loty samodzielne to spore wydarzenie. Nie tylko dla ucznia ale też dla instruktora. A już zupełnie dla takiego zielonego instruktora jak ja.
Przyjechałem na lotnisko z godzinę przed wszystkimi, bo nie mogłem wysiedzieć w domu, przejrzałem dokładnie samolot (mimo, że i tak uczeń będzie to potem robił jeszcze raz), sprawdziłem prognozę, papiery, poczekałem na ucznia i do samolotu! Zrobiliśmy kilka lotów przypominających, bo miał przerwę od ostatnich lekcji. Było okay. Na zakończenie wpisałem w książkę "Zadanie A(LA)/7 zaliczone bez uwag, przedstawiam ucznia do lotów kontrolnych przed wylotem samodzielnym. Instruktor Popo". Od tego momentu już nic nie dało się poprawić, bo uczeń poszedł w ludzi. Ja przed oczami miałem wszystkie czarne scenariusze. Awaria silnika tuż po starcie, zacięcie klap, awaria sterów, baba na rowerze wjeżdżająca na pas. Uczeń, który się gubi i leci na Białoruś, nagła burza, piorun z jasnego nieba i tego typu tematy.
Ale