Wpis z mikrobloga

Mirki, muszę wam się przyznać: moja sytuacja na tzw. studiach jest więcej niż tragiczna. To katastrofa.

Całą sesję letnią (ogółem czerwiec) przeleżałem w szpitalu i w domu na rekonwalescencji, bo nie mogłem chodzić. Myślałem sobie, że jakoś to będzie, jest jeszcze wrzesień. No cóż, miałem wtedy 2 punkty ECTS, za zaliczenie wf i etyki zawodowej. Opuściłem wszystkie kolosy z ćwiczeń, jakieś pojedyncze zaliczenia były tylko dlatego, że po prostu wykładowca gdzieś wyjeżdżał i zrobił nam wcześniej. Laborki to samo - wszystkie ostatnie, zaliczające już zajęcia opuściłem. Mimo wszystko miałem nadzieję, że się uda...

Teraz wiem, że się nie uda. Połowa moich ćwiczeniowców mimo tego, że jest sesja ma urlop i są po prostu nieosiągalni. Chciałem odrobić laboratoria to każdy mówi, że nie ma czasu i proszę przyjść w godzinach konsultacji! Bardzo chętnie bym przyszedł. Gdybym nie miał w tym czasie 3 innych rzeczy do zaliczenia. Jak pokazuję zwolnienie lekarskie, to każdy mówi, że to moja sprawa i ma to w dupie. Przyjął mnie facet od laborek z fizyki. Trochę mi pozaliczał na krzywy ryj wejściówki itp. ale pomiary muszę zrobić. Idę już taki zadowolony, że szybko zrobię sprawozdania i może jeszcze egzamin napiszę. Wchodzę do pokoju, a tam gościu mówi mi, że mają remonty sal i nie ma opcji na odrobienie. Proszę przyjść w listopadzie...

W poniedziałek pojawiła się kartka odrabiania laborek i z innego przedmiotu. Jeszcze we wtorek patrzę, że interesujące mnie ćwiczenie jest dostępne "na życzenie". Super, jadę dziś na uczelnię i co czytam na kartce? Że ćwiczenie było dziś od 8 do 11. Zrobiło mi się przykro...

W marcu pisałem kolokwium poprawkowe z analizy matematycznej. Okej, zaliczyłem, wszystko super. Babka do tej pory nie wstawiła mi oceny do USOSA. Przez to, wykładowca widząc, że nie mam oceny z ćwiczeń nie sprawdza nawet mojego egzaminu. Mam zero punktów co jest oczywistą nieprawdą, bo sam egzamin był dość łatwy. Piszę do niej maile (już po 2 dziennie) chodzę do jej gabinetu, ale ona ani nie odpisuje, ani nie siedzi w swoim pokoju. Była baba - nie ma baby. W niedzielę jest ostateczny, ostatni termin egzaminu. Jeśli nie będę miał oceny z ćwiczeń, które przecież zaliczyłem będę musiał powtarzać przedmiot. Oczywiście płacąc za niego. Koszt: 400zł.

Jestem po prostu zdołowany. Mój usos to druga armia czerwona. Nie wiem jak spojrzeć rodzicom, dziewczynie, znajomym w twarz, że tak się wszystko pieprzy. Można niby napisać podanie do dziekana o przedłużenie sesji bla bla bla, ale znajać biurokrację to odpowiedź dostanę gdzieś w listopadzie... W dupie mam takie studiowanie. Chce się człowiek nauczy, zaliczyć jak Bóg przykazał już nawet nie na jakieś piątki, ale chociaż te trójki. Ambicje naukowe niestety trochę zostały przesłonięte przez wolę przetrwania na tej gównianej uczelni, gdzie nikt nic nie wie, na niczym się nie zna itp.

Likwidują moją grupę studencką. Z tego co było podane w komunikacie trzeba było napisać podanie, w którym należało podać swoje preferencje co do nowego przydziału. Obszedłem pół dziekanatu, nikt nie czuł się kompetentny przyjąć mojego podania, odsyłano mnie z jednego podania do drugiego. Straciłem tak 2 godziny zanim w końcu ktoś mi powiedział, że takie rzeczy to do kierownika dziekanatu. Niestety był zajęty więc musiałem czekać następną godzinę zanim je po prostu wziął. I jeszcze na mnie prawie nakrzyczał, że mu przeszkadzam.

Obecnie nadal mam dwa ects'y. Czekam na wyniki dwóch egzaminów, do których napisania zmusiłem wykładowców krwią i żelazem. Zakładając optymistyczny wariant, będę miał punktów 6. Bida z nędzą moi drodzy.

O, taka sytuacja...

#firstworldproblems #problemystudbazy #studbaza #gorzkiezale
  • 20
@seeksoul: Masz zwolenienie i podkładkę - walcz. To Twoje prawo, żeby dostać dodatkowy termin zaliczenia, opieraj się na regulaminie, przejdź się do samorządu, nie odpuszczaj, bo będziesz żałować. Jeśli chodzi o 'wstyd' - daj sobie na wstrzymanie, nie wyleciałeś ze studiów, a nawet jakbyś wyleciał to z przyczyn niezależnych. Także głowa do góry i nie daj się biurokracji :)
@seeksoul: No takie uroki studiowania na polskiej uczelni. Nie ma ani jednej osoby życzliwej na całym wydziale? Ja miałam cudowną panią dziekan ds. studenckich i z nią takie przekręty robiłam aby tylko na swoje wyjść. Poza tym wielu rzeczy nie wiedziałam np., że można opłaty w ratach wpłacać. A jak złożyłam podanie o raty to i nie wiedziałam, że już od miesiąca decyzja jest i dawno termin pierwszej minął. Babki w
@sohee: Babki w dziekanacie to tragedia, nie pogadasz. Ale jutro idę z arsenałem podań o dodatkowe terminy, warunkową rejestrację na II semestr. Do poniedziałku teoretycznie mam czas, więc cóż.... Trzeba jakoś iść dalej.
@seeksoul: Poza tym nie dramatyzuj. Jak cię wyrzucą to się reaktywujesz, jak nie te studia to inne. Też kiedyś myślałam, że jak nie zaliczę roku to koniec świata nastąpi. A różne rzeczy się zdarzały, jak widać żyję mam się dobrze i rodzina się mnie nie wyparła. :-P
@seeksoul: Złóż podanie o przedłużenie sesji, o indywidualny tok studiów. Masz zaświadczenie ze szpitala, to dość solidna podkładka. Polecam ze sprawą pójść do samorządu, potem do dziekana. Nawet jeśli Ci odmówią - staraj się o możliwość powtarzania roku bez uiszczania opłat (jeśli nie jesteś na pierwszym roku może się udać). Przede wszystkim się nie łam, wszystko się da (tylko parasola w dupie otworzyć się nie da). Nawet jak Cię wywalą to
@seeksoul: właśnie od razu mi na myśl przyszła moja ukochana uczelnia jak przeczytałem twój post. Nie martw się, na wydziale elektroniki i telekomunikacji wszystko wygląda tak samo.