Wpis z mikrobloga

Z góry Cię przepraszam za nietaktowne pytanie :/ Ale jeśli oglądałeś serial Doktor House, i Jesteś osobą która również przeżywa notoryczny ból, to Twoim zdaniem dobrze jest to przedstawione w tym serialu?

@ToadieGooniedzwiedz: Pytanie nie jest nietaktowne. Odpowiem Ci tu, bo komentarza na głównej nie usunę później. Akurat trafiłeś, bo jestem fanem serialu i oglądałem od deski do deski kilka razy.
Tak z perspektywy porównywać zwykłego człowieka do House'a to jest trochę komedia, bo aktor ma praktycznie cały czas nielimitowany dostęp do substancji. W domu ma poukrywane fiolki z "litrami" morfiny.
W rzeczywistości rzadko który lekarz przepisze ci opioidy na zapas, a problem nie pojawia się w momencie kiedy bierzesz codziennie (no dobra, zależy jak mocny lek) tylko w momencie kiedy lek się kończy - bez niego nie jesteś w stanie funkcjonować (zespół odstawienia) - więc oprócz tego że jesteś uzależniony fizycznie i psychicznie musisz mieć z tyłu głowy że musisz to załatwić bo inaczej dramat. Mam tyle dobrze, że mam przynajmniej kilka aptek do których wchodzę i dostaję co chce "na kreskę" - co kilka razy mnie uratowało.

Czy jest to jeszcze bardziej wpływające na życie codzienne?

Dla zwykłego człowieka jeszcze bardziej. Osobiście przerobiłem wszystkie opioidy istniejące na Polskim rynku. Od kodeiny przez tramadol, morfinę i oksykodon (też w najwyższej dawce 80mg na której jest ostrzeżenie że osoba która nigdy nie używała opioidów, bez wyrobionej tolerancji biorąc tę dawkę może przestać oddychać). Po 10 latach bycia #!$%@? po uszy mogę powiedzieć jedno - jak lekarz nie chce przepisać opioidów, to wie co robi.

Pierwsze co rano robisz to sięgasz po dawkę.
Ostatnie co robisz przed spaniem to sięgasz po dawkę.
Dopóki nie ogarnąłem systemu - że w dzień biorę krople a na noc tabletkę o przedłużonym uwalnianiu to zdarzało się rano budzić już z objawami zespołu odstawienia ze względu na czas mijający od wieczornej do rannej dawki.

Jak idziesz gdziekolwiek musisz to mieć w kieszeni/torbie/plecaku bo dawka albo zacznie telepać zimno/ciepło/fale gorąca/biegunka.
Żaden lekarz słysząc ilość nie ustali dawkowania bo się pod tym nie podpisze więc robisz to sam.
Każdy lekarz którego prosiłem o pomoc - "tu do poradni uzależnień trzeba" - w poradni uzależnień "ja jestem za radykalnym rozwiążaniem tj. detoksem w szpitalu i zaczynaniem od nowa" - mhm, #!$%@?.
Idziesz po zwykłą poradę na temat czegoś innego - liczysz się z tym że lekarz będzie patrzył przez palce i miał w głowie że przyszedłeś do niego wyłudzić opioid.

Jesteś osobą która również przeżywa notoryczny ból, to Twoim zdaniem dobrze jest to przedstawione w tym serialu?

Odcinek kiedy House był wolny od bólu i jeździł, biegał do pracy pokazuje to idealnie - tj po tym kiedy Cuddy zrobiła mu podczas operacji coś pionierskiego i ból ustąpił pokazuje idealnie samopoczucie. Człowiek będąc cały czas w bólu staje się zgorzkniały, wręcz chamski - bez bólu i niebędąc uwiązanym do leków życie nabiera koloru. Żyjąc z bólem nie chce się nic. A np. klasterowy ból głowy nazywany jest bólem samobójców (chociaż tutaj z ratunkiem przychodzą grzyby halucynogenne w mikrodawkach).

Nie bałbyś się uzależnienia psychicznego od takich środków?

Jestem uzależniony psychicznie oraz fizycznie. Bałbym się mając wiedzę taką, jak mam teraz. Wtedy sobie nie zdawałem sprawy, bo mam ponadprzeciętną silną wolę i raczej IQ rzucone dość daleko po prawej stronie rozkładu Gaussa. Jak to powiedział psychiatra - uzależnionym jest się całe życie, można nie brać. Inne określenie to podobnie jak wysokofunkcjunujący alkoholik.
Inną kwestią jest też wiedzieć na co się piszesz i mieć świadomość a nie traktować tego jak paracetamol przepisany przez lekarza. Nie wiem jak to opisać, mieć świadomość że dostajesz narkotyk a nie zwykły lek.

Czy jak w tym serialu, ulga w bólu jest większą ulgą niż potencjalne uzależnienie?

Dla mnie tak. Z drugiej strony kiedy sobie przypomnę jak ból kręgosłupa odbierał mi kolor życia z dwojga złego jednak wolę Tramal i kontrolowanie dawki. W praktyce, prędzej czy później wypadniesz z kontroli (miałem takie epizody, ale jednak 12 lat doświadczenia robi swoje i ogarniam, ale tak czy tak jest to ogromny wysiłek psychiczny by to poskromić). Na tę chwilę nie widzę siebie funkcjonującego bez opioidów, raczej godzę się z tym że będę uwiązany do tego do końca życia.
Fakt jest taki że, jakkolwiek to zabrzmi, opioidy oprócz uzależnienia nie powodują większych szkód w organizmie. Dużo bardziej niszczyłbym się fizycznie biorąc NLPZ czy inne p/bólowe niż opioidy - np. pyralgina rozpieprza mi nerki, ketoprofen/dexketoprofen potocznie zwany Ketonalem rozpieprza żołądek i jelita - podobnie ibuprofen. Paracetamol rozpieprza wątrobę i mogę tak wymieniać.

W drugą stronę to też działa - biorąc OxyContin przestawałem po pewnym czasie funkcjonować, nie byłem w stanie pracować. Dlatego po przetestowaniu wszystkich wracam do Tramadolu który jest na zwykłą nienarkotyczną receptę ale w dwukrotnej dozwolonej dawce dziennej - na ulotce jest max 400mg dziennie w dawce podzielonej, ja biorę 900mg (3x300) (Tramal, syntetyczne ścierwo działające jak połączenie amfetaminy i opioidów na raz - to jest opioid i SNRI w jednym). Dla mnie to jest najlepszy wybór z prostego względu - właśnie dzięki działaniu stymulującym nie powoduje stanu senności i typowego dla opioidów noddowania, zresztą mózg już mam tak przezwojowany że teraz prędzej dostałbym od tego padaczki niż efektu narkotycznego. Dawki wynikają z rosnącej toleracji oczywiście.

Jak sobie coś przypomnę to Ci opiszę. Jak masz pytania to wal bezpośrednio i z mostu. Nie ukrywam się z tym bo to nie powód do wstydu. Nie ćpam, leczę się.

Wołam plusujących bo jak mniemam są zainteresowani: @ToadieGooniedzwiedz, @cns, @zef

#zdrowie #medycyna #narkotykizawszespoko #opiowraki #leki #farmacja
  • 25