Aktywne Wpisy
![Wurzel](https://wykop.pl/cdn/c3397992/Wurzel_Pt5DhPWiLn,q60.jpg)
Wurzel +21
#zwiazki Krótko i na temat - dziewczyna parę dni przed #walentynki twierdziła, że jest bardzo zajęta pracą (zdalna). Wcześniej, stopniowo co raz mniej pisaliśmy ze sobą (bo ma dużo pracy). Wstępnie ustaliliśmy, że się widzimy dzisiaj.
Wczoraj prawie zero interakcji. Przed 23 pyta się, czy się zobaczymy dzisiaj o 9, bo znajdzie dla mnie czas. Odpowiedziałem, że nie planuje spotkań rano, tak późno wieczorem i że ma szanować mój czas, tak jak
Wczoraj prawie zero interakcji. Przed 23 pyta się, czy się zobaczymy dzisiaj o 9, bo znajdzie dla mnie czas. Odpowiedziałem, że nie planuje spotkań rano, tak późno wieczorem i że ma szanować mój czas, tak jak
![teperkov](https://wykop.pl/cdn/c3397992/teperkov_1a57012ac7,q60.jpg)
teperkov +290
Tak się chciałem pochwalić : od przyszłego tygodnia będę człowiekiem bez komornika :D z w pełni operacyjnym kontem, będę mógł pracować na normalna umowę o pracę bez żadnych #!$%@? kombinacji etc :D wychodze na prostą!
O „tchórzostwie” nie ma co mówić. Kto zdolny jest przezwyciężyć instynkt samozachowawczy, ten daje dowód odwagi całkiem niezgorszej, i śmiesznie jest epilogować na temat, czy zniesienie hańby i wstydu, pustki po straconej miłości, czy rozpaczy po upadku ojczyzny, świadczyłoby o odwadze większej czy mniejszej. Ci zresztą, którzy tak potępiają samobójstwo z patriotyzmu, z miłości itp., czynią to na ogół dlatego, że w swym ubóstwie wewnętrznym nie doceniają cierpień z tymi sprawami związanych i złoszczą się na samobójcę niczym starcy na zakochanych, bankierzy na poetów, filistrzy na romantyków i entuzjastów: za branie na serio przykrostek, którymi się przejmować nie warto. Kamienie żółciowe, to nieprzyjemność; ale śmierć Julietty? klęska pod Tapsus?
Główny jednak jest argument społeczny. I tu wydaje mi się, że w wyjątkowych wypadkach, w razie jakiegoś całkowitego zdania kogoś na naszą tylko pomoc i oparcie, wzgląd na bliźniego winien rzeczywiście przeważyć. Ale to jest współczucie dla słabych, nie obowiązek społeczny służenia grupie (narodowi, rodzinie). Tę ostatnią zaś sprawę ująłbym ostro. Prawo stawiania nam żądań nieograniczonych w zakresie pozostania przy życiu za wszelką cenę dajemy społeczeństwu o tyle, o ile sami od niego przyjmujemy usługi i dobrodziejstwa ponad miarę wymiany świadczeń między jednakowo w kontrakcie zainteresowanymi kontrahentami. Ale ten wypadek jest raczej rzadki. Na ogół i normalnie jest tak, że wszystko, co jednostka od społeczeństwa otrzymała, jest zapłacone; samobójstwo nie jest poszkodowaniem wierzyciela; jego istotą jest wypowiedzenie kontraktu; albo, jeśli kto chce: jest nią wstanie od gry, w której braliśmy udział według umownych prawideł. Reguły gry wiążą mnie tylko póki gram; z chwilą gdy powiem: „nie gram więcej”, odzyskuję swą wolność. Tak samo obowiązki społeczne wiążą mnie tylko póty, póki przez swą obecność w życiu deklaruję się jako uczestnik gry; ale przysługuje mi każdej chwili prawo usunięcia się, i z tą chwilą wszystkie obowiązki się kończą. Formułując jeszcze dobitniej: człowieka przynależnego do społeczeństwa wiążą obowiązki społeczne; ale sama przynależność do społeczeństwa nie jest obowiązkiem społecznym. Jest to akt dobrowolny człowieka, który chce brać udział w grze: żyć i korzystać ze zbiorowych urządzeń życiowych. Ten akt dobrowolny jest odnawiany codziennie przez sam fakt naszego dalszego trwania przy życiu; ale możemy go każdej chwili nie odnawiać, i jednostce wolno się zabić, tak jak wolno jej, przez naturalizację, przyłączyć się do innego społeczeństwa albo się wynieść w samotność wyspy bezludnej.
Jeżeli zaś poszczególne jednostki, jako jednostki z winy mojego samobójstwa wyraźnie ucierpią, to — pomijając wypadek skrajny, o którym wspomniałem przed chwilą — odpowiadam: wasze żądanie, bym pozostał przy życiu, kiedy ja nie chcę, jest nie mniej egoistyczne niż moja, przez zdarzenia wymuszona, wola odejścia. Przeważnie nawet bardziej egoistyczne: bo ofiara, którą przez pozostanie przy życiu bym poniósł, jest większa niż ta, którą wy ponosicie przez moje wyniesienie się z życia. A jeśli mnie — jak, przyparci do muru, lubicie czasem mawiać — „kochacie” — i dlatego, nie dla własnej korzyści, pragniecie, iżbym pozostał, to to chyba jest niekonsekwencja: bo jeśli kochacie, winniście sprzyjać memu naczelnemu pragnieniu.
A teraz coś o nie ujawnionych, wstydliwych motywach, dla których samobójstwo jest potępiane. Samobójca, przez swój czyn, wszystkim więźniom pokazuje bramę wyjściową, wszystkim niewolnikom — drogę wolności: w oczach dozorców i w oczach właścicieli niewolników to zbrodnia. Ale także współniewolnicy — a pod pewnym względem są nimi wszyscy, łącznie z rzeczonymi właścicielami — mają mu jego czyn za złe: bo, sami bez odwagi, wmówili w siebie, że niewola ich to konieczność, fatalność, wobec której jest się bezsilnym. Samobójca im przypomina, że jeżeli są w niewoli, to z własnej winy; na nich zwala z powrotem odpowiedzialność, którą oni zwalili na fatum. Za jego sprawą czują się nędzni, bardziej nieszczęśliwi niż przedtem; zazdrościliby mu, ale brak im śmiałości. W ich ustach zakaz samobójstwa znaczy mniej więcej: „nikomu niech nie będzie wolno zrywać łańcuchów, na których zerwanie nas nie stać”.
Wreszcie — i o tym może na pierwszym miejscu należało powiedzieć — samobójstwo uświadamia nam grozę stosunków, których byśmy chcieli nie widzieć. Samobójca, śród zaspokojonych życiowo, to jak żebrak w cukierni: przypomina nie w porę o innej, mniej słodkiej rzeczywistości."
12 X 1930
Henryk Elzenberg, Kłopot z istnieniem. Aforyzmy w porządku czasu, Znak, Kraków, 1994
Wrzucałem już kiedyś, ale chcę mieć to pod tagiem, więc wrzucam jeszcze raz.
________________________________________
Mój tag #psychacontent na którym postuję fragmenty z literatury, historii i filozofii dotyczące depresji, śmierci, kobiet, samobójstwa, samotności i pesymizmu.
#przegryw #depresja #samobojstwo #filozofia