Wpis z mikrobloga

No to się dziś zmęczyłem. W planach było zrobić 250 km. Ustawiłem budzik na 5.00, żeby o 6.00 ruszyć. Gdy zadzwonił budzik, rzuciłem mu groźne spojrzenie, bezgłośne „zamknij się“ było już trochę przez sen. Wstałem o 7.30, sprawdziłem meteo.pl (burze, ulewy) i stwierdziłem, że może spróbuję coś pokręcić. Powoli ruszyłem. Z Wrocławia na Smolec, Skałkę, Sadkowek potem Gniechowice i do Mietkowa. Pogoda coraz ładniejsza, w Środzie Śląskiej pięknie świeciło Słońce, więc ruszyłem w stronę Lubiąża. W Lubiążu zaczęło kropić a po chwili ściana wody. Przerwa i kolejna ulewa. Wracam do domu przez Brzeg Dolny. Po drodze jeszcze kilka razy zdążyłem zmoknąć i wyschnąć. W domu zjadłem pomidorówkę, uzupełniłem bidony i zrzut oka na licznik: 142 km. Zostało 108. Hmmm. No dobra. Jadę. Tym razem w stronę Trzebnicy. Nakreciłem 67 km i skoczyłem do domu po slodycze. 41 km dokręciłem po Wrocławiu (obwodnica Leśnicy). Udało się. 250 km nakręcone.
Czas brutto: 12:08:34 - po 2 miesiącach z covidem, wynik uważam za niezły.
#rower #rowerowywroclaw #ruszwroclaw #szosa
Pobierz
źródło: comment_1624741616cWYLdjJZWWIgbPcCSquit5.jpg
  • 4