Wpis z mikrobloga

W nawiązaniu do ostatniego wykopaliska na temat HRT i "szeroko pojmowanego" zmiany płci.

Mam szereg pytań wokół tego procesu. Załóżmy dla tej dyskusji, że taki proces jest jest bezbłędny, a biegły się nie myli:
- jaka jest fachowa nazwa wokół tego i gdzie można poczytać o tym dalej?
- czy ta orientacja płciowa może zmienić się w czasie? Tj. na początku orzeknie się, że jest cis, po dekadzie, że jest trans, a po dekadzie, że jednak jest cis?
-- pytam o to, bo często pewne zabiegi są nieodwracalne i to jest pewnego pokroju przypał
- Czy gdyby przeprowadzić test na całej populacji, czy mielibyśmy coś pokroju 50/50 cis / trans ludzi?
- Jakie jest uzasadnienie wykonywania operacji transpłciowych? Dlaczego nie kwalifikuje się to jako okaleczanie, które na dodatek pozbawia możliwości płodzenia?

Co do pytań legislacyjnych:
- na ile zasadne jest tworzenie już ustaw na podstawie "młodej" dyscypliny naukowej?
-- dla porówniania kreacjoniści wywalczyli sobie możliwość nieuznawania ewolucji, chociaż ewolucja jest już mocno rozwiniętą nauką
- czemu dodatkowo zabrania się rodzicom w losach dziecka przy terapiach blokowania?

#neuropa #transseksualizm
Ludziom z #4konserwy za odpowiedzi typu "spisek wobec białych ludzi" podziękuje, bo czytanie takich rzeczy mnie męczy.
  • 5
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@wielkaberta Na część pytań mogę odpowiedzieć.

jaka jest fachowa nazwa wokół tego i gdzie można poczytać o tym dalej? ...

Wydaje mi się, że chodzi Ci o tranzycję

czy ta orientacja płciowa może zmienić się w czasie? Tj. na początku orzeknie się, że jest cis, po dekadzie, że jest trans, a po dekadzie, że jednak jest
  • Odpowiedz
@emikotek93:
Tranzycja to ten proces. Mnie bardziej interesuje to orzecznictwo, które jest zarówno podstawą prawną (podawanie blokerów czy zakaz ingerencji rodziców) jak i ogólnie wpływającą na resztę życia. To jest zbyt potężne "działo" i w całej tej dyskusji o transseksualistach nie widzę specjalnie by #4konserwy czy #neuropa jakoś próbowały dyskutować a raczej (świadomie) omijają.
Pytam o to bardzo, bo mnie intryguje (jako kuc po polibudzie) czy są jakieś elementy wykluczający możliwe fałszywe diagnozy.

BTW, ten popularny argument, że trans dołączają do 41% uważam za szkodliwy i w miarę nowy. Nawet jeśli jest to potwierdzone liczbami, to dalej trzeba badać dlaczego to się dzieje. Podzielam jednak obawy prawaków, że takie badania są pod ścisłą moderacją (gatekeeping) i nie mam tu na myśli modków z
  • Odpowiedz
@wielkaberta: w Polsce jak chodzi o prawo to go nie ma jak chodzi o osoby trans i tranzycję. Jest dosłownie dziki zachód przez to. Nawet podawanie hormonów dzieciom jest zależne od lekarza czy chce je dać, ale zawsze musi być zgoda rodziców.

Są elementy wykluczające fałszywe diagnozy. A w zasadzie sama diagnoza transpłciowości jest czymś takim. Dobry lekarz nie da jej od tak i będzie potrzebował wielu spotkań aby ją
  • Odpowiedz
@emikotek93:

Nie znam tego argumentu z 41% możesz mi go przedstawić?

Argument, będący już na poziomie mema, że 41% trans (w USA?) ma próby samobójcze.
Używany był (jest?) intensywnie przez Shapiro (konserwatywnego mówcę), że nie można ich wcielać do wojska ze względu na większy potencjał niestabilności. Potem "prawica" uwielbia korzystać z tej przesłanki.
Jak znam @artpop powie, że to obrzydliwe jest i pewnie ta statystyka ma wady. Jest to
  • Odpowiedz
@wielkaberta: z tymi próbami samobójczymi to jest trochę przekłamane. Chodzi o osoby trans które nie mają wsparcia od bliskich i czują, że społeczeństwo też ich nie traktuje tak jak powinno, tzn jako płeć którą się identyfikują. Inaczej mówiąc, osoby trans które nie rozpoczęły hrt. To jest hiper ważna granica która zmienia bardzo dużo
  • Odpowiedz