Wpis z mikrobloga

27lvl, rozstanie z różowym po 9 latach znajomosci, dosyć burzliwej, pełnej rozstań, powrotów, złych chwil i dobrych chwil. Dopiero teraz wiem, ze to w gruncie rzeczy moja wina. Oboje byliśmy ludźmi z problemami dlatego było dziwnie między nami. Tylko w tym wszystkim to ona podjęła próbę walki, poszła na terapie i rozwiązała swoje problemy. Ja mimo ze wszyscy wokół jej znajomi mówili ze jestem toksyczny uważałem ze to jej wina. Nie widziałem żadnego problemu w swoim zachowaniu, taki jestem.Nic do mnie nie docierało, piłem, cpalem. Kiedy ona pomogła już sobie chciała pomoc mi, zrobiłem pierwsza wszywke, później druga i zacząłem chodzić na terapie alkoholowa. Po tym jak przestałem pic, naprawdę wiele się zmieniło. Zobaczyłem życie którego nie doświadczyłem od 7 lat. Trzeźwy umysł, było super. Po jakiejś kłótni z różowym już więcej się na terapii nie pojawiłem. Uznałem ze nie muszę i dalej tak twierdze bo wiem ze bez alkoholu jest lepiej. Wydawało mi się ze jest między nami dobrze, jakieś plany, przekonała mnie do nowych rzeczy. Pokazala mi lepsza stronę życia. Mimo tego w środku czułem się pusty i czegoś mi brakowało. W styczniu w tym roku stwierdziłem ze się nacpam, narobiłem długów, kolejne rozstanie. Prosiłem o wybaczenie. Zgodziła się. Dostałem szanse której nie powinienem dostać z tym ze wtedy postawiła granice. Jeśli tylko raz cokolwiek wezmę to już więcej nie będzie powrotu. Wydawało mi się ze jest między nami cudownie, postanowiłem się oświadczyć, wyszło tragicznie bo się pokłóciliśmy ale się zaręczyliśmy. Zgodziła się. Byliśmy dziwni wiec takie rzeczy nie były nowością. Tak mi się wydawało. Po 2 tygodniach narzeczeństwa, różowa stwierdziła ze jedzie do koleżanki na noc. Zostałem w domu i po sprzątnięciu mieszkania przyzwolilem sobie wziąć syf bo ona tez była na imprezie, bo chciałem, bo #!$%@? jestem głupi. Biorąc to zdawałem sobie sprawę ze jeśli się dowie to koniec, mimo tego usprawiedliwiłem się w głowie ze mogę albo jej nie powiem. Gdy wróciła, byłem porobiony i powiedziałem jej o tym co zrobiłem. Przez to jak się zachowywałem tez już chyba zauważyła. Zaczęła płakać i pytać jak mogłem jej to zrobić a ja nie potrafiłem odpowiedzieć. To był koniec. Od razu kazała mi się spakować i #!$%@?. Próbowałem przepraszać ale nic to nie dało. Na drugi dzień się wyprowadziłem. Takie rzeczy tez już się zdarzały, po dwóch tygodniach znowu byliśmy razem ale nie teraz. Czułem i czuje się okropnie, napisałem do niej ale zablokowała mnie w 4 miejscach. Jest mi z tym złe ale jakaś cześć mnie jej kibicuje.
Podejrzewam ze mam #narcyzm kiedyś o tym rozmawialiśmy i miałem iść na terapie ale tego nie zrobiłem. Przy tym rozstaniu kolejny raz zacząłem się nad tym zastanawiać, czytać, dołożyłem do tego to co zawsze wyrzucała mi w kłótniach i jestem o tym przekonany - mam narcystyczne zaburzenie osobowości. Podczas związku nie potrafiłem zauważyć swoich zachowań i uważałem je za normalne, dziewczyna miała problem to się kłóciliśmy - z tym ze to ja je tworzyłem. Pierwszy raz chyba tak prawdziwie przyjrzałem się temu jaki byłem, co robiłem, a czego nie i jest mi wstyd. Zaprzepaściłem szanse na coś pięknego, co mogło się udać dlatego bo nie chciałem się leczyć. Nie chciałem się leczyć bo uważałem ze problem jest we wszystkich wokół a nie we mnie. Jednak prawda jest taka ze jestem okropnym człowiekiem, toksycznym, który wysysał życie i szczęście z tej dziewczyny. Poświęcała się całkowicie żeby mi było dobrze, żeby mi pomoc a ja potrafiłem powiedzieć ze złe sprząta, albo ze za dużo gotuje, ze za długo śpi. Nie rozumiem tego nadal czemu tak robiłem ale to nie jest normalne. Obracałem po później w żart, mówiłem ze przesadza. Nie pamietam wielu chwil kiedy taki byłem, musiała mi o tym przypominać. Wszystkie obowiązki domowe robiła ona, prosiła żebym jej pomógł zrobić listę zakupów albo wydatków a ja zawsze zrobiłem tak żeby tego nie zrobić. W kłótni powiedziała mi ze czuje się jakbym był jej synem, bardzo mnie to trafiło. Tak się czuje. Jestem niedojrzały i nie umiem sobie z niczym poradzić. Podziwiałem ja bo była moim przeciwieństwem ale kiedy zaczynała ode mnie wymagać tez czegoś więcej. Zaczynałem być zły, nie mówiłem do niej do tego stopnia ze mnie biła a wtedy obracalem to przeciwko niej. Bardzo chciała uprawiać seks jednak ja miałem z tym problem. Prosiła żebym poszedł do lekarza, nie poszedłem. Seks był bardzo rzadko, mechaniczny i krótki bo nie potrafiłem dłużej. Myślałem cały czas o tym, ze jestem w tym beznadziejny ale robiłem to raz na jakiś czas. Wiem, ze teraz już nie będę z żadna kobieta bo boje się seksu. Tej dziewczyny już się nie wstydziłem, wiedziała ze jestem kiepski ale nigdy tego nie mówiła. Wspierała i proponowała rozwiązania a ja wolałem wyciąć #seks z życia.
Ilość problemów w tym związku spowodowanych moja osoba była gigantyczna z tym ze w momencie kiedy te rzeczy się działy ja naprawdę nie czułem ze robię coś złego, ze to moja wina. Spędziłem dwie noce na czytaniu o zachowaniach narcystycznych i niestety ale kropka w kropkę robiłem dokładnie te rzeczy tej dziewczynie. Prawdopodobnie ten ostatni raz się nacpalem bo uznałem ze mi wybaczy jak zawsze. Cieszę się ze tego nie zrobiła. Uczucie pustki i wstyd który mi towarzyszy jest nie do opisania, czuje ze potrzebuje jej żeby znowu czuć ze żyje. Liczę ze wytrzyma w swoim postanowieniu i ułoży sobie życie z kimś bez problemów, a mnie czeka terapia. Tak sobie mówię bo zostałem sam i jeśli chce mieć choć trochę normalne życie to muszę coś ze sobą zrobić. Znajomi odeszli bo byli potrzebni jak coś chciałem. Jeśli ktoś mnie zdenerwował to wycinałem go z życia. Rodzina tez ma mnie dosyć bo regularnie ich zawodzę.

Wiec teraz jestem tu, na swoim dnie. Całkiem sam, z pomysłem na terapie zanim znowu wyprę ze to była moja wina i będę oczerniał dziewczynę żeby się wybielić. Nie wiem co zrobię, bo nigdy nie robię nic dobrego sam z siebie, jestem mistrzem autodestrukcji i robienia z siebie ofiary. Czeka mnie ciężkie życie, życie agresywnego dziecka w ciele dobrze ubranego, czystego, mężczyzny który w razie krytyki będzie miał zawsze usprawiedliwienie albo zrobi z siebie ofiarę. Nienawidzę tego kim jestem.

#narcyzm #narkotykizawszespoko ##zaburzeniaosobowosci #psychologia #psychiatria
  • 9
@3cmc4cmc: jesteś typowym gościem który potrafi obiecać złote góry jak mu się pod dupa pali. Ale jego słowa nie mają przełożenia na czyny. Każdy #!$%@? tak robi jak laska chce od niego odejść bo ma go dość.
Dziwisz się ze zostawił cie ktoś kto próbuje iść do góry a ty go ciągniesz w dół?

Dam ci radę... Skoro odkryłeś już, że masz tendencje do popadania w uzależnienia... To znajdź sobie coś
@CLONE: Teraz już się nie dziwie, analizując naprawdę szczerze to wszystko. Nie zasługiwałem na nią i powinna już dawno tak postąpić. Problem w tym ze kiedy to się działo byłem przekonany ze to jej wina. Często mi wytykała fikołki jakie robiłem, mówiła ze musi mnie zacząć nagrywać bo nie pamiętałem tego co mówiłem i zaprzeczyłem. Wytrzymała ze mna bardzo długo, bardzo starała mi się pomoc i wierzyła we mnie jak nikt.