Wpis z mikrobloga

#!$%@?, jak mnie #!$%@?ą ludzie w metrze. Jest ta #!$%@? niepisana zasada, że na schodach ruchomych po prawej stronie się stoi, a lewą wyprzedza. To nie, #!$%@?, pieprznięte babsko albo hipsterskie ścierwo stanie sobie po tej #!$%@? lewej stronie i weź to gówno wymiń. Na "przepraszam" nie reaguje, bo #!$%@? warszawskie gówno obrosło w piórka, popchniesz lekko, to oburzone wielce, a zabić nie mogę, bo jeszcze chce trochę pożyć.

Tak samo, #!$%@? durne, muszą rozmawiać w autobusach. #!$%@? musi pindzia 18-letnia pochwalić się, że #!$%@? ma problemy w domu, albo że się #!$%@?ła na wczorajszej imprezie. I musi #!$%@? głośno o tym mówić. W autobusie. Przez telefon. Tak, że wszyscy słyszą.

Ja #!$%@?ę, jak żyć, jak mnie zwykły codzienny motłoch #!$%@?? Do czego to doszło?

#boldupy #warszawa #frustracja #adasmiauczynski #czujesiejakmarekkondratwdniuswira

EDIT: Fixed @cielo
  • 69
  • Odpowiedz
@hultek: o ile tarasowanie ruchomych schodów to faktycznie zła cecha. To czepianie się tego, że w autobusie ktoś sobie swobodnie rozmawia to już typowy, cebulacko-polacki ból dupy :)
  • Odpowiedz
@hultek: ja czasem muszę się wydrzeć do telefonu, bo mam babcię, która po prostu nie słyszy za dobrze. skąd wiesz, czy ci ludzie też nie mają problemu ze słuchem albo ich rozmówca? człowiek z problemami ze słuchem musi mówić głośniej, bo musi sam siebie słyszeć. pomyśl czasem, nie każdy to burak i cham, można mieć inne powody.
  • Odpowiedz
@SScherzo: Na stacji 'Centrum', w jednym z wyjść są tylko ruchome. :) Poza tym, po betonowych ludzie też chodzą jak chcą i trzeba robić slalom.

A co do argumentu o głuchocie - tak, zgadza się, ale to odosobnione przypadki. Ja mówię o czymś zupełnie innym.
  • Odpowiedz
@hultek: ale skąd wiesz, czy akurat nie siedzisz w tramwaju z tym odosobnionym przypadkiem? ja też czasem mówię za głośno, ale nie robię tego specjalnie, prawdopodobnie też mam coś ze słuchem. staram się mówić cicho w komunikacji miejskiej, ale jak mi zagłusza tramwaj, to sama siebie nie usłyszę, no kurde. takie są uroki życia w miastach o wyższym stężeniu hałasu. nie mówię oczywiście o przypadkach, kiedy ktoś śmieje się do
  • Odpowiedz
@Aleksander_Newski: Rodowity Warszawiak po prostu nie zachowuje się jak świnia. nie gada na głos w komunikacji bo jest to nie uprzejme i irytujące. Jak dzwoni telefon i jest to cos pilnego to rozmawia szeptem lub wychodzi by nie uprzykrzać jazdy innym. Ludzie nie chcą słuchać rozmów innych. Ja nie chcę. Zachowuję kulturę. Nie blokuję lewej strony schodów. Nie stoję na środku przejścia blokując innym wejście do metra/tramwaju/autobusu. Słucham muzyki w
  • Odpowiedz
@vviktor_88: Mylisz się :) Jestem w tym mieście od urodzenia,a pierwszym warszawiakiem w mojej rodzinie był mój dziadek, który przyjechał tu jeszcze w latach 50-tych i nie jako "chłoporobotnik" ale jako zdeprymowany szlachcic, który całe życie pracował umysłowo. Chociaż co do przyjezdnych jako populacji można mieć pewne zarzuty (niekoniecznie takie jakie ty dajesz) to nieraz o wiele bardziej wolę ich niż głupków, którzy z tytułu samego bycia "rodowitym warszawiakiem" uważają
  • Odpowiedz
@Aleksander_Newski: A o jakim przykładzie ja napisałem w pierwszym poście? Przytoczę:

Tak samo, #!$%@? durne, muszą rozmawiać w autobusach. #!$%@? musi pindzia 18-letnia pochwalić się, że #!$%@? ma problemy w domu, albo że się #!$%@?ła na wczorajszej imprezie. I musi #!$%@? głośno o tym mówić. W autobusie. Przez telefon. Tak, że wszyscy słyszą.
Te przypadki mi przeszkadzają. Normalne rozmowy, czy jakieś biznesowe sprawy czy coś - spoko. Ale nie prywatne/intymne/osobiste
  • Odpowiedz
Tak samo, #!$%@? durne, muszą rozmawiać w autobusach. #!$%@? musi pindzia 18-letnia pochwalić się, że #!$%@? ma problemy w domu, albo że się #!$%@?ła na wczorajszej imprezie. I musi #!$%@? głośno o tym mówić. W autobusie. Przez telefon. Tak, że wszyscy słyszą.


@Aleksander_Newski: To o ten fragment mi chodziło :D
  • Odpowiedz
@Aleksander_Newski: @vviktor_88: Ja zauważyłem, że tzw. rodowici warszawiacy czasami są większymi "wieśniakami" niż te "słoiki", od których tak czują się lepsi. Ten cały spór o pochodzenie, to w ogóle dla mnie jakiś niezrozumiały ból dupy, niespotykany w żadnym innym większym mieście w Polsce, czy chyba nawet w Europie. Spotkałem się nawet ostatnio z opinią, że przyjezdni zabierają pracę "prawdziwym" warszawiakom, a najbardziej zabawne jest to, że osoba, która
  • Odpowiedz
@Ch_K:

Ten cały spór o pochodzenie, to w ogóle dla mnie jakiś niezrozumiały ból dupy, niespotykany w żadnym innym większym mieście w Polsce


Mimo wszystko lepszy spór o pochodzenie, niż naparzanie się maczetami, bo jeden rodzaj bydła kibicuje Wiśle, a drugi Cracovii, bądź kretyńskie antagonizmy lokalne typu Kato vs. Sosnowiec albo Toruń vs. Bydgoszcz ;)
  • Odpowiedz