Czuję się mniej warty dla społeczeństwa jako facet.
Uwaga! Wpis nie jest jakimś wylaniem żali, mizoginistyczny czy incelowski. Po prostu wylanie swoich myśli jak to zawsze robię na moim tagu. Subiektywne odczucia i przemyślenia.
Ostatnio usłyszałem od osoby starszej, która była zmuszona słuchać od młodszej odnośnie zaimków bezosobowych, ubrania nie mają płci itp. Usłyszałem taki oto komentarz: Facet i kobieta to są dwie połówki sobie potrzebne, każdy ma swoją rolę i jesteśmy sobie nawzajem potrzebni.
I jest to popularna sentencja wśród osób starszych, która zaczyna wymierać. Nasi dziadkowie, rodzice itp. Mieli określone role i byli szanowani za to kim są i co robią. Jako kobieta, żona i matka. Jako mężczyzna, mąż i ojciec. Każdy miał swoją rolę i wypełniał określone obowiązki, które były mu narzucone społecznie. I co jest dobre czy nie to już inny temat. Jednak ja bym chciał się skupić na czymś innym. Na tym że rola mężczyzn została spłycona i są oni coraz bardziej umniejszani w życiu społecznym. Odnoszę się tylko do Polski. Nie mam porównania.
Od faceta wymagało się zaradności i zapewnienia stabilności swojej rodzinie, kobiecie zajmowania się domem i dziećmi. Jakoś to współgrało, chociaż bywało różnie i z jedną i z drugą stroną. Zakładamy teoretycznie, że obie strony spełniały te warunki i jeden bez drugiego nie mógł żyć. Co dzisiaj nie jest tak znowu oczywiste.
W dzisiejszych czasach coraz częściej jest jednak tak, że rola facetów jest umniejszana i w zasadzie mogliby oni przestać istnieć. Jeśli mi nie wierzycie to poczytajcie co piszą Julki na twitterze, facebooku itp. Nienawiść czasami to aż się wylewa z monitora i czuć to dosadnie. Zepsuty rynek matrymonialny (popularna zasada 80% dla 20%) odnosi się do wielu aspektów społecznych, ekonomicznych itp.
I nie ma w tym nic dziwnego. Kobiety z biologicznego punktu widzenia są bardziej wartościowe dla społeczeństwa jako iż zapewniają przetrwanie gatunku i gdyby w wiosce żyło 10 kobiet i 10 samców to gdyby 5 facetów zginęło to nadal może urodzić się dziesięcioro dzieci, zaś gdy zginie 5 kobiet to wtedy urodzi się tylko 5 w ciągu roku, dlatego to mężczyźni chodzili na wojny, podejmowali niebezpieczne prace, bo w razie czego była to mała strata, a jego żona nadal może rodzić dzieci, więc on jest niepotrzebny. Jednak kiedyś to było bardziej szanowane przez społeczeństwo. Dzisiaj mam odczucie, że umniejsza się ich role i moglibyśmy umierać na potęgę.
Zapewnienie bytowi rodzinie? Cóż. Do tego jesteśmy potrzebni, ale niekoniecznie musimy korzystać z przywilejów, które opisałem wyżej. Bardzo łatwo w tych czasach dostać rozwód i przyznać alimenty na dziecko. Możesz nawet tych dzieci nie mieć i płacić alimenty na byłą żonę, bo przecież przez tyle lat ona zajmowała się domem, a mogła robić karierę. Im bardziej facet wypruwa sobie żyły, pracując, biorąc nadgodziny by zapewnić byt rodzinie tym bardziej oddala się od niej i potem kończy się to rozwodem. Błędne koło, bo często jest tak, że nie możesz pogodzić pracy z życiem osobistym i stajesz się tylko lokatorem, który ma przynosić pieniądze do domu. Przykre, ale prawdziwe. Widziałem to zbyt wiele razy. Nie wiem jak to możliwe, ale ludzie starszej daty mają więcej wigoru, chęci i zaparcia niż młodsze pokolenia. Sześćdziesięciolatek potrafi zapieprzać po 12 godzin dziennie w pracy, wrócić, porobić coś przy domu, zająć się obowiązkami domowymi i iść spać bo trzeba iść do pracy następnego dnia. Dla mnie takie życie to nie życie, a wegetacja. Ja chcę odpocząć, zająć się swoimi pasjami, mieć czas dla mojej dziewczyny. Jednak z jakiegoś powodu czuję presję, że ja jako facet mam mieć siłę i chęci by oddać się CAŁKOWICIE rodzinie i zatracić siebie. Co wielu starszym osobom wychodzi, ale to kwestia czasów, w których żyli.
Kobiety mogą brać dodatki na dzieci, alimenty etc. (faceci też, ale nie zaprzeczycie, że to jest rzadkość, matka musi być ostrą patuską i jeszcze ojciec może nie dostać praw rodzicielskich). Łatwo można faceta oskarżyć o g---t, założyć mu niebieską kartę. Kobieta jest zawsze stroną poszkodowaną i to mężczyzna musi udowadniać, że tak nie jest. Nawet nie wiecie jak łatwo by facet dostał niebieską kartę. Wystarczy że żona pójdzie do psychiatry i stwierdzi, że ojciec bije swoje dziecko. Z automatu jest to zgłoszone i karta jest założona, a sytuacje gdzie kobieta niesłusznie oskarża kogoś o g---t? Pełno takich historii.
Gdy facet nie spełnia oczekiwań kobiety to bardzo łatwo jest go wywalić z domu, zwalić całą winę na niego i się go pozbyć. Różnie to bywa, nie powiem i sam doświadczyłem przemocy domowej ze strony ojca, jednak za moich czasów nie tak łatwo było patusów wywalić, a teraz jest niesamowicie prosto i obrywają też normalni ojcowie. Poszliśmy w drugą skrajność.
Kolejną rzeczą jest stosunek liczby samobójstw w Polsce 1 kobieta na 8 mężczyzn. I wcale się temu nie dziwię, a teraz opowiadam ze swojego doświadczenia jak to wyglądało i nie podważycie tego (do tego co napisałem wyżej pewnie bez problemu większość się odniesie, bo dane tam zawarte są dziurawe i zbyt ogólne, a patologia jest w obu przypadkach, tylko sensem mojej wypowiedzi jest co innego, ale o tym później).
Nie wiem od kiedy mam depresję, ale celuję w wiek 9 lat, kiedy to myśli samobójcze stały się u mnie normą. Okres podstawówki i gimnazjum warto pominąć, bo nikt tam nie wiedział co to jest depresja, bo ludzie byli wyrwani z komuny i dalej w niej żyli, a jako porady wychowawcze proponowali rodzicom pasek, a ja byłem uważany za upośledzonego dzieciaka. W technikum ludzie wiedzieli co to jest depresja i jak ona wygląda. BA, nawet mieli gości którzy się powiesili? Komentarz? Dobrze że zdechł, i tak był nic nie wart, ciota. Wprost słyszałem: Tylko się nie powieś.
Szukałem porad w internecie jak się zabić, nie wiedziałem wtedy o bing i innych tego typu wyszukiwarkach i co chwilę trafiałem na artykuły poświęcone temu byś się nie zabijała :(
Byś się nie zabijała… Na całą jedną stronę w wyszukiwarce tylko jeden artykuł był napisany w formie bezosobowej, żaden w formie męskiej. Kochana masz dla kogo żyć, to jego wina nie rób sobie tego, przytłacza cię życie? Ja też miałam problemy.
Od kobiet, albo dla kobiet. Czułem się jak odpad i mogę ginąć. Lata później, gdy czytałem te artykuły to były one też skierowane w większości do kobiet, ale rzadko do mężczyzn, a nawet jeśli już to pisane przez ludzi na wysokich stanowiskach i dla takich ludzi kierowane, lub po prostu do ludzi, którzy pracowali w biurze.
Jak ktoś znajdzie link to proszę bardzo. Czekam. Napisane przez faceta dla osób pracujących przy pracach fizycznych. Czekam. Jedyne co możesz znaleźć to żebyś wziął się garść, jesteś śmieciem i masa ludzi, którzy zamiast cię wspierać każą ci się ogarnąć, albo zdechnąć. Przed próbą samobójczą szukałem ratunku. Napisałem jakiś wpis i dostałem tylko komentarze: Idź się zajeb i daj już wszystkim spokój. Chciałem się dodzwonić na linię zaufania to nie byłem w stanie. Wszystkie znaki na ziemi mi mówiły, że jestem odpadem, nikogo nie obchodzę i żebym w końcu zdechł.
Ojciec kiedyś usłyszał o tym, że mam takie myśli to się wydarł na mnie i spuścił w------l. Matka stwierdziła że mam dobrze w domu, mam co jeść i w co się ubrać, więc nie ma problemu. Dalsza rodzina, że mi potrzebne są prawdziwe problemy, a jedyną atencję w ciągu życia to dostałem jak opisałem całe moje życie na anonimowych i ktoś mi w końcu po 20 latach zaczął współczuć. 20 lat czekania, żeby ktoś mi w końcu powiedział, że mi potrzebna pomoc.
Ilu facetów z chorobami psychicznymi ma kogoś? Dziwicie się że mamy zdesperowanych ludzi, którzy nie mając nikogo szukają sobie byle kogo do związku, kto tylko zwróci na nich uwagę i robi za betabankomaty i całkowitych służących? Że faceci dają sobie tak pomiatać, bo są samotni i muszą się ukrywać ze swoimi problemami, bo ludzie ich zjedzą i traktują jak gorszy sort?
Sprawdźcie sobie i wpiszcie w google: jak się zabić. Sprawdźcie to o czym mówię i zobaczcie jakie wsparcie ma zwykły facet na najniższym szczeblu. No po prostu czuję się jak nieistotny śmieć i odpad społeczeństwa. Nikomu niepotrzebny.
Uogólniam? Tak! Bo na nas facetów nikt nie zwraca uwagi i często sami musimy się borykać ze swoimi problemami! Mogłem coś napisać o kobietach i że one też mają ciężko? ZNOWU?! 9 na 10 artykułów jest poświęcony kobietom i pisząc w końcu o facetach znowu mam wspominać o kobietach? Tak, mają ciężko, tak, też przeżywają piekło, tak, też mają depresję, tak one też są ofiarami. Teraz znajdź taką samą sentencję w artykułach dla kobiet. Szukaj wsparcia jako facet, albo jako kobieta.
Znalazłem zajebistą kobietę, która teraz jest moją partnerką, za nic jej nie puszczę, bo takie kobiety to skarb i nigdy bym się nie podniósł gdyby nie ona. I ona coś mi daje od siebie i ja daję jej. Partnerstwo i dawanie sobie nawzajem. Mój towarzysz, który pójdzie razem ze mną i mnie wspiera w moich działaniach, gdy upadam to cierpliwie czeka i pomaga mi wstać i ja jej.
Faceci, wcale nie jesteśmy gorsi, też zasługujemy na wsparcie i pomoc.
Miało być bez jadu, ale jednak wziąłem to zbyt emocjonalnie, przepraszam #rozowepaski jak którąś uraziłem
Ja nie wiedziałem o czymś takim jak mirko i wiele lat spędziłem w niewiedzy, jednak jeszcze 6-8 lat temu sobie lurkowałem i komentarze wcale nie były inne niż to co tutaj opisałem. Bardzo mało było tego wsparcia, a ludzie kazali takim osobom wziąć się w garść, lub wprost pisali idź się zabij. Zmieniło się to kilka lat temu i teraz jest inna tendencja, ale mirko akurat jest wyjątkiem
Czuję się mniej warty dla społeczeństwa jako facet.
Uwaga! Wpis nie jest jakimś wylaniem żali, mizoginistyczny czy incelowski. Po prostu wylanie swoich myśli jak to zawsze robię na moim tagu. Subiektywne odczucia i przemyślenia.
Ostatnio usłyszałem od osoby starszej, która była zmuszona słuchać od młodszej odnośnie zaimków bezosobowych, ubrania nie mają płci itp. Usłyszałem taki oto komentarz: Facet i kobieta to są dwie połówki sobie potrzebne, każdy ma swoją rolę i jesteśmy sobie nawzajem potrzebni.
I jest to popularna sentencja wśród osób starszych, która zaczyna wymierać. Nasi dziadkowie, rodzice itp. Mieli określone role i byli szanowani za to kim są i co robią. Jako kobieta, żona i matka. Jako mężczyzna, mąż i ojciec. Każdy miał swoją rolę i wypełniał określone obowiązki, które były mu narzucone społecznie. I co jest dobre czy nie to już inny temat. Jednak ja bym chciał się skupić na czymś innym. Na tym że rola mężczyzn została spłycona i są oni coraz bardziej umniejszani w życiu społecznym. Odnoszę się tylko do Polski. Nie mam porównania.
Od faceta wymagało się zaradności i zapewnienia stabilności swojej rodzinie, kobiecie zajmowania się domem i dziećmi. Jakoś to współgrało, chociaż bywało różnie i z jedną i z drugą stroną. Zakładamy teoretycznie, że obie strony spełniały te warunki i jeden bez drugiego nie mógł żyć. Co dzisiaj nie jest tak znowu oczywiste.
W dzisiejszych czasach coraz częściej jest jednak tak, że rola facetów jest umniejszana i w zasadzie mogliby oni przestać istnieć. Jeśli mi nie wierzycie to poczytajcie co piszą Julki na twitterze, facebooku itp. Nienawiść czasami to aż się wylewa z monitora i czuć to dosadnie. Zepsuty rynek matrymonialny (popularna zasada 80% dla 20%) odnosi się do wielu aspektów społecznych, ekonomicznych itp.
I nie ma w tym nic dziwnego. Kobiety z biologicznego punktu widzenia są bardziej wartościowe dla społeczeństwa jako iż zapewniają przetrwanie gatunku i gdyby w wiosce żyło 10 kobiet i 10 samców to gdyby 5 facetów zginęło to nadal może urodzić się dziesięcioro dzieci, zaś gdy zginie 5 kobiet to wtedy urodzi się tylko 5 w ciągu roku, dlatego to mężczyźni chodzili na wojny, podejmowali niebezpieczne prace, bo w razie czego była to mała strata, a jego żona nadal może rodzić dzieci, więc on jest niepotrzebny. Jednak kiedyś to było bardziej szanowane przez społeczeństwo. Dzisiaj mam odczucie, że umniejsza się ich role i moglibyśmy umierać na potęgę.
Zapewnienie bytowi rodzinie? Cóż. Do tego jesteśmy potrzebni, ale niekoniecznie musimy korzystać z przywilejów, które opisałem wyżej. Bardzo łatwo w tych czasach dostać rozwód i przyznać alimenty na dziecko. Możesz nawet tych dzieci nie mieć i płacić alimenty na byłą żonę, bo przecież przez tyle lat ona zajmowała się domem, a mogła robić karierę. Im bardziej facet wypruwa sobie żyły, pracując, biorąc nadgodziny by zapewnić byt rodzinie tym bardziej oddala się od niej i potem kończy się to rozwodem. Błędne koło, bo często jest tak, że nie możesz pogodzić pracy z życiem osobistym i stajesz się tylko lokatorem, który ma przynosić pieniądze do domu. Przykre, ale prawdziwe. Widziałem to zbyt wiele razy. Nie wiem jak to możliwe, ale ludzie starszej daty mają więcej wigoru, chęci i zaparcia niż młodsze pokolenia. Sześćdziesięciolatek potrafi zapieprzać po 12 godzin dziennie w pracy, wrócić, porobić coś przy domu, zająć się obowiązkami domowymi i iść spać bo trzeba iść do pracy następnego dnia. Dla mnie takie życie to nie życie, a wegetacja. Ja chcę odpocząć, zająć się swoimi pasjami, mieć czas dla mojej dziewczyny. Jednak z jakiegoś powodu czuję presję, że ja jako facet mam mieć siłę i chęci by oddać się CAŁKOWICIE rodzinie i zatracić siebie. Co wielu starszym osobom wychodzi, ale to kwestia czasów, w których żyli.
Kobiety mogą brać dodatki na dzieci, alimenty etc. (faceci też, ale nie zaprzeczycie, że to jest rzadkość, matka musi być ostrą patuską i jeszcze ojciec może nie dostać praw rodzicielskich). Łatwo można faceta oskarżyć o g---t, założyć mu niebieską kartę. Kobieta jest zawsze stroną poszkodowaną i to mężczyzna musi udowadniać, że tak nie jest. Nawet nie wiecie jak łatwo by facet dostał niebieską kartę. Wystarczy że żona pójdzie do psychiatry i stwierdzi, że ojciec bije swoje dziecko. Z automatu jest to zgłoszone i karta jest założona, a sytuacje gdzie kobieta niesłusznie oskarża kogoś o g---t? Pełno takich historii.
Gdy facet nie spełnia oczekiwań kobiety to bardzo łatwo jest go wywalić z domu, zwalić całą winę na niego i się go pozbyć. Różnie to bywa, nie powiem i sam doświadczyłem przemocy domowej ze strony ojca, jednak za moich czasów nie tak łatwo było patusów wywalić, a teraz jest niesamowicie prosto i obrywają też normalni ojcowie. Poszliśmy w drugą skrajność.
Kolejną rzeczą jest stosunek liczby samobójstw w Polsce 1 kobieta na 8 mężczyzn. I wcale się temu nie dziwię, a teraz opowiadam ze swojego doświadczenia jak to wyglądało i nie podważycie tego (do tego co napisałem wyżej pewnie bez problemu większość się odniesie, bo dane tam zawarte są dziurawe i zbyt ogólne, a patologia jest w obu przypadkach, tylko sensem mojej wypowiedzi jest co innego, ale o tym później).
Nie wiem od kiedy mam depresję, ale celuję w wiek 9 lat, kiedy to myśli samobójcze stały się u mnie normą. Okres podstawówki i gimnazjum warto pominąć, bo nikt tam nie wiedział co to jest depresja, bo ludzie byli wyrwani z komuny i dalej w niej żyli, a jako porady wychowawcze proponowali rodzicom pasek, a ja byłem uważany za upośledzonego dzieciaka. W technikum ludzie wiedzieli co to jest depresja i jak ona wygląda. BA, nawet mieli gości którzy się powiesili? Komentarz? Dobrze że zdechł, i tak był nic nie wart, ciota. Wprost słyszałem: Tylko się nie powieś.
Szukałem porad w internecie jak się zabić, nie wiedziałem wtedy o bing i innych tego typu wyszukiwarkach i co chwilę trafiałem na artykuły poświęcone temu byś się nie zabijała :(
Byś się nie zabijała… Na całą jedną stronę w wyszukiwarce tylko jeden artykuł był napisany w formie bezosobowej, żaden w formie męskiej. Kochana masz dla kogo żyć, to jego wina nie rób sobie tego, przytłacza cię życie? Ja też miałam problemy.
Od kobiet, albo dla kobiet. Czułem się jak odpad i mogę ginąć. Lata później, gdy czytałem te artykuły to były one też skierowane w większości do kobiet, ale rzadko do mężczyzn, a nawet jeśli już to pisane przez ludzi na wysokich stanowiskach i dla takich ludzi kierowane, lub po prostu do ludzi, którzy pracowali w biurze.
Jak ktoś znajdzie link to proszę bardzo. Czekam. Napisane przez faceta dla osób pracujących przy pracach fizycznych. Czekam. Jedyne co możesz znaleźć to żebyś wziął się garść, jesteś śmieciem i masa ludzi, którzy zamiast cię wspierać każą ci się ogarnąć, albo zdechnąć. Przed próbą samobójczą szukałem ratunku. Napisałem jakiś wpis i dostałem tylko komentarze: Idź się zajeb i daj już wszystkim spokój. Chciałem się dodzwonić na linię zaufania to nie byłem w stanie. Wszystkie znaki na ziemi mi mówiły, że jestem odpadem, nikogo nie obchodzę i żebym w końcu zdechł.
Ojciec kiedyś usłyszał o tym, że mam takie myśli to się wydarł na mnie i spuścił w------l. Matka stwierdziła że mam dobrze w domu, mam co jeść i w co się ubrać, więc nie ma problemu. Dalsza rodzina, że mi potrzebne są prawdziwe problemy, a jedyną atencję w ciągu życia to dostałem jak opisałem całe moje życie na anonimowych i ktoś mi w końcu po 20 latach zaczął współczuć. 20 lat czekania, żeby ktoś mi w końcu powiedział, że mi potrzebna pomoc.
Ilu facetów z chorobami psychicznymi ma kogoś? Dziwicie się że mamy zdesperowanych ludzi, którzy nie mając nikogo szukają sobie byle kogo do związku, kto tylko zwróci na nich uwagę i robi za betabankomaty i całkowitych służących? Że faceci dają sobie tak pomiatać, bo są samotni i muszą się ukrywać ze swoimi problemami, bo ludzie ich zjedzą i traktują jak gorszy sort?
Sprawdźcie sobie i wpiszcie w google: jak się zabić. Sprawdźcie to o czym mówię i zobaczcie jakie wsparcie ma zwykły facet na najniższym szczeblu. No po prostu czuję się jak nieistotny śmieć i odpad społeczeństwa. Nikomu niepotrzebny.
Uogólniam? Tak! Bo na nas facetów nikt nie zwraca uwagi i często sami musimy się borykać ze swoimi problemami! Mogłem coś napisać o kobietach i że one też mają ciężko? ZNOWU?! 9 na 10 artykułów jest poświęcony kobietom i pisząc w końcu o facetach znowu mam wspominać o kobietach? Tak, mają ciężko, tak, też przeżywają piekło, tak, też mają depresję, tak one też są ofiarami. Teraz znajdź taką samą sentencję w artykułach dla kobiet. Szukaj wsparcia jako facet, albo jako kobieta.
Znalazłem zajebistą kobietę, która teraz jest moją partnerką, za nic jej nie puszczę, bo takie kobiety to skarb i nigdy bym się nie podniósł gdyby nie ona. I ona coś mi daje od siebie i ja daję jej. Partnerstwo i dawanie sobie nawzajem. Mój towarzysz, który pójdzie razem ze mną i mnie wspiera w moich działaniach, gdy upadam to cierpliwie czeka i pomaga mi wstać i ja jej.
Faceci, wcale nie jesteśmy gorsi, też zasługujemy na wsparcie i pomoc.
Miało być bez jadu, ale jednak wziąłem to zbyt emocjonalnie, przepraszam #rozowepaski jak którąś uraziłem
#niebieskiepaski #depresja #przegryw #przemyslenia #gorzkiezale #zalesie