Wpis z mikrobloga

Noc, nicość,
znów mnie przeraża,
znów trwogę stwarza,
serce, ciało, świadomość,
nic, nic nie warte słowa,
tylko wszystko przeszkadza.

Senność umysł myli,
że może by spać,
a nuż będzie sen,
przyjemny, pożądany,
taki że człowiek wstanie wyspany,
lecz ja już się nie dam, paraliżom,
koszmarnym wizjom, krzyczę
bezgłośnie, rzucam się w sobie,
lecz nic, ni palcem drgnąć nawet nie mogę.

Czuwać też nie mogę, bo senność
ostrość myśli zmienia, z strzały
bystrej robi się nóż do masła,
dwa plus dwa, rozdziela się na dwa,
chyba spa, odpływam.

Drgnięcie, ból,
amnezja, godzin 6
umknęło w #!$%@?.
Nicość, zero, nic.

I tak co noc,
loteria emocji złych,
i choćby regulować sen,
i choćby wszelki zjeść nasen
i antydepresantów tonę
to i tak w strachu stronę.

Walka, o zaśnięcie,
by choć na chwilę
w sen zapaść,
przyśnięcie,
zamiast tego
prądem jebnęcie,
skurcze, drżenia,
w ręce brak ciśnienia.
I tak pięć godzin do bram
sennej krainy walenia.

A tu nie ma zapomnienia,
budzę się mokry,
nie mogę złapać tchu,
słyszę jakieś szmery,
ruszyć nie mogę,
całą siłę daję w nogę,
lecz więźniem w ciele,
ni krzyku, na zapomogę!

I tak trwa okrutna chwila,
wybudzeń, paraliż,
ciemność, pokój,
oczami jedynie poruszam,
i nigdy już nie spać za nic
przysięgam!
Nie pozwolę!

A potem budzę się,
późno jest,
ja #!$%@?ę
zaraz wieczór,
i nie sposób
istnieć, bo tylko nic,
strach z nicością,
lęk z pustką,
wstrząśnięte nie mieszane,
najpierw snu odrobina,
pyłek, wisienka
pułapka.

Nie umiem into #poezja ( ͡° ʖ̯ ͡°)

#nerwica #zalesie #depresja #paralizsenny #bezsennosc