Wpis z mikrobloga

Dużo ostatnio jadu i wzajemnego oskarżania się na tagach #blackpill i #przegryw. Mogę jedynie napisać jak wygląda to z mojej strony, z perspektywy 29 latka, prawiczka który nawet nigdy nie był na randce, nigdy nie trzymał dziewczyny za rękę.

Już od gimnazjum i liceum zauważałem że niektórzy niebiescy mają duże powodzenie i różowe ich lubiły mimo że ci kolesie wydawali mi się całkowicie nieatrakcyjni, nieodpowiedni dla młodych dziewczyn, często to były sebki, wulgarni kolesie lub cwaniaczki. Zauważyłem też że takimi zachwycają się nie tylko patusiary, ale też porządne dziewczyny i szare myszki. Wtedy jeszcze wierzyłem w to co się mówi, że trzeba być miłym i być dżentelmenem itp. Kłóciło mi się to co ludzie mówili z tym co sam obserwowałem. Jednak nie zawracałem sobie głowy tym za bardzo bo wtedy to ja miałem większe problemy np że mam za słabego kompa i jakaś gra mi nie działa xD

Na studiach zacząłem podejrzewać że ze mną jest coś nie tak, ludzie wokół już zaczynali wchodzić w bardziej poważne związki, zaczynały się tworzyć takie pary że nawet ze sobą mieszkali. To był ten czas kiedy jeszcze próbowałem pokonać swój introwertyzm i chodziłem na imprezy i czasem nawet do klubów. Niestety, kiedy to moi koledzy z mniejszym lub większym skutkiem próbowali tworzyć związki mi nigdy nie udało się nakłonić żadnej dziewczyny na spotkanie. Nigdy jednak nie miałem problemów z rozmową z dziewczynami z roku, ale to były rozmowy typowe o niczym, znaczy takie typu o pogodzie, studiach, zajęciach.

Frustracja zaczynała narastać. Nie rozumiałem czemu tak jest że inni mogą a ja nie. Na którymś roku studiów na zajęcia wf zapisałem się na siłownię i myślałem że jak poprawię ciało to może coś ruszę w temacie związkowym. Nie wyglądałem źle w mojej ocenie, jednak to nic nie pomogło.

Próbowałem wszystkiego, byłem miły, niemiły, szarmancki, chamski, skromny, narcystyczny, nawet oglądałem te żenujące poradniki pua na yt. Nic nie pomogło

Po nieudanych próbach nawiązania jakiegokolwiek kontaktu z dziewczynami przez okres studiów wpadłem na pomysł, że to może przez to że nie jestem przy kasie i trzeba się wziąć za jakaś dobrze płatną robotę. Ciężko pracowałem, często po 60-70h tygodniowo, szybko awansowałem dostałem fuchę kierownika (byłem najmłodszym kiero w całej firmie) udało mi się wziąć kredyt na mieszkanie i kupić dobry samochód. Oczywiście to nic nie dało.

Wielokrotnie byłem dla kobiet tylko "przyjacielem" czyt. frajerem, często wykorzystywały moją słabość jak tylko widziały że mi się podobają. Przykłąd jak to przegryw może być wykorzystany przez kobiety a takich przykładów to ja mam całą szufladę w swym złamanym sercu:
https://www.wykop.pl/wpis/54946713/kiedys-w-pracy-zapoznalem-sie-z-fajna-rozowa-taka-/

Miałem też okres w którym byłem 100% mizoginem. Nienawidziłem kobiet za to że mnie nie chcą, za to że potrafią oddać swoje serce jakiemuś przystojniakowi mimo że on nie miał w sobie miłości i szacunku dla nich i chciał tylko poruchać. Nienawidziłem kobiet za to że mnie odrzucały mimo że starałem się dla nich być najlepszym facetem na świecie. Nienawidziłem patrzeć na pary wiedząc że ja tego nigdy nie zaznam. Wielokrotnie spędzałem samotne noce wyjąć do poduszki z bezsilności, rozżalenia, poczucia osamotnienia i beznadziei. Jak słyszałem że jakaś dziewczyna jest źle traktowana lub zdradzana przez partnera to brała mnie szczera złość bo gdzieś tam w sercu wiedziałem że ja byłbym lepszym partnerem dla niej, że ja bym jej nie zranił a ona woli kogoś kto ją zdradza i rani i to tylko dlatego że jest ładniejszy niż ja.

Starałem jak tylko potrafiłem, robiłem wszystko i to wszystko było na nic.

Popadłem wtedy na ciężką depresję, rok chodziłem na terapię, pół roku brałem leki, miesiąc w psychiatryku na oddziale dziennym. Moja depresja nigdy jednak się nie skończyła, dalej mam zerowe poczucie wartości i całkowity brak chęci do robienia czegokolwiek czy nawet do życia. Myśli samobójcze wracają co jakiś czas. Nie mam motywacji do niczego, w pracy robię już tylko absolutne minimum żeby mnie nie #!$%@?. Odrzucenie ze strony kobiet całkowicie wyprało mnie ze wszelkich przyjemności w życiu, już na niczym mi nie zależy.

Nigdy nie chciałem być chadem-ruchaczem. Zależało mi tylko na tym by zbudować związek z dziewczyną która mnie polubi, może nawet pokocha, z taką dla której będę zarówno kochankiem jak i najlepszym przyjacielem. Taki związek na dobre i na złe, żeby się wspierać i pomagać sobie.

Obecnie jestem na "etapie" akceptacji. Zdaję sobie sprawę że dla mnie to koniec, mimo że nigdy nie było początku. Przestałem być mizoginem, staram się zaakceptować naturę kobiet. Czytanie tagu mnie uspokaja, wiem że nie jestem sam, wiem też że to nie było tak że za mało się starałem, że to nie ja jestem winny (nikt nie jest winny, nie obwiniam kobiet).

Jednak dalej gdzieś w głębi serca boli że nie dane mi bycie szczęśliwym przez coś na co nie mam wpływu, że wzrost czy szczęka definiuje mężczyznę bardziej niż to kim jest, jak się zachowuje i jak bardzo się stara.

Od jakiegoś czasu całkowicie izoluję się od kobiet, unikam kontaktu. Przez kontakt z kobietami miałem (i nadal mam) dużo problemów z psychiką. Dużo bólu i smutku przysporzyły mi różowe. Mam nadzieję że kiedyś będę potrafił jeszcze być szczęśliwy, nawet będąc sam, że to odizolowanie od różowych sprawi że zapomnę o krzywdach mi wyrządzonych, wykorzystywaniu, smutku, poczuciu bezsilności i odrzuceniu.

Szczerze zazdroszczę tym co wbijają na tag blackpill by wyzywać i kłócić się że blackpill to głupoty. Ci co odrzucają informacje podawane na tagu najprawdopodobniej nigdy nie poczuli nawet promila mojego bólu. Nie życzę nawet najgorszemu wrogowi tego co ja przeszedłem, tej dewastacji psychiki, tego smutku, odrzucenia i braku jakiejkolwiek nadziei.

#blackpill #redpill #przegryw #zwiazki #rozowepaski #niebieskiepaski #logikarozowychpaskow #logikaniebieskichpaskow #depresja #psychologia
  • 190
  • Odpowiedz
@01ab: Po tym opisie byłoby mi cię żal, ale na szczęście robię notatki o użytkownikach i wiem, że po prostu sobie zasłużyłeś, masz kijowy charakter i tylko przerzucasz odpowiedzialność na innych ()
  • Odpowiedz
O ch....j. Typ ma obsesje na punkcie kobiet. Takiej mizoginii jeszcze tu nie było. KAŻDY wpis to pojazd po różowych. Ludzie co wy plusujecie XDDDDDDD
  • Odpowiedz
@Cyprok: Kobiety i mężczyźni się różnią. Żadnego traktowania równo i tak dalej, po prostu trzeba traktować kobiety jak kobiety, one same tego chcą - te ogarnięte o tym wiedzą, te mniej nie, a nawet często temu zaprzeczają, ale i tak to jest najlepsze podejście. Jednocześnie samemu staraj się zachowywać trochę jak mężczyzna, nawet wyrobić miejscami lekką manierę. Oczywiście, w dobrej relacji nie musisz być maczo i twardzielem i chodzi o to, by móc się przed kimś otworzyć i odsłonić miękki brzuch, ale musisz czasem zaakcentować jakąś swoją męską cechę, zwłaszcza na początku, potem możesz być słodki i miękki - ale i tak co jakiś czas musisz przypomnieć, kto tu jest mężczyzną.

Trzeba traktować z rezerwą te wszystkie bzdety black/redpillowe, psychologię ewolucyjną i stereotypy, ale ta rezerwa powinna działać w obie strony, tzn. ani nie uznawać tego za prawdę i rozkładówkę, ani całkowicie nie odrzucać, bo stereotypy nie biorą się znikąd.
Więc na tej podstawie kobiety też trzeba traktować z rezerwą, to tylko ludzie, a nawet gorzej, to ludzie, z których chcesz wybrać partnera na całe życie - musisz być ostrożny i nie jest to wyrachowanie, tylko zdrowy rozsądek. One to stosują, nieważne, czy świadomie i to jest akurat bardzo mądre. Gdy widzisz, że któraś zachowuje się w sposób budzący Twój niepokój to krótka piłka, mówisz sprawdzam i jeśli dalej masz wątpliwości, to po prostu dajesz sobie spokój.

Trzeba założyć, że większość kieruje się wyglądem i prezencją - taka prawda, nie pokażesz charakteru, jeśli najpierw się nie spodobasz. Kobiety mają o wiele restrykcyjniejsze sito zewnętrznych cech, niż my i patrzą GŁÓWNIE na wygląd. Większość ma zero-jedynkowe filtry, żadnego naginania ich i nic z tym
  • Odpowiedz
@01ab jeśli popadasz w depresję przez #!$%@? to serio bierzesz sobie na banie związki i inne pierdy. Masz wartość sam w sobie, rób to co kochasz DLA SIEBIE a nie żeby zaimponować babom xD. Dziwić się, że nic ci nie wychodzi, jak dla ciebie głównym życiowym celem jest znalezienie związku i stabilizacji emocjonalnej w postaci drugiej osoby. No ale każdy dojrzały mężczyzna wie, że związek gówno ci da jeśli nie potrafisz
  • Odpowiedz
@01ab: Bardzo smutny wpis, szczerze współczuję. Chociaż sam nie identyfikuję z blackpilem i jestem teraz w związku to miałem w przeszłości długi okres samotności i doskonale cię rozumiem.
  • Odpowiedz
@01ab: jesli masz kase to wyjedz do innego kraju. Powaznie. Bez zadnych oczekiwan jednak spotkasz innych mentalnie ludzi, inna kulture, no i kobiety.

Gnilem w poludniowym katolickim zadupiu gdzie najwieksze swietojebliwe dymaja sie po krzakach, po klubach czy dozynkach. I widzialem jak fizycznie rozwinieci ale uposledzeni intelektualnie zaliczaja - bo byli bezposredni, nawet chamscy. To jest polski #!$%@?.

Wyjedz, ja sobie planowalem Filipiny, bo mi sie Azjatki bardzo podobaja. Mam
  • Odpowiedz
@01ab: 7 lat starszy jestem i praktycznie ta sama historia. No cóż. Nie wiem jak Ty ale ja się wystarczająco nasłuchałem przez 15 lat od bab jaki to jestem fantastyczny i super atrakcyjny gość xD
  • Odpowiedz
Miałem trochę kontaktu z ludźmi w ciężkich sytuacjach życiowych i wszyscy, którzy potrafili szukać przyczyn problemów w sobie, w końcu wychodzili na ludzi.


@NoMercyIncluded: Ważne tylko, żeby w tym też nie przeginać. Dobrze, jeśli jest to chłodna ocena, trochę jak raport po katastrofie lotniczej: "stało się to i to, doprowadziłem do tego w ten i w ten sposób, czynniki zewnętrzne wystąpiły tego typu, zalecenia na przyszłość: nie robić tak i
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 13
@01ab: to jest przerąbane, wiesz, że nigdy byś nie zdradził swojej dziewczyny gdybyś ją miał, a w międzyczasie obserwujesz jak inne wchodzą w kolejne toksyczne związki
  • Odpowiedz