Wpis z mikrobloga

Hej Mirki & Mirabelki,
12/12 I tak oto przyszedł czas na ostatni wpis z serii. Postaram się o fajny wpis „bonusowy“ za tydzień. Trzymajcie kciuki, bo jest on zależny od osób trzecich.
Tymczasem tematem mojego ostatniego wpisu będzie samoakceptacja. Gdy kilka tygodni temu zapytałam was, jaki obszar życia sprawia wam trudność, najwięcej głosów zebrała właśnie „samoakceptacja“.
Czym jest samoakceptacja? Nathaniel Branden pisze w swojej książce „6 filarów poczucia własnej wartości”:
„Akceptować siebie to być po swojej stronie, być swoim sprzymierzeńcem. W znaczeniu najbardziej podstawowym samoakceptacja odnosi się do poszanowania i troski o siebie, które wynikają z faktu, że jestem żywą i świadomą istotą”.
Dlaczego wielu DDA ma problemy z samoakceptacją? Bazując na doświadczeniu własnym oraz bliskich mi osób, stwierdzam, że trudność ta wynika z olbrzymiego poczucia winy, z którym się borykamy. Jak długo nie uwolnimy się od poczucia winy, tak długo trudno nam będzie zaakceptować i polubić siebie.
Poczucie winy wynika u DDA, upraszczając, albo z ponoszenia odpowiedzialności za alkoholizm rodzica albo ze współdzielenia niezadowolenia z życia rodzica współuzależnionego. Być może nadal nosisz w sobie nieuświadomione, lub uświadomione przekonanie, że twój rodzic pił przez ciebie, lub, że nie udało ci się „uratować“ rodzica przed alkoholizmem. Być może twój współuzależniony rodzic, który nie miał siły i odwagi, by opuścić uzależnionego od alkoholu małżonka, uczynił ciebie współtowarzyszem swojej niedoli, przelewając odpowiedzialność za swoje nieszczęście.
Być może, jako dorosła już osoba, wiesz już, że nikt nie jest w stanie uratować alkoholika, jeśli on sam nie podejmie leczenia. Być może tak samo jesteś świadomy, że nikt poza samym współuzależnionym rodzicem, nie mógł podjąć decyzji o odejściu lub podjęciu samemu terapii. Pomimo tej wiedzy, nadal twoją automatyczną odpowiedzią jest poczucie winy za to co się w rodzinie działo lub nadal dzieje.
Poczucie winy, nie tylko budzi w nas przekonanie, że nie wystarczamy, ale też odwraca naszą uwagę od tego, co dla nas samych jest ważne, zabierając nam cenną życiową energię.
Droga do samoakceptacji zaczyna się dla mnie w zrozumieniu, że nie ponosimy odpowiedzialności za wybory rodziców. Nie tylko, jeśli chodzi o wybór partnera, ale o tysiące wyborów podejmowanych każdego kolejnego dnia – wyborze tuszowania alkoholizmu, zaniedbań czy bezczynności.
Tych wyborów nie możemy zmienić. Jedyne, na co mamy wpływ to nasze własne wybory.

Nie mam gotowej recepty na samoakceptację. Wiem, jak dużo pomogło mi zrozumienie, że każdy z nas ponosi odpowiedzialność za swoje czyny i wybory. Współczucie i chęć pomocy rodzicom jest fajne, ale ono ma swoje granice. A granicą jest to, co dla nas jest dobre i co pozwala nam prowadzić dobre życie. Zamiast starać się ratować ich lub inne osoby, warto skupić się na podejmowaniu dobrych decyzji dla nas samych a to wzmocni nas szacunek i wiarę w nas samych. Powodzenia!

Tag do obserwowania → #podgorke
#dda #podgorke #psychologia #gruparatowaniapoziomu #alkoholizm #samoakceptacja
  • 1
  • Odpowiedz