Wpis z mikrobloga

209 + 1 = 210

Tytuł: Imię Róży
Autor: Umberto Eco
Gatunek: literatura piękna
ISBN: 9788373927186
Ocena: ★★★★★★★★★

Klasyk literatury XX wieku. Film jest dość powszechnie znany i lubiany, zresztą książka też. Na wstępie napiszę, że nawet jeśli oglądał*ś film, to i tak bardzo, bardzo polecam Ci sięgnąć po książkę. Oczywiście osią fabuły jest wątek kryminalny z dość ciekawym finiszem, więc jeśli na przykład w hołdzie po śmierci Seana Connery'ego postanowił*ś przypomnieć sobie go w roli Wilhelma z Baskerville, prawdopodobnie ten wątek nie sprawi Ci tyle frajdy, bo został on w książce wiernie oddany. Mimo tego wątki filozoficzne, historyczne, teologiczne, pióro Eco są tak ogromną wartością tej książki, że mimo znajomości tajemnicy opactwa, lektura jest nadal warta uwagi.

Fabuła rozgrywa się w XIV wieku w opactwie benedyktynów gdzieś we Włoszech. Papieże rządzą kościołem z Awinionu, tym razem Jan XXII, który na cel ataków obiera zakon Franciszkanów, wspierany przez króla Bawarii Ludwika IV. Wilhelm z Baskerville i jego uczeń Adso z Melku przybywają do opactwa, aby wziąć udział w debacie dwóch zwaśnionych stron. W murach opactwa krąży niepokój po śmierci jednego z nowicjuszy, Wilhelm, były inkwizytor, dostaje misję od opata, aby wyjaśnić zagadkę. Jak to u Eco, bibliofila, prędko okazuje się że kluczem do wielu tajemnic okazuje się biblioteka i książki w niej zawarte.

Wilhelm jest jedną z najlepiej napisanych postaci z jakimi miałem do tej pory przyjemność. Jest niesamowicie inteligentny, przenikliwy, logiczny a do tego rozważny i ma otwarty umysł. Nie tylko ogranicza się do utartych dogmatów teologicznych, ale wiedzy poszukuje również w tekstach filozofów greckich, arabskich, perskich. Nie jest mu łatwo lawirować w świecie pełnym klapek na oczach, zresztą, Wilhelm jest jedyną osobą z okularami wśród zakonników. Adso jest narratorem tej powieści, ale też Eco używa go jako narzędzie, do wyjaśniania czytelnikowi zawiłości ówczesnej teologii, czy też zwyczajnie zrozumienia świata późnego średniowiecza. Klimat powieści jest fenomenalny. Opactwo (nigdy nienazwane w książce) jawi się jako zamknięta społeczność, pełna zagadek, tabu, które kuszą, aby je rozgryźć.

Bardzo satysfakcjonująca pozycja.
8/52

Wpis dodano za pomocą strony: https://bookmeter.ct8.pl

#bookmeter #ksiazki
LebronAntetokounmpo - 209 + 1 = 210

Tytuł: Imię Róży
Autor: Umberto Eco
Gatunek: lit...

źródło: comment_16119095736JyQxE5GdF68x1h6F3NMnY.jpg

Pobierz
  • 18
  • Odpowiedz
@pol-scot: dwa razy oglądałem ekranizację i dwa razy mnie irytował Christian Slater jako Adso, ale po lekturze książki już wiem, że on po prostu wiernie oddał tę postać. Adso to taki przestraszony chłopiec, któremu Wilhelm pokazywał świat jak 4-latkowi :p
  • Odpowiedz
Mimo tego wątki filozoficzne, historyczne, teologiczne, pióro Eco są tak ogromną wartością tej książki, że mimo znajomości tajemnicy opactwa, lektura jest nadal warta uwagi.


@LebronAntetokounmpo: Nie są żadną wartością, tym bardziej ogromną, szczególnie zaś te historyczne, bo mitotwórca Eco ugruntowywał czarną legendę średniowiecza, posługując się tu i ówdzie kłamstewkami, przeinaczeniami i przesadą. A film to już w ogóle, olaboga.
  • Odpowiedz
Mimo tego wątki filozoficzne, historyczne, teologiczne, pióro Eco są tak ogromną wartością tej książki, że mimo znajomości tajemnicy opactwa, lektura jest nadal warta uwagi.


@LebronAntetokounmpo: zacząłem to kiedyś czytać, kiedy połapałem się jak wiele tam tego jest odstawiłem, bo nie lubię czytać książki ze świadomością, że wyniosę z lektury jakieś 10% tego co mógłbym ( ͡º ͜ʖ͡º) Film widziałem. PS: Poetyka Arystotelesa o komedii zaginęła dużo
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@LebronAntetokounmpo: o Jezu, uwielbiam. Czytana słuchana chyba z 10 razy. Chociaż rozumiem całkowicie jak ktoś się odbije od niej. Ale ja uwielbiam to snucie narracji Eco, historie. A wątek kryminalny, rozkminy Wilhelma połączone z dysputą teologiczną - mistrzostwo.
  • Odpowiedz
@LowcaAndroidow: Książki nie czytałam bo do filmu mam uraz. Dziadek pozwolił nam go oglądać kiedy miałam koło 6 lat. Do tej pory mam przebłyski różnych scen z filmu, które być może są podkręcone moja wyobraźnia, ciężko stwierdzić, bo trauma była na tyle duża, ze nigdy już go nie zobaczyłam. Ale po Twoim opisie może sięgnę po książkę :)
  • Odpowiedz