Wpis z mikrobloga

boże, niech ktoś mnie wreszcie wyciągnie z tego #!$%@? przegrywu. mam już dość, chciałbym wreszcie poczuć się kochany. tak się nie da żyć, to musi się prędzej czy później skończyć magikiem. piekła nie ma po śmierci, piekłem to jest być skazanym na życie jako nieatrakcyjny mężczyzna, a jak dodamy do tego jeszcze nieśmiałość, nerwicę, patologicznych rodziców i szczyptę autyzmu, to po tym "życiu" biblijne piekło będzie wydawało się niebem.
#przegryw #depresja
  • 13
@Mystoo: Zero znajomych? Często tak bywa, że dostajesz po dupie dzień w dzień, ale to może mieć różne przyczyny. Bycie niekochanym to nie powód, wiem, brzmi dziwnie ale tak to wygląda. Może czas coś zmienić? Nie wiem, w sobie, w towarzystwie, w planach na przyszłość? Ciężki temat, ale wierzę, że dasz radę kolego. Nie wiem jak to jest, ale chciałbym Cię pocieszyć.
@Pshemeck: stary, ja od czasów gimnazjum staram się cokolwiek zmienić. wtedy jeszcze była jakaś szansa, teraz już nie ma nic. każdy w moim wieku, ma już narzeczonego albo współmałżonka, swoją własną, zamkniętą grupkę znajomych, zostałem tylko ja jeden sam, który do żadnej z tych grup się nie załapał, który z nikim nie ma więzi. jestem jak samotna planeta nie powiązana z żadnym układem gwiezdnym. nawet jak uda mi się kogoś poznać
@Mystoo: Znam to, chociaż w innej wersji. Sam, przez wiele lat za młodu byłem tym, obok którego było najwięcej ludzi. Wiesz, śmieszek, w miarę oczytany, miły dla ludzi i co najważniejsze każda dziewczyna lubiła ze mną przebywać, bo słuchałem. Później przez pewne sprawy odciąłem się zupełnie od ludzi. Wiesz, miałem milion znajomych, a nagle zostałem sam, do tego stopnia, że mój jedyny prawdziwy przyjaciel przestał się do mnie odzywać bo inni
@Pshemeck: też kiedyś miałem paru znajomych, ale wraz z dorastaniem wszyscy się wykruszyli i nie mam nikogo. kiedy oni się rozwijali, dojrzewali, poznawali dziewczyny, imprezowali itp. ja stałem w miejscu. ja w przeciwieństwie do Ciebie nie mam nawet kochającej rodziny, bo ta ma na mnie totalnie wywalone. mam ogromną motywację do wyjścia z tego gówna, ale jak już mówiłem to wygląda tak jakby życie założyło mi szach mata, a ta motywacja
@Mystoo: To samo u mnie. Było całkiem spoko dopóki żyłem w wyparciu i przekładałem szukanie związku. Co prawda przeoczyłem przez to okazję, ale nie cierpiałem tak jak teraz. Jak nie masz jakiegoś zaczepienia u znajomych to chyba polecam się jakoś pogodzić. Ja się rzucam, bo sylwetkę zrobiłem, ale chyba gówno ona da, kiedy już skończyła mi się cierpliwość w rozbrajaniu tych bomb.
@Pshemeck: Jakbym miał być sobą to pewnie bym
@Pshemeck No ja od lat agresję wyładowuję na sobie, a raczej nie wyładowuję, no i już chyba to się nie zmieni. Nie wiem czy Ty mi tu wyżej coś próbujesz radzić, czy co to za argument co ty byś zrobił. Bycie sobą to nie jest świadome powstrzymanie się przed byciem sobą
@Pshemeck: W podbazie jak mnie dręczyli to wyjeżdżałem od razu z pięściami i tylko trochę się powstrzymywałem, bo byłem dla nich dużo za silny, a nie chciałem w sumie uszkodzić. Potem chciałem być lepszy, no i w praktyce to trochę passive agressive byłem, ale ta frustracja się przerodziła w depresję i to taką sporą. Psychoterapia tylko ją pogłębiła i jak już trochę poogarniałem sam to zdrowie się #!$%@?ło. Na myśli w