Wpis z mikrobloga

Odwiedziliśmy wczoraj dobrych znajomych, którzy są w połowie ciąży. Do tego była jeszcze koleżanka, która ma mocne baby fever, ale na razie rozwiązuje problemy zdrowotne. I naprawdę, każda taka wizyta utwierdza mnie tylko w przekonaniu, że dokonałam dobrego dla siebie wyboru.
Od razu zaznaczam - nie pogardzam ludźmi, którzy decydują się na dzieci, a to naprawdę dobrzy znajomi, więc cieszę się, gdy im się układa i wszystko idzie po ich myśli. Życzę im jak najlepiej. Ale mój organizm sam daje mi bardzo wyraźne sygnały, że to nie dla mnie - podczas tych rozmów nie poczułam żadnych, ale to żadnych reakcji emocjonalnych, serce mi ani razu mocniej nie zabiło, czy to przy pokazywaniu zdjęć z USG, czy śpioszków i innych gadżetów. Koleżanka od baby fever prawie tam wychodziła z siebie z emocji i dopytywała o każdy szczegół z wypiekami na twarzy. Dla mnie to było jak rozmowa o pracy, o hobby albo o innych wydarzeniach dnia codziennego.

Latka lecą (prawie 29 level) i mi się "nie zmienia", a wręcz czuję się coraz bardziej komfortowo z tą decyzją, coraz bardziej w zgodzie ze sobą. Nie wiem, czy ktoś z was jeszcze odczuwa takie "podpowiedzi" organizmu. Tak jak mówię, nie wyśmiewam ludzi, którzy decydują się na dzieci, nie wciskam im mojego poglądu na świat ani mojego pesymistycznego #!$%@?. Ale zawsze uważałam brak instynktu za taki ewolucyjny mechanizm, który podpowiada "nie będziesz dobrą matką, daruj sobie". Ten brak instynktu przekształcił się z czasem w pewność i ulgę, że nie dałam się namówić niczemu wbrew sobie.

Na szczęście niebieski myśli podobnie, bo porozumienie w tej sprawie to sprawa fundamentalna, w której nie ma kompromisów.

Ot, #przemyslenia
#childfree #dzieci
  • 19
@BarkaMleczna:

Ale mój organizm sam daje mi bardzo wyraźne sygnały, że to nie dla mnie - podczas tych rozmów nie poczułam żadnych, ale to żadnych reakcji emocjonalnych, serce mi ani razu mocniej nie zabiło, czy to przy pokazywaniu zdjęć z USG, czy śpioszków i innych gadżetów. Koleżanka od baby fever prawie tam wychodziła z siebie z emocji i dopytywała o każdy szczegół z wypiekami na twarzy. Dla mnie to było jak
@Sandrinia: Dzięki za plusa ;)
Jakby do opieki na jakiś określony czas jest spoko, ale non stop to mnie to przeraża. Lubię dzieci, bo niektóre potrafią się odwdzięczyć albo po prostu się przytuli, narysuje dla Ciebie jakiś koślawy rysunek albo powie coś miłego, dodam jeszcze, że lubię dzieci te spokojne i grzeczne, mało jest takich, ale czasami się zdarzają, tych rozwydrzonych i drących pape nie lubię.
@BarkaMleczna: Nigdy nie ekscytowałam się cudzymi dziećmi xD I nigdy nie przechodziłam etapu baby fever. Pamietam jak znajoma była w takim stanie, że myślałam, że zaraz będzie porywać dzieci na ulicy xD A jak zaszła w ciążę, która okazała się zagrożona, to wsiadła w samolot i poleciała do Egiptu na podróż poślubną (o ciąży dowiedziała się 2 tygodnie przed weselem, a na weselu... paliła fajki).

Ja instynkt zaczęłam odczuwać dopiero w
via Wykop Mobilny (Android)
  • 2
@BarkaMleczna: biologia działa tak, że organizm bez tego nie przekaże genów dalej i tyle. Biologia faworyzuje kobiety z silna potrzeba posiadania dzieci. Ty widocznie taka nie jesteś i genów nie przekażesz. Czy to dobrze czy źle? Z punktu widzenia jednostki która jesteś nie ma to najmniejszego znaczenia.
@BarkaMleczna: z biologicznego punktu widzenia jesteś ślepą uliczką po prostu ( ͡° ͜ʖ ͡°)
A patrząc z punktu widzenia ewolucji to coś jest nie tak skoro organizm dąży do samozagłady swoich genów. Ciekawe, może kiedyś będą jakieś badania pod tym kątem na grupie antynatalistów i na grupie kontrolnej ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@Ishvarta: może, może. Nie obrażam się na takie uwagi, bo po prostu mają sens :D Ale tak jak mówię, nie odczuwam z tego powodu jakiegoś poczucia winy czy wybrakowania.

Poza tym, wydaje mi się, że w przypadku mojego pokolenia bardzo dużą rolę odgrywa lenistwo i umiłowanie wygody, które charakteryzuje ludzi w moim przedziale wiekowym
@BarkaMleczna: oczywiście, że nie - po prostu czytałam trochę na temat ewolucji, to co Dawkins pisał o Maszynach Przetrwania dla genów po prostu do mnie przemawia i pozwoliło spojrzeć w innym świetle na rozmnażanie. To po prostu jedyna nieśmiertelność na którą większość z nas może sobie pozwolić.
Cóż jak pomyślałam o tych wszystkich moich przodkach z których każdy dał radę się rozmnożyć, nie dał się zjeść przez tygrysa, nie został zabity