Wpis z mikrobloga

Za dzieciaka szło się na długi spacer w noworoczny poranek i zbierało się resztki po fajerwerkach -"uaa ale z tego musiało lecieć" (jak się znalazło jakiś duży stożek na śniegu, albo resztki jakiejś 9-komorowej petardy). A to patyczki z niewypałami, a to po prostu zwykłe resztki. Lubiłam ten zapach :)
I się niosło te skarby do domu, takie piękne, zdobyte!
A mama kazała wyrzucić :(

#takbylo #nostalgia #smuteg #smuteczek
źródło: comment_16094911723kWgqsFqOcEHtYvZ3ATWJb.jpg
  • 22
@Nordri: Tak samo robiłem za dzieciaka, tylko my odpalaliśmy to, co było suche. Byliśmy zaskakująco rozsądni albo i mieliśmy dużo szczęścia, bo najbliżej uszkodzenia jakiegokolwiek byłem jak znalazłem jedną petardę z dywanika (jak się potem okazało). Lont miał 3-4 cm ale nie wiedziałem, że ten z dywaników pali się milion razy szybciej ;D Na szczęście wyrzuciłem szybko i skończyło się na niewielkim oparzeniu, ale co się nauczyłem to moje.
#!$%@? w takim razie mieliście zabawy noworoczne i aż podziwiam rodziców, że wam na to pozwalali. Dla wyjaśnienia sroga zima nie dezaktywuje niewypału. To dokładnie tak samo jak ludzie, którzy myślą, że zapalony lont od petardy wrzucony do wody zgaśnie
@JurekWonsik to było prawie 30 lat temu :D
Rodzice mieli trochę inne podejście do wychowania - na dużo więcej pozwalali.
Jak byłam mała, był wyż demograficzny - dzieciarni było od cholery, całe bandy latały. A na wakacjach na wsi była nas chyba dziesiątka okolicznych dzieciaków i rodziny - od późnych nastolatków po kilkuletnie srajtki takie jak ja - to było coś wspaniałego - wyprawy,biegania, latania po polach, lasach - to wszystko bez