Wpis z mikrobloga

Jak zwykle przed Wigilią, odwiedziłem Cytryna i Gumiaka. Usłyszałem historię, która jest prawdziwa i wymagała tylko małej oprawy. Oto ona.

W jeden z tych szarych, deszczowych dni, nijak nie przypominających okresu świątecznego, Cytryn i Gumiak urządzili sobie w warsztacie Wigilię. Polegało to na tym, że wraz ze Śledzioną zakupili na spółkę kubełek śledzików po góralsku oraz 0,7 l wódki. Po nieco wcześniejszym zamknięciu zakładu siedzieli sobie na fotelach wyjętych z Transita, którego akurat naprawiali i konsumowali wódkę, podsumowując w krótkich słowach wydarzenia roku 2013, takie jak skandaliczna kradzież kompletnego wydechu ze Sprintera, który stał u nich pod warsztatem gotów do wydania klientowi („odkąd Grubas siedzi, straszne chamstwo się na rewirze panoszy”). Takie jak udane zestrojenie diesla 3.0 HPI w ich służbowym Iveco Daily, tak żeby osiągało 250 KM i było szybsze z każdego biegu niż Kia Cee’d 2.0 CRDi (rywal wybrany nieprzypadkowo). No i takie jak wyjęcie turbosprężarki z 1.9 TDI bez wyciągania kolektora, nowoopracowaną metodą „tygrysiej łapy”.

Rok 2013 obfitował więc w ciekawe wydarzenia, ale jedno z nich miało dopiero nadejść. Ciszę przerywaną brzęczeniem kieliszków przerwał chrobot silnika, z którym ewidentnie było coś nie tak. Gumiak wstał zobaczyć, kto o tej porze w taki dzień podjeżdża pod ich warsztat. Było to Audi 100 C3 „Cygaro” na ukraińskich tablicach. Wyskoczył z niego wąsaty mężczyzna o śniadej karnacji odziany w mokasyny, sweter i spodnie od dresu. Był zarazem łysy i miał pozlepiane włosy – prawdziwy ewenement. Tak potrafią tylko Ukraińcy i Białorusini.

Gumiak chętnie zapytałby „co pana do nas sprowadza” albo „w czym mogę pomóc”, gdyby znał takie wyrażenia. Uznał jednak za stosowne, ażeby na początek przekazać inną, istotną informację: „ZAMKNIĘTE!” – ryknął. „Niet, gaspadin… ja praszu… u mnie prabliem s dwigatielom, probliem z silnikiem mam” – oczy Ukraińca wyglądały jak te należące do kotka ze Shreka – „mnie pasek rozrządu… zęby paszli w #!$%@?, wy mnie dajtie tolko warsztat i narzędzia, ja zapłacu, ja sobie naprawię wsio sam”. Gumiak zainteresował się. Uznał, że to może być dobra zabawa: oni będą sobie dalej pili wódkę, a zdesperowany Ukrainiec w tym czasie wymieni sobie rozrząd w Cygarze. „No dobra, pan wjeżdża” – chwiejąc się lekko na nogach otworzył bramę do warsztatu, a Ukrainiec zarzęził rozrusznikiem, Audi zaskoczyło pracując mocno nierówno i wtoczyło się na stanowisko warsztatowe.

Cytryn i Śledziona aż przenieśli krzesła bliżej, żeby móc oglądać co robi Siergiej (przedstawił się wszystkim). Opowiedział pokrótce, że jedzie do domu, bo tu na święta całe życie zamiera i on nie ma co robić, na co dzień pracuje na budowie, ale teraz żadnych budów nie ma. No i traf chciał, że Audi zaczęło dziwnie pracować, więc on zdjął sobie pod domem obudowę rozrządu i zobaczył, że z paska powyrywało parę zębów. Brat powiedział mu, że w tym warsztacie mu pomogą, bo oni są Cytryn i Gumiak, naprawiają co kto nie umiał. Na szczęście napięcie paska sprawia, że nie jeszcze nie przeskoczył (przy czym rozrząd w tym modelu jest bezkolizyjny), ale można podejrzewać, że na Ukrainę w tym stanie nie dojedzie.

Siergiej przystąpił do pracy. Ustawił sobie rozrząd na znaki, zdjął obudowę, odkręcił napinacz i co tam trzeba i ściągnął pasek. Cytrynowi zrobiło mu się trochę żal obcokrajowca, bo widział że bardzo mu się spieszy i bardzo mu zależy. „Ma pan taki pasek?” – zapytał z troską – „bo może my pójdemy na zaplecze… co poszukać… tylko to może troche potrwać, bo my troche… wypici”. „A nie, nie, nie trzeba” – uśmiechnął się Siergiej – „ja sobie dam radę, tu nie trzeba wymieniać, tu nada nareperować i budiet wsio w pariadkie!”. Trzej panowie rozsiedli się więc znów wygodnie i obserwowali Siergieja, który radził sobie, trzeba przyznać, znakomicie. Zdjęty pasek położył na stole warsztatowym i przyłożył do niego metalową listwę, dzieląc go na pół wzdłuż. Następnie wziął nóż i precyzyjnie rozciął pasek na dwie części, uzyskując dwa identyczne paski o szerokości połowy dotychczasowego paska – jakby kroił kiełbasę. „Smatri, tutaj zuba niet, i tutaj zuba niet” – uśmiechnął się szeroko, pokazując swoje uzębienie, gdzie także zuba niet i zuba niet – „ale na to jest sposób”. Najpierw założył na miejsce pierwszą część paska, potem drugą, ale przesuwając je względem siebie tak, żeby we wszystkich miejscach gdzie do tej pory występował całkowity brak zęba, pojawiło się po pół zęba. „Brat mnie tego nauczył, trzeba oszczędnym być, nie wymieniać bez potrzeby, tak toże budiet charaszo” – objaśniał zadowolony Siergiej.

Cytryn, Gumiak i Śledziona siedzieli i patrzyli jak urzeczeni. Wyglądało to, jakby doznali objawienia. Jak trzej królowie adorujący nowonarodzonego Jezusa, którym był Siergiej. „Kurde” – odezwał się wreszcie Cytryn – „nie potrzebujesz pracy? Przydałby sie nam taki obrotny mechanik”. „E, nie, ja liubie na budowie rabotać… swieże powietrze, a tu we warsztacie duchota, to nie dla mnie. Ja musze już jechać w Ukrainu, gaspadiny, skolka trzeba zaplatić?”

Na niebie zaświeciła pierwsza gwiazdka. Gumiak spojrzał na Cytryna. Cytryn na Gumiaka. A Śledziona na nich obu. „Nic.” – powiedział Gumiak ludzkim głosem, bo to był ten moment, kiedy wszystkie stworzenia mówią ludzkim głosem – „masz talent, Siergiej”. Siergiej zachwycony wskoczył do auta, odpalił i dynamicznie wycofał się z hali warsztatowej. „Paka!” – zawołał przez okno – „spasiba i jak to u was gawariat, wiesołych swiont!”. Zapiszczał oponami i tyle go widzieli. Przez chwilę siedzieli i nic nie mówili. Nagle Cytryn zerwał się i podbiegł do okna: „szlag by trafił! Odjechał, a nie zapytaliśmy go jak naprawia wahacze i hamulce…”

#cytrynigumiak
goferek - Jak zwykle przed Wigilią, odwiedziłem Cytryna i Gumiaka. Usłyszałem histori...

źródło: comment_1608842098ZtaikpGvqiy0hq1msqpM4W.jpg

Pobierz
  • 5