Wpis z mikrobloga

#the100 #seriale #netflix
Skończyłem serial i muszę wyrzygać swoje przemyślenia. Oglądało mi się przyjemnie, dlatego obejrzałem całość, ale post-factum uważam, że trochę szkoda tego czasu. Chociaż polecam zacząć i zobaczyć czy podejdzie mimo miliarda wad. Uwaga, będą spoilery.

Logika świata i decyzje podejmowane przez bohaterów to jakaś totalna padaka. Nie wiem czy była jakakolwiek postać, o której w pewnym momencie nie pomyślałbym sobie "niech już w końcu zdechnie". Pod tym względem absolutną rekordzistką były główna bohaterka i jej matka.

Setki razy bohaterowie stają się dokładnie tym z czym przed chwilą walczyli (rozumiem tą koncepcję ale jej realizacja jest poniżej krytyki) i kompletnie nie uczą się na błędach. Ciągłe pieprzenie o tym, że robimy wszystko dla swoich ludzi, ale jak przyjdzie co do czego to nie ma problemu poświęcić setek żeby uratować kogoś kogo się akurat najbardziej lubi. Nie ma też problemu żeby zabić przyjaciela w celu uratowania kogoś kto akurat chwilowo jest wyżej w hierarchii. Zero instynktu przetrwania, zabijajmy się ile wlezie. Główne cechy wszystkich bohaterów to egoizm, hipokryzja i kosmiczna głupota .

Absurdów świata też nie brakuje, 100 lat po apokalipsie ludzie cofnęli się o 1000 lat w rozwoju. Na ziemi spokojnie powinny jeszcze żyć dzieci i wnuki ludzi którzy wyszli z bunkra po pierwszej apokalipsie, a zachowują się jak z epoki kamienia łupanego, hurr durrr uga buga zabijmy plemię somsiada, nieważne że jest nas kilka tysięcy a cały świat jest pusty i można sobie po prostu iść kawałek dalej. Wspaniali są też ludzie regenerujący się z oparzeń od promieniowania szybciej niż wolverine.

Na początku chciałem też narzekać na propagandę feministyczną, że wszyscy przywódcy i ogarnięci ludzie to kobiety a faceci są samymi dzbanami, ale na szczęście potem się okazało że każdy w tym serialu jest idiotą niezależnie od płci, więc jest w miarę sprawiedliwie. Nic dziwnego że Monty jako jedyny będący w miarę zdrowym moralnie człowiekiem postanowił dokonać żywota samotnie ze swoją partnerką w czasie jak wszyscy idioci byli zahibernowani i nie mogli zniszczyć im życia.

Transcendencji już nawet nie chce mi się komentować.

Podsumowując, serial tak z 4/10, ale jest dosyć ciekawy, co go ratuje. Ponownie na pewno nigdy nie obejrzę.
  • 4
@ossadagowah: Oj tak byczq +1.


"Ja #!$%@?ę, jaka bzdura" padało z moich ust bardzo często. Chyba najsensowniej napisaną postacią był Murphy, chociaż to i tak do porzygu oklepana historia totalnego dupka, którego zmienia miłość.
Wątków feministyczno-homoseksualno-równościowych nasrane w każdym możliwym miejscu. Dwie sensownie przedstawione pary to Monty i ta, której imienia nie pamiętam oraz właśnie Murphy i Emori.
Fabuła tak rozwleczona, że ze 3 seriale można by było z tego zrobić.
@ossadagowah co do plemion, to nie jest tak ze cofnęli się w rozwoju tylko najprawdopodobniej pierwszy Commander co wyszedł w prequelu odrzucił technologie, co najbardziej pasuje do tego. Poza tym były głosy że ma powstać właśnie prequel o tych pierwszych co wyszli z bunkru jako pierwsze kru, więc wiele by mogło się wyjaśnić. Nie twierdzę, że logika jest zajebista w tym serialu ale fabuła akurat jest rozbudowana, nie mówię o ostatnich sezonach
@ossadagowah: Ja uważam, że jak na tak rozbudowany serial logika jest na bardzo dobrym poziomie. Najlepiej się odnosić do konkretów.

Co do tego, że bardzo cofnęli się w rozwoju na ziemi, to mi też nie dawało to spokoju. Nie da się tego w 100% wytłumaczyć, bo jest to trochę głupie ale kilka argumentów da się znaleźć. Po pierwsze mogło tam brakować inżynierów, lekarzy itd. Co zrobiłaby grupka przeciętnych osób z dzisiejszego