Wpis z mikrobloga

#netflix #animedyskusja (proszę nie bić!) #animacja

Demony, bogowie, niebieskie zombie, herosi, ruchanie na boku - wszystko to za co kochamy mitologie grecką.

Graficznie jest to biedniejsza Castlevania. Niestety różnica między nimi momentami jest tak wielka, że jeszcze chwila i zacząłbym popierać pomysły grafomana Piketty'ego.

Pokaz slajdów przywoływał w myślach wielkie dysputy internetowe na temat 2 sezonu OnePunchMana, według mnie bywały tutaj jeszcze gorsze fragmenty. Na szczęście jakość kreski trzymała poziom (nie to co w ostatnim sezonie 7 grzechów głównych, brr).

Fabularnie "jakbym to już gdzieś widział" - zapewne miks któregoś dzieła Szekspira z grecką mitologią. Którego dzieła konkretnie - nie powiem bo nie wiem.

Nie było to ambitne kino, klasyczny średniak od netflixa, 6.6/10 będzie uczciwym podsumowaniem
źródło: comment_1604431565xEqyLQyraa3gx4h9osu2lP.jpg
  • 7
@JesusOfSuburbia: znacząco odstaje od pierwszego.

w klimatach mitologii


@zxwe: jeżeli chodzi o mitologie grecką/rzymską to jest to raczej fragment kultury śródziemnomorskiej/europejskiej słabo eksploatowany przez animatorów z kraju kwitnącej wiśni. nic ciekawego, ani konkretnego nie przychodzi mi niestety do głowy.

Natomiast jeżeli chodzi o godne polecenia animacje znajdujące się w ofercie netflixa to zacząłbym od Fullmetal Alchemist:Brotherhood (dopisek "Brotherhood" jest bardzo istotny, na netflixie tłumaczenie to bodaj "misja braci")
@JesusOfSuburbia: z kontynuacja OPM jest taki problem - chciano z tego zrobić długą serie mangi-anime i powtarzanie ciągłe żartu z zabijaniem na jedno uderzenie nie było wystarczające.

Próba to było między innymi rozdzielenie na wiele wątków. Już chyba lepsze by było gdyby manga z założenia opowiadała prostą historie która się zamknie normalnie i będzie dążyć do wyjaśnienia skąd ta super siła i później ewentualnie zrobić od tego jakieś spin offy czy
@guest: Oglądałem z oryginalną ścieżką dźwiękową (angielski) i aktorzy byli bardzo drętwi. Japoński dub pewnie wypada lepiej.

Fabularne szału nie ma, relatywnie dużo czasu na retrospekcje poświęcone, fabuła przewidywalna (znałem tożsamość antagonisty zanim cokolwiek na to by wskazywało), Hera bardzo denerwowała, ale to w sumie się zgadza z mitologią xD
Można obejrzeć w jeden wieczór, ma sympatyczne OST i jak na oryginalne amerykańskie dzieło wypadło całkiem w porządku.