Wpis z mikrobloga

Jak drow ze szczurem.

Dilaghar głosy popiskiwania i warczenia w głowie zaczął słyszeć coraz częściej, aż zaczynał się powoli zżywać z tym głosem. Odnosił wrażenie, że głos jest jakby bliżej niego. Trzeba żyć. Do Lasu nie wróci, bo go natychmiast stracą, więc będzie musiał sobie z problemem poradzić sam, jak zwykle z resztą.

Imał się różnorakich zleceń, eskorta, polowanie na bandytów, paserka i szmuglowanie, czasem pozbycie się niewygodnego sąsiada, czy blokującego obrady rady miejskiej. Nie dbał o to, dopóki płacili i miał z tego rozrywkę to to brał. Głos w głowie nie ustawał. Aż do pewnego dnia. Tego dnia głos nabrał kształtów.

Zlecenie było proste. Wyeliminować swego rodzaju bestię co lokalne bydło dziesiątkowała, robota jak robota, płacili połowę z góry, więc jakby się nie udało to mógłby się ulotnić i uniknąć niepotrzebnego niebezpieczeństwa. Przyszedł na miejsce zdarzenia, 2 martwe krowy leżały na pastwisku i trzecia dogorywała, miała rozprute wnętrzności, ale jeszcze żyła. Przeanalizował sobie w głowie całe wydarzenie i postanowił poszukać jakichś śladów. Było ich pełno, ale tylko jedne nie były kopytami. Pewnie coś wilkopodobne. Wziął jedną krowę jako przynętę, w końcu lepiej poświęcić jedną krowę niż wszystkie. Przygotował pułapkę i czekał, aż potwór przyjdzie od strony lasu, dokąd uciekały jego ślady.

Medytował, zachowując czujność umysłu, a tyle na ile pozwalały mu głosy w głowie. Nagle usłyszał coś jednocześnie w głowie i w rzeczywistości. Otworzył oczy i kątem zauważył jakiś ruch przy dogorywającej krowie.

„Kro wa”. – poczuł nagle w głowie przy akompaniamencie odgłosów zadowolenia i jedzenia.

Zdumiony zakradł się cicho do ucztującej istoty. Szczuropodobne młode wgryzało się właśnie w rozszarpany brzuch krowy. „To przecież nie może być to, było zbyt małe, żeby grasować na dorosłych krowach, co najwyżej chore i porzucone cielaki.” W tym momencie szczur odwrócił łeb i spojrzał na Drowa. Kolejne zaskoczenie, przecież był doskonale ukryty, jak ten kobold go zauważył? Coś było nie tak. Mocno nie tak. „Mhooooczny, krooowa”. Kolejne głosy w głowie. Czyżby? To coś potrafi się porozumiewać bezgłośnie? Spróbujmy.

„Jedz, jedz” – pomyślał – „poluję na coś większego, nie przeszkadzaj”. Kobold skinął ze zrozumieniem. Poczuł dziwną więź z tym stworem. Tylko do czego to to może się przydać? Nic, zastanowię się po zleceniu.

Kiedy uporał się ze zleceniem i zgarnął zapłatę postanowił odnaleźć Szczura i dowiedzieć się więcej. Zastał go przy kolejnej rozszarpanej krowie. Wnętrze było całkiem wyjedzone, a z rozbitej czaski szczur właśnie wysysał mózg.

- Po pierwsze – zaczął spokojnie – zamknij już swój przebrzydły pysk i naucz się jeść ciszej. Przynajmniej nie w mojej głowie, bo jeszcze raz usłyszę tam twój pisk to nie zdzierżę i wypatroszę cię tu i teraz.

Szczur zrozumiał grzeczną prośbę drowa. Zauważył też, że przy Mrocznym Panu – jak go nazywał – jest dużo jedzenia, ale wiedział też, że musi mu coś zaoferować. W głowie Dilaghara ukazały się obrazy wyrośniętego osobnika jego gatunku. Drow zastanowił się chwilę, a po zastanowieniu się skinął głową.

Ich współpraca polegająca na wykorzystaniu siły i postury Sch-Tsch-Ura – jak się przedstawił kobold i zręczności i precyzji Dilaghara kwitła. Kobold miał ze zleceń odpalony część udziału oraz krowę. Większość zgarniał dla siebie Drow, Sch-Tsch-Ur rósł w oczach, a po 20 latach wspólnej wędrówki wyrósł z niego potężny wojownik. W tym czasie Dilaghar nauczył go rozumieć wspólny, oczywiście jako tako, bo szczurzy mózg ledwo pojmował ideę innego języka, oraz ich zdolność porozumiewania się w umyśle osiągnęła poziom wręcz intuicyjny. Obaj jednakże wiedzieli, ze gdy tylko przestaną być sobie potrzebni, to albo mózg Dilaghara zostanie ucztą kobolda, albo ścierwo Sch-Tsch-Ura zostanie wyrzucone z pobliskiego klifu i zjedzone przez padlinożerców. Nie ma jak wspólny cel i motywacja.

#lacunafabularnie #lacunafabularniefantasy
  • Odpowiedz