Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
O tym, że "filmy dla dzieci" nie muszą być głupie - a i mogą wpędzić w bardzo ponure przemyślenia. Będą spojlery z trzeciej części #harrypotter

Odświeżam sobie całą serię HP po dziesięciu latach - i ponownie wsiąkłem w jej czarodziejski świat. Wróciły wspomnienia z młodości, gdy jako nastolatek z wypiekami na twarzy pochłaniałem kolejne tomy zapominając o całym świecie - i czekałem na następne.

Zakończyłem właśnie seans "Więźnia Azkabanu".
Jest tam scena, w której Harry uczy się rzucania Zaklęcia Patronusa. Aby robić to skutecznie, Harry musi sobie przypomnieć jakiś naprawdę szczęśliwy moment ze swojego życia i - dopiero w ten sposób podbudowany/nabuzowany ciskać zaklęciem.
Oczywiście w tym momencie znów wyobrażam sobie siebie na miejscu głównego bohatera – przywołuję szczęśliwe wspomnienie, rzucam zakl... Hmm. Właśnie w tym momencie zorientowałem się, że żadne „szczęśliwe wspomnienie” nie przychodzi mi do głowy.
Zatrzymałem film, gorączkowo przeszukuję pamięć… nic… nic… nic… Mam! Tak, to się nada. Parę temu kupiłem sobie wymarzony samochód. Ta radocha i niesamowite uczucie po przesiadce z ponad 25-letniego wozu do czegoś kilka klas wyżej, prawie 20 lat młodszego i prawie 300 KM mocniejszego.
Zadowolony, puszczam film dalej - i widzę pierwszą nieudaną próbę Harry’ego, a David Thewlis vel Remus Lupin uprzejmie tłumaczy, że coś takiego jak "pierwszy lot miotłą" to niestety zbyt mało (). Ponownie zatrzymałem film, ponownie zacząłem przeglądać swoje życie. I nie potrafiłem znaleźć już niczego więcej. Zwyczajnie nie potrafiłem odszukać w swoim życiu momentu, gdy byłem naprawdę szczęśliwy i spełniony :/

Idźmy dalej.
Ostatnia część filmu to podróż w czasie i próba zapobieżenia paru nieprzyjemnym wydarzeniom. Pomyślałem sobie, że fajnie byłoby mieć taki zegarek z kolekcji „Hermiona 2003”. Mógłbym się cofnąć w czasie i… no właśnie - i co?
Wzbogacić się, kupować bitcoiny lub inwestować w coś dochodowego? Po #!$%@?? Zarabiam dużo - i już dawno doświadczyłem, że tego co jest w życiu naprawdę cenne nie da się kupić za żadne pieniądze. A gdy już się przyzwyczaisz, to już po tygodniu jazda limuzyną staje się tak samo nudna, jak pomykanie starym golfem. Kupić można imitację albo atrapę szczęścia, otrzymać chwilową radość lub uniesienie - ale to oszukiwanie samego siebie i nie potrafiłbym tak.
Inaczej pokierować swoim życiem? Niby JAK? Rozważałem bardzo dużo alternatywnych ścieżek, jakimi mógłbym podążyć w swoim życiu - i niemal żadna nie miała sensu gdzie indziej niż w marzeniach. Mój spierdox by na to nie pozwolił - wszystko prędzej czy później wyprowadziłoby mnie tam, gdzie jestem obecnie.
Tak naprawdę to jedyne, co sensownego przyszło mi na myśl - coś co naprawdę by mnie uszczęśliwiło, a przynajmniej myśl o tym jest przyjemna - to podróż do czasów PRLu. Konkretniej - do pewnej zapadłej mazowieckiej wsi. Odnalezienie tam swoich rodziców. A następnie wybicie im z głowy - jeśli trzeba, to za pomocą kamienia, wideł lub łopaty - debilnej decyzji o spłodzeniu potomka.
Ale i to nie miałoby sensu. Paradoks dziadka. A nawet jeśli podróż w przeszłość rzuca do rzeczywistości równoległej, którą można modyfikować według uznania - to tym bardziej nie miałoby to sensu, ponieważ niczego bym nie zmienił.

#przegryw #depresja #przemyslenia

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #5f960407c53de577b9aaeef2
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: LeVentLeCri
Wesprzyj projekt
  • 4