Wpis z mikrobloga

Jaliks

Jaliks urodził się i wychowywał się w Al Uy. Razem z bratem szybko wkręcili się w ochronę karawan lub pojedynczych kupców. Jego brat Ogur obserwując kupców szybko uczył się ich fachu, aż pewnego poranka zaskoczył swojego brata nowym wizerunkiem.
- Zobacz Jaliksie! Od dzisiaj nie jestem zwykłym Ogurem tylko Ogurem kupcem haha - zrobił obrót 360 stopni prezentując strój skrojony pod niego i monokl na oku.
- Wyglądasz durnie z tym monoklem bracie, niedorzecznie. Co chcesz sprzedawać jak nic nie mamy.
- I tu się mylisz, pamiętasz jak za pracę brałem zapłatę w różnych fantach? No to uzbierało się tego pełny wóz. Sprzedamy to, kupimy coś innego taniej i sprzedamy gdzie indziej drożej. Wolny rynek bracie, ogranicza Cię tylko wyobraźnia. A monokl? Budzi zaufanie i buduje wizerunek zaufanego kupca.
- Pewnie skończy się tak, że inni kupcy niezadowoleni z konkurencji wynajmą zbirów i spalą Twoje towary, a w raz z nimi nas. Orkowie raczej nie są mile widziani w innej roli niż tępa siła...
- Braciszku... od tego, by nic nas nie zaskoczyło i nic nam się nie stało będziesz odpowiedzialny właśnie Ty. Zobaczysz, uda nam się to.
- No dobrze Ogurze, obyś wiedział co robisz, ale ten monokl.. Wyglądasz jak alfons szczerze mówiąc.
I tak bracia ruszyli w podróż życia handlując i kantując w różnych miastach. Plan Ogura działał, handel szedł wyśmienicie. Jaliks również ze swojego zadania wywiązywał się należycie. Zapobiegał atakom konkurencji, tropił zleceniodawców takich ataków i odbierał od nich sowite zadośćuczynienie za straty moralne. W wolnych chwilach podejmował się zleceń poszukiwawczych osób i rzeczy budując markę solidnego tropiciela. Pomimo sukcesów młodszemu z braci co raz bardziej nie pasowało aktualne życie. W końcu nadszedł czas rozłąki i poszukania własnej drogi w życiu. Bracia pożegnali się w jednym z portów obiecując sobie, że utrzymają kontakt i będą się spotykać tak często jak pozwolą okoliczności. Jaliks załapał się jako ochrona statku kupieckiego. Rejs zapowiadał się spokojnie, ale jak to bywa na morzu, pogoda bywa zdradziecka i w połowie rejsu niespodziewanie natrafili na sztorm. Była noc gdy Jaliks nie mogąc zasnąć wyszedł na pokład. Sztorm trochę osłabł, ale nadal deszcz zacinał dość mocno ograniczając pole widzenia do kilkunastu metrów. Orka męczyło jakieś dziwne przeświadczenie, że dzieje się coś złego, ale nie potrafił powiedzieć co. Najgorszy moment sztormu przetrwali, zagrożenie w teorii minęło. Rozmyślając usłyszał dźwięk który go zaniepokoił, fale uderzały nie tylko w ich statek, ale w coś jeszcze. Światła z kajut przeszkadzały w skupieniu wzroku. Dopiero po chwili dostrzegł zarys statku, który był całkowicie nieoświetlony i płynął wprost na nich.
- Co do cholery? - zadał sobie pytanie i nie czekał na swoją odpowiedź. Pobiegł ogłosić alarm.
Załoga ogarnęła się szybko, przeszli natychmiast w stan gotowości bojowej, ale było za późno. Pokład i burty rozerwały pociski z balist. Załoga statku kupieckiego wybiegła w momencie gdy piraci szykowali się do abordażu. Napastnicy przeskakiwali jeden po drugim, na pokładzie rozgorzała walka. Pomimo starań ochrony i załogi statku kupieckiego przewaga piratów była miażdżąca. Jaliks położył trójkę nim potężna siła rzuciła nim do tyłu. Jego lot zakończył się na maszcie, ork bezwładnie opadł na pokład. Gdy się ocknął było już po walce, piraci przenosili towar na swój statek.
- Ej, ten się jeszcze rusza! - ktoś krzyknął i ruszył w stronę ochroniarza wydobywając miecz
- Czekaj! Nie zabijaj go jeszcze - krzyknęła postać w kapeluszu - Kim jesteś orku?
Jaliks niezgrabnie przyklęknął na jedno kolano, jego miecz leżał 2 metry od niego, za daleko.
- Jestem Jaliks, zostałem wynajęty do ochrony statku. Kapitan już nie żyje, a tym samym nikt mi nie zapłaci, więc straciłem robotę. Jeśli o mnie chodzi, to nie musicie się kłopotać zabijaniem mnie. Nie będę już przeszkadzał.
- Hah no proszę, najemnik z krwi i kości. Posłuchaj orku, zabiłeś trzech moich ludzi. Nie mamy jeszcze pełnej załogi, a Ty nam ją jeszcze uszczupliłeś. Szkoda byłoby Cię zabijać, mam za to propozycję nie do odrzucenia. Przydałby się nam ktoś taki jak Ty. Jestem Lave, kapitan tego pirackiego statku. - Wyciągnął rękę w stronę orka.
Jaliks nie zastanawiał się długo gdyż odmowa skończyłaby się pewnie dla niego śmiercią.
- Jaliks, zajmuję się ochroną i tropieniem - uścisnął rękę kapitana i wstał.
- Bardzo dobrze! Zostaję w takim razie jeszcze problem. - Lave odwrócił się w stronę załogi - Nasz poprzedni paser umarł niezbyt naturalną śmiercią, musimy znaleźć kolejnego który weźmie od nas towar.
- Jeśli mogę wtrącić, to miałbym kogoś idealnego - Na twarzy orka zarysował się krzywy uśmiech.

#lacunafabularniefantasy
#lacunafabularnieczarnolisto
kolorowyjelonek - Jaliks

Jaliks urodził się i wychowywał się w Al Uy. Razem z brat...

źródło: comment_1603653274ETsjkIxkQQlVTUYseRWoMy.jpg

Pobierz