Wpis z mikrobloga

Kilka słów od osoby, która pracuje od półtora roku w ośrodku opieki nad osobami niedorozwiniętymi psychicznie.

Zespół Downa to nie jest ani jedyne, ani główne zaburzenie rozwoju. Zespół Downa także występuje w różnych stopniach zaawansowania. Jednak nawet najmniej upośledzona osoba z downem nie jest w stanie przeżyć samodzielnie, do czego zaraz dojdę.

Dla doprecyzowania, nie pracuję w Polsce. Z moich wiadomości, w Polsce nie ma takich luksusów. Mój ośrodek jest akurat na szczęście w miarę czilowy. Większość roboty to wsparcie psychiczne, kawki, rozmawianko, umawianie wizyt, gotowanie, robienie zakupów. Osoby są mobilne, werbalne i dość samodzielne, mieszkają osobno. Później dojdę do innych ośrodków, bo działają na różnych zasadach. Są dwa umiarkowanie upośledzone downy, które mieszkają razem i generalnie nie ma z nimi wiele problemów, jest jedna upośledzona, średnio mobilna, bez widoczności po bokach, bez mięśni, z wysiadającymi nerkami od urodzenia. Jest też kolejna upośledzona ze schizofrenia i borderline (generalnie zaburzenia psychiatryczne są pod kontrolą). Generalnie osoby uśpośledzone to nie są muminki, ani potwory. Wszystko zależy od charakteru, ale ze względu na brak inhibicji i egocentryczne myślenie, potrafią zgotować piekło jakie ciężko sobie wyobrazić.

Zacznijmy od downów. Są to dwie panie w wieku pomiędzy 50-60 lat. Jednej umarli rodzice, a rodzeństwo utrzymuje minimalny kontakt. Pani też ma problemy z demencją. Druga pani jest generalnie ogarnięta emocjonalnie, chociaż zdarzają się problemy. Czego downy nie rozumieją? Nie rozróżniają monet, nie rozumieją ile pieniędzy potrzeba na zakupy, nie rozumieją co to ułamki, mylą dodawanie z odejmowaniem prostych liczb, nie potrafią czytać zegara, mylą "przed" i "po" w kontekście czasu, nie rozumieją żeby aby zdążyć na wizytę, trzeba wyjść wcześniej, potrafią byc skrajnie wulgarne i opryskliwe jeśli czegoś nie lubią (np. wizyty u dentysty, osób jeżdżących na rowerach po chodniku, osób przechodzących po ulicy bez pasów), nie potrafią dostosować ubrania do pogody (sandały, brak kurtki w zimę, kurtka latem etc.), nie znają umiaru (w kontekście alkoholu, będą pić ile się da, nawet jak już nie kontaktują. Brzmi znajomo( ͡° ͜ʖ ͡°)?). Osoba z downem nie jest w stanie nic samemu załatwić, bo nie rozumie. Jedną panią od 15 lat zaprowadzamy do pracy oddalonej 500m, bo dalej jej sie myli droga. Jeśli coś robią, to poprzez kilkuletnie wyrabianie nawyku, a nie zrozuminie. Jeśli już jest jakiś nawyk, to ciężko go zmienić. Kiedy przez lockdown przestaliśmy codziennie kupować im gazety, to były afery, ryki, a ostatecznie nawet uciekanie z ośrodka żeby tylko dostać się do kiosku. Przez brak kontroli nad zachowaniem, uzależnienia są bardzo częste. Jedna pani chomikuje gazety do takiego stopnia, że brakuje miejsca w pokoju. Jest też byłą alkoholiczką. Kiedy jeszcze piła, była agresywna i zdarzały się rękoczyny. Kradła pieniądze od współlokatorki, raz na alkohol, raz bez przyczyny. W ośrodku zdarzało się też molestowanie pomiędzy pacjentami, bo LUDZIE UPOŚLEDZENI TEŻ MAJĄ POPĘD SEKSUALNY. Ja sama też często byłam obiektem niewybrednych, silnie seksualnych komentarzy z ich strony, raz, czy dwa próbowały mnie poklepać po pupie, ale jak tylko zobaczyły mój wzrok to im się odechciało. Osoby z downem mają bardzo rozwinięte poczucie uległości wobec autorytetów. Z tego też powodu, bardzo łatwo je wykorzystać jeśli nikt nie sprawuje nad nimi opieki, bo same się nie poskarżą nikomu.

Teraz przechodzimy do śmietanki. Dziewczyna lat 38, nazwijmy ją M. Tak jak powyżej opisane downy są naprawdę miło usposobione, to ta jest naprawdę #!$%@?ą. Nawiasem, to, że część mózgu A nie pracuje, to B może świetnie działać. Ta ledwo potrafi mówić, ale szpilę potrafi wbic perfekcyjnie. Do rękoczynu nigdy nie doszło (bo się boi dotykać ludzi), kilka razy złapała mnie za nadgarstki w amoku. Generalnie powód żeby rozpocząć wyżywanie się na pracowniku może byc: noszenie maseczki w pracy, zbyt długie pisanie w notatniku dla pracowników, wyrzucenie do śmieci pustego opakowania, niewypicie do końca herbaty/kawy albo odmówienie wypicia. W jaki sposób się wyżywa? Ciężko to opisać w sposób oddający jak bolesne jest tego słuchanie. Mnie genralnie mało co rusza i mam nerwy ze stali, ale niektórzy pracownicy się przez to zwolnili. Wyzywanie od głupich, leniwych, beznadziejnych, najgorszych pracowników, że wszyscy inni pracują lepiej, że wszyscy inni są mądrzejsi, z nią włącznie, że ona chce żebym szła do domu teraz, że mam się zwolnić, że ona umrze jak dalej będę tu pracować, notoryczne używanie przekleństw w kontekście mowy o innych, także managerce, krzyczenie, wymachiwanie pięściami (czasem przed samą twarzą). Takie zachowanie zdarza się także podczas wycieczku do banku i sklepu. Normalnie zostawiamy ją w spokoju aż się uspokoi i nie słuchamy tych bredni, ale czasem się nie da ze względu na okoliczności. Zdarzały się też sytuacje, że okłamywała innych pracowników żeby tylko zrobić mi na złość i żeby wyszło, że zawaliłam coś. Kilka razy zdarzyło się, że posądziła innych o molestowanie, w tym swojego ojca. Oczywiście nikt nikomu nie udowodnili, ale jej ojciec ma zakaz przebywania z nią sam na sam, a pracownik ma toczone postępowanie. Ciągle jej się zdarza kogoś posądzić. Oczywiście wszelkie wizyty u lekarza, wizyty u fryzjera, gdziekolwiek kończą się w ten sam sposób. Wyzywanie wszystkich, używanie przekleństw, kiedy zwrócisz uwagę, ona jeszcze bardziej się nakręca.

Ostatnia perełka to pani, która poza zaburzeniami rozwoju, ma schizofrenię z borderline. Generalnie schizofrenia jest całkiem dobrze kontrolowana. Problemem jest borderline, który intensyfikowany jest poprzez brak inhibicji. Jeśli odmówisz jej coś, jest 80% szansa, że zacznie krzyczeć, wyzywać cię, a następnie przyjdzie do biura i będzie jeszcze głośniej krzyczeć i kazać ci #!$%@?ć dopóki tego nie zrobisz. Jeśli mówię krzyczeć, to mam na myśli DRZEĆ MORDE JAK SEBIXY O 2 W NOCY. Miałam zmiany, kiedy miała zły humor, kazała mi wypiedalać do domu (co jest oczywiście niemożliwe) wyzywała mnie, krzyczała, a gdy już na tyle się bałam, że zamykałam się na klucz w biurze, zaczynała walić w drzwi z całej siły, krzyczała, że wezwie na mnie policję i zgłosi mnie do odpowiednich służb. Były sytuacje, że celowała w kogoś nożem, raz rzuciła talerzem z piccą w pracownicę. Ja generalnie mam skórę ze stali i 99% sytuacji w pracy mnie nie rusza, ale czasem gdy ona była w amoku, to chłopak ze mną siedzaił na telefonie i mnie uspokajał, zdarzało mi się płakać, i wychodziłam z pracy kilka godzin wcześniej, bo nie mogłam dalej wytzrymać. Chyba nie muszę mówić, że nikt z nią nie chce pracować. Kilka razy firma starała się ją #!$%@?ć, ale nikt inny nie chciał jej przyjąć, ani w szpitalu XD Prócz tego regularne sranie pod siebie, upirdalanie gównem losowych miejsc w domu, bo jest na tyle leniwa że nie chce jej się zmienic pampersa.

Moj ośrodek generalnie nie jest zły. Zdarzaja się dobre momenty. Schizofreniczka potrafi być naprawdę przemiła i wdzięczna i można poprowadzić z nią w miarę sensowną konwersację. M to #!$%@?, a downy potrafią być fajne, prócz tego, że męczące, a pani z demencją jak się zapętli, to gorzej pamięta historię swojego życia niż ja jej. Tylko, że ten ośrodek to jest top najbardziej łagodnych przypadków. W ośrodku naprzeciwko są osoby niewerbalne, niekoniecznie mobilne, które trzeba myć, przewijać, turlać po ziemi żeby nie zanikły im mięśnie i tak dalej. Krzyki, awantury bez przyczyny (bo ktoś ma zły humor), wysmarowywanie poręczy gównem. Ja staram się tego miejsca unikać, nie będę kłamać XD Raz mnie jeden pacjent z zaskoczenia pocałować w policzek, co oczywiście niezbyt mi się podobało. Z przypadków zasłyszanych, jeden podopieczny się mojemu koledze zesrał w taksówce i w supermarkecie. Z zaskoczenia, bez uprzedzenia. Inna pani, przed transferem do nas opiekowała się kobietą, która prawie posuwała się do rękoczynów i codziennie dzwoniła na policję żeby ją o coś oskarżyć.

Możecie się spytać, jak to możliwe, że coś takiego znosimy? Ja też się zastanawiam. Ja tu tylko pracuję do końca studiów, bo dobra kasa i dużo wolnego czasu, a potem nie chcę mieć nic wspólnego związanego z downami. Większość pracowników pracuje nie dlatego bo lubi, a dlatego, bo potrzebuje pieniędzy. Oczywiście ciężko o pracowników, nikt nie chce pracować, albo wysiadają po miesiącu. Nie dziwię się też, że rodzice oddają dzieci do takich ośrodków. Ja po roku wysiadam, a wyobraź sobie, że ty musisz spędzić w takich warunkach całe życie, i nawet nie możesz dziecka zostawić w domu samemu na dłuższą chwilę, bo może coś #!$%@?ć. Dlaczego nic nie zrobimy z tym zachowaniem? A co mamy zrobic? Dać po twarzy? Zakneblować? Problem jest, że ci ludzie mają daną taką samą możliwość wyboru jak dorosły, a mają mózg 5-latka. I taka osoba nigdy w życiu nie będzie potrafiła żyć samodzielnie, nawet w najmniejszym stopniu. Poza tym, w Polsce o takich ośrodkach, dotowanych przez państwo, z mieszkaniami opłacanymi przez państwo, można tylko pomarzyć.

#zespoldowna #protest #aborcja #pracbaza #zaburzeniapsychiczne
  • 32
  • Odpowiedz
Żeby nie było, osoby dorosłe mogą odjebywać podobne rzeczy. Problem taki, że dorosłego możesz zostawić, wyprowadzić się, albo chociaż porozmawiać i wytlumaczyć. Z osobą upośledzoną tak się nie da. Nie uważam też, że zespół downa to najgorsze co się może przydarzyć, bo są o wiele cięższe upośledzenia, także fizyczne. W przypadku małego upośledzenia i zagwarantowania pomocy państwa i organizacji, taka osoba może w miarę mieć swoje życie, chodzić do pracy typu zmywanie
  • Odpowiedz
@PyszneBuleczki: I to jest sedno problemu. Każdy dzban który popiera nakaz wychowania takich ludzi (w tym naczelna idiotka od muminkow) powinna popracować w miejscu takim jak Ty chociaż ze 2 tygodnie. Zobaczyć problem dalej niż pierwsze kilka lat życia takich osób. Przemyśleć co się stanie z nimi po utracie rodziców. Serio taki turnus dla tych osób powinien być obowiązkowy.
  • Odpowiedz
@PyszneBuleczki: > Jedną panią od 15 lat zaprowadzamy do pracy oddalonej 500m, bo dalej jej sie myli droga.
Mam rozumieć, że pracujesz tam od 15 lat, ale to tylko do ukończenia studiów?
  • Odpowiedz
@pikszl: miała na myśli to, że w jej miejscu pracy inni pracownicy robią to od 15lat. Naprawdę nie zrozumiałeś? (dalsza część nie jest do Ciebie)

***

Ja również pomagałem niepełnosprawnym. Wstyd mi to pisać i poza w miarę anonimowym internetem nigdy nie powiedział bym tego głośno, ale ich nienawidzę. Brzydzę się nimi.

Nienawidzę tego jak bardzo kłamią. Każde ich słowo jest ściemą, każdy jeden" pracuje dla mafii lub w polityce" chociaż
  • Odpowiedz
@Icebjorn: mam legitymacje, ale nie bede wrzucac, bo zalezy mi na animowosci, a wykopki sa nieobliczalne. Wydaje mi sie ze ilosc szczegolow jest wystarczajacym dowodem
@siepan: Wyjezdzam do usa na doktorat, a potem wszystko zalezy od roboty, bo moj chlopak jest amerykaninem
  • Odpowiedz
@Pierorzek: W 100% sie podpisuje. Niezlicze ile razy powtarzalam schizofreniczne ze jestem brzysza od niej, glupsza, starsza, moi rodzice tez, tylko zeby miec spokoj w pracy, bo jest nieobliczalna. Dwie moje kolezanki tez pracowaly przy niepelnosprawnych. Obie zwolnily sie w ciagu miesiaca, bo nie dawaly rady psychicznie. Najgorsza jest niewdziecznosc i znecanie psychiczne
  • Odpowiedz
(w tym naczelna idiotka od muminkow) powinna popracować w miejscu takim jak Ty chociaż ze 2 tygodnie.


@TypoweKontoDoPrzegladaniaWPracy: Naczelna idiotka sama ma takie dziecko i najwyraźniej chce żeby więcej osób cierpiało tak jak ona (nie mając takich możliwości finansowych, bo pomoc dla rodziców niepełnosprawnych to żałosny zasiłek połączony z zakazem pracy)
  • Odpowiedz