W tej całej awanturze, najbardziej rozwala mnie argument Julek 'nie jesteś kobietą, nie powinieneś wypowiadać się w temacie aborcji'. Niby prawda, tylko jest kilka 'ale'.
Dziecko to nie tylko 9 miesięcy chodzenia z brzuchem, a bardzo prawdopodobne, że 20+ lat użerania się z nim. Przy takim myśleniu należałoby chyba oddawać to dziecko do wychowalni państwowej, a kobieta sama się sprowadza wtedy do roli wyłącznie maszyny do rodzenia dzieci. Rozumiem, że jest chęć sprowadzenia decyzyjności na stronę kobiety, ale to też jest robione na odwal. Skoro dziecko należy do kobiety, to powinna być sama za nie całkowicie odpowiedzialna. Pociąga to za sobą zrzeczenie się wszelkich pomocy od państwa czy alimentów, no bo przecież to jest wyłącznie jej decyzja. Jest jeszcze jedna rzecz, o której większość ludzi nie myśli - dziecko jest bardziej własnością rodziców czy państwa? W tym temacie bliżej mi do opcji państwowej - państwo ustala normy wychowania dziecka (obowiązek szczepień, czy szkolny), odpowiedzialność karna, w przypadku niedopilnowania dziecka, czy przemocy domowej - państwo jest ponad decyzjami rodzica. I teraz wychodzą na scenę feministki i Julki, z kazaniem - dziecko jest wyłącznie sprawą kobiety. No nie jest - chcieliście opiekuńczego państwa, odpowiadającego za obywatela, to je macie. Hitler i Stalin widocznie jeszcze ludzkości nie nauczyli, że państwo odpowiedzialne za życie obywatela prowadzi do sytuacji, kiedy instytucje wiedzą lepiej co dobre dla człowieka, niż ten człowiek. Jak to wygląda w praktyce wiemy z historii, chociaż chyba próbujemy to wyprzeć, bo 'to nie było to, następnym razem na pewno zadziała'. #aborcja #konstytucja #trybunalkonstytucyjny
@dioxyna: problem z tym, że to się od tego bierze. A że w innej części świata podchodzą do tematu inaczej, to nie poradzę na to. Prawo można zawsze zmienić, w zależności od tego, kto rządzi. Z tym samym prawem PO było ok, a przyszedł PiS i nagle się okazało, że mamy kijowe prawo. Równie dobrze w tych innych krajach może wiatr zawiać w inną stronę (a rosnący muzułmanizm temu sprzyja)
@dioxyna: będę, bo w chwili dojścia do władzy, już były protesty, że PiS niszczy państwo. Jeszcze nic nie zdążyli zrobić. A z zawiłym prawem, jeszcze łatwiej je zmieniać, żeby było bardziej zawiłe.
Dziecko to nie tylko 9 miesięcy chodzenia z brzuchem, a bardzo prawdopodobne, że 20+ lat użerania się z nim. Przy takim myśleniu należałoby chyba oddawać to dziecko do wychowalni państwowej, a kobieta sama się sprowadza wtedy do roli wyłącznie maszyny do rodzenia dzieci. Rozumiem, że jest chęć sprowadzenia decyzyjności na stronę kobiety, ale to też jest robione na odwal. Skoro dziecko należy do kobiety, to powinna być sama za nie całkowicie odpowiedzialna. Pociąga to za sobą zrzeczenie się wszelkich pomocy od państwa czy alimentów, no bo przecież to jest wyłącznie jej decyzja. Jest jeszcze jedna rzecz, o której większość ludzi nie myśli - dziecko jest bardziej własnością rodziców czy państwa? W tym temacie bliżej mi do opcji państwowej - państwo ustala normy wychowania dziecka (obowiązek szczepień, czy szkolny), odpowiedzialność karna, w przypadku niedopilnowania dziecka, czy przemocy domowej - państwo jest ponad decyzjami rodzica. I teraz wychodzą na scenę feministki i Julki, z kazaniem - dziecko jest wyłącznie sprawą kobiety. No nie jest - chcieliście opiekuńczego państwa, odpowiadającego za obywatela, to je macie. Hitler i Stalin widocznie jeszcze ludzkości nie nauczyli, że państwo odpowiedzialne za życie obywatela prowadzi do sytuacji, kiedy instytucje wiedzą lepiej co dobre dla człowieka, niż ten człowiek. Jak to wygląda w praktyce wiemy z historii, chociaż chyba próbujemy to wyprzeć, bo 'to nie było to, następnym razem na pewno zadziała'. #aborcja #konstytucja #trybunalkonstytucyjny