W tej całej awanturze, najbardziej rozwala mnie argument Julek 'nie jesteś kobietą, nie powinieneś wypowiadać się w temacie aborcji'. Niby prawda, tylko jest kilka 'ale'.
Dziecko to nie tylko 9 miesięcy chodzenia z brzuchem, a bardzo prawdopodobne, że 20+ lat użerania się z nim. Przy takim myśleniu należałoby chyba oddawać to dziecko do wychowalni państwowej, a kobieta sama się sprowadza wtedy do roli wyłącznie maszyny do rodzenia dzieci. Rozumiem, że jest chęć sprowadzenia decyzyjności na stronę kobiety, ale to też jest robione na odwal. Skoro dziecko należy do kobiety, to powinna być sama za nie całkowicie odpowiedzialna. Pociąga to za sobą zrzeczenie się wszelkich pomocy od państwa czy alimentów, no bo przecież to jest wyłącznie jej decyzja. Jest jeszcze jedna rzecz, o której większość ludzi nie myśli - dziecko jest bardziej własnością rodziców czy państwa? W tym temacie bliżej mi do opcji państwowej - państwo ustala normy wychowania dziecka (obowiązek szczepień, czy szkolny), odpowiedzialność karna, w przypadku niedopilnowania dziecka, czy przemocy domowej - państwo jest ponad decyzjami rodzica. I teraz wychodzą na scenę feministki i Julki, z kazaniem - dziecko jest wyłącznie sprawą kobiety. No nie jest - chcieliście opiekuńczego państwa, odpowiadającego za obywatela, to je macie. Hitler i Stalin widocznie jeszcze ludzkości nie nauczyli, że państwo odpowiedzialne za życie obywatela prowadzi do sytuacji, kiedy instytucje wiedzą lepiej co dobre dla człowieka, niż ten człowiek. Jak to wygląda w praktyce wiemy z historii, chociaż chyba próbujemy to wyprzeć, bo 'to nie było to, następnym razem na pewno zadziała'. #aborcja #konstytucja #trybunalkonstytucyjny
@AlgorytmPrima widzisz co chcesz widzieć, w dyskusjach cały czas przewija się temat dramatu młodych par starających się o dziecko. A to, że więcej słyszysz o kobietach niż mężczyznach jest jakby oczywiste, bo to kobiety bezpośrednio dotyka ten temat ¯_(ツ)_/¯
@AlgorytmPrima musisz być niezłym psychopatą jeśli uważasz, że noszenie w sobie przez kilka miesięcy płodu bez mózgu, a później poród jest totalnie obojętne dla organizmu i psychiki kobiety.
@whiteglove: ja nie chcę wchodzić w tę kwestię. Ja poruszam temat dalszego brnięcia w stereotyp, że rodzicielstwo to tylko sprawa kobiet. Nie, to nie jest wyłącznie sprawa kobiet.
@AlgorytmPrima to w ciele kobiety, a nie mężczyzny rozwija się płód, który przez 9 miesięcy jest pasożytem ¯_(ツ)/¯ Ciąża doprowadza do problemów z kośćmi, zębami, ciśnieniem, wzrokiem, hemoroidami, cukrzycą i mnóstwem innych rzeczy, ponieważ płód jest ogromnym obciążeniem dla organizmu. Że już nie wspomnę o porodzie, po którym sporo kobiet ma problemy z nietrzymaniem moczu, rozwalonymi mięśniami brzucha i nacinanym, a potem szytym byle jak kroczem ¯_(ツ)/¯ Gdy mężczyźni
@AlgorytmPrima: rodzicielstwo to kwestia ojca i matki, ale rodzenie, ryzykowanie swoim zdrowiem psychicznym i fizycznym to sprawa kobiety, chyba, że twierdzisz, że tu też państwo ma kontrolę?
@dioxyna: samo istnienie państwa ogranicza wolność. W ogóle, to nie ma czegoś takiego jak całkowita wolność, bo ta wolność zawsze będzie ograniczana przez przyrodę, ustalenia plemienne czy państwo. Jednak wspierając silne państwo, wspierasz większe ograniczenia wolności. To jest to słynne pozbywanie się wolności, kosztem bezpieczeństwa. Zdaje się, że feministki chcą tego bezpieczeństwa, kosztem wolności. Efekt oczywiście jest na końcu taki, że obierana jest wolność, a bezpieczeństwo nie rośnie.
@AlgorytmPrima: nie zmieniaj tematu. Pojęcie państwo opiekuńcze tu w ogóle nie pasuje. Ochrona zdrowia i życia jest wpisana w konstytucję większości cywilizowanych państw. Jednak tam się nie boją rozważać, że to jest nie czysta kwestia w przypadku aborcji bo jednak dzieci nie znajdujemy w głowach kapusty, tylko ktoś ponosi koszty fizjologiczny i psychologiczny.
Dziecko to nie tylko 9 miesięcy chodzenia z brzuchem, a bardzo prawdopodobne, że 20+ lat użerania się z nim. Przy takim myśleniu należałoby chyba oddawać to dziecko do wychowalni państwowej, a kobieta sama się sprowadza wtedy do roli wyłącznie maszyny do rodzenia dzieci. Rozumiem, że jest chęć sprowadzenia decyzyjności na stronę kobiety, ale to też jest robione na odwal. Skoro dziecko należy do kobiety, to powinna być sama za nie całkowicie odpowiedzialna. Pociąga to za sobą zrzeczenie się wszelkich pomocy od państwa czy alimentów, no bo przecież to jest wyłącznie jej decyzja. Jest jeszcze jedna rzecz, o której większość ludzi nie myśli - dziecko jest bardziej własnością rodziców czy państwa? W tym temacie bliżej mi do opcji państwowej - państwo ustala normy wychowania dziecka (obowiązek szczepień, czy szkolny), odpowiedzialność karna, w przypadku niedopilnowania dziecka, czy przemocy domowej - państwo jest ponad decyzjami rodzica. I teraz wychodzą na scenę feministki i Julki, z kazaniem - dziecko jest wyłącznie sprawą kobiety. No nie jest - chcieliście opiekuńczego państwa, odpowiadającego za obywatela, to je macie. Hitler i Stalin widocznie jeszcze ludzkości nie nauczyli, że państwo odpowiedzialne za życie obywatela prowadzi do sytuacji, kiedy instytucje wiedzą lepiej co dobre dla człowieka, niż ten człowiek. Jak to wygląda w praktyce wiemy z historii, chociaż chyba próbujemy to wyprzeć, bo 'to nie było to, następnym razem na pewno zadziała'. #aborcja #konstytucja #trybunalkonstytucyjny
Ale ma obowiązek płacić alimenty