Wpis z mikrobloga

@archive: Chciałem powiedzieć, że kompletnie nie znam polskiej sceny rocka progresywnego, ale tu wyskoczyło SBB, którego nie wypada nie znać :D
  • Odpowiedz
@lucku: Trochę świeższe :) Mam ich ADHD, lubię, choć dawno nie przesłuchiwałem, za poprzednie albumy nie udało mi się zabrać.

Tak, nick związany z zespołem.
  • Odpowiedz
@lucku: Heh, jestem w Krk, ale nie idę, zawiodłem się na nowej płycie :) Męczy mnie już jęczenie Pollarda, za dużo tego. Stick me in my heart jest ok, tak jak oba single, Maria Q też ma fajną piosenkę, ale całościowo nie daję rady. A na koncercie byłem po Controlling Crowds.
  • Odpowiedz
@kkb1: polska scena progrockowa zawsze będzie mi się kojarzyła na pierwszym miejscu ze... Skaldami. Tak! Skaldami. Tymi Skaldami. Znany bigbeatowy zespół w 1973 roku wysmażył chyba najlepszy progrockowy album w historii Polski. Zieliński na Hammondzie po prostu rozwala!
D.....n - @kkb1: polska scena progrockowa zawsze będzie mi się kojarzyła na pierwszym...
  • Odpowiedz
@amp: Ten sam album :) BTW, fajną klamrę orkiestrową dali, początek Twojego (pierwszego) utworu i koniec mojego (ostatniego). Choć na live raczej tego nie ma, posłucham jak mi się tryptyk skończy.

@lucku: Calm Now i Hatchet owszem, Silent i Violence jeszcze nie kojarzę dobrze. Kto wie, może się jeszcze przekonam.
  • Odpowiedz
@lucku: Miałem duże oczekiwania po zajawkach i singlach, przesłuchałem 3 razy i się zawiodłem, ale może masz rację, zresztą często się przekonuję do czegoś co wcześniej mi się nie podobało, ale wymaga to czasu i nastroju. Poza tym trochę mnie dziwi nieobecność Rosko Johna, sądzę, że pasowałby do klimatu albumu.
  • Odpowiedz
@archive: No tak, trochę szkoda bo lubię go i to bardzo. Słuchaj, skoro się zawiodłeś to dobry znak :D Nigdy dobre albumy nie podobały mi się od razu.
  • Odpowiedz