Wpis z mikrobloga

P1 - Odpowiedź #lacunafabularniefantasy - tag nowej gry
#lacunafabularnie

TL;DR - zapisy do gry i start w drugiej połowie października. Dołącz do discorda aby nie przegapić wołań do następnych zapowiedzi.

Nie wiesz o co w tym wszystkim chodzi? Zjedź do pierwszego komentarza.

---------------------------------------------------

To było okropne uczucie. Nie zdarzało się zbyt często, ponieważ maszyna działała sprawnie w 98% przypadków. Tym razem los (choć w tym konkretnym przypadku to słowo jest mocnym nadużyciem) wybrał pięćdziesiątą część szansy i chwilowo uwięził go w jednocześnie ciemnej i jasnej sferze między wymiarami. Hoid gorączkowo przeglądał ustawienia wehikułu, próbując wybrać poprawne koordynaty. Na holograficznym podglądzie dostrzegł mroczną arenę, rozświetloną po chwili czerwonym błyskiem. Podróżnik wzdrygnął się - w tamtym wymiarze był już skończony i wiedział, że doświadczenie śmierci pozostanie z nim do końca jego dni. Ponownie odruchowo złapał się za nadgarstek, aby upewnić się, że wehikuł dalej jest na swoim miejscu. Przesunął po omacku palcem po dotykowym panelu urządzenia i włączył hologram.

Przed jego oczami ukazała się zielona kraina z błękitnym niebem, wyglądająca zadziwiająco podobnie do jego macierzystego wymiaru. Upewnił się jeszcze raz, że niebo nie ma zielonkawego zabarwienia, zamknął oczy i nacisnął przycisk teleportacji. Męczące uczucie pustki, które towarzyszyło mu w trakcie przebywania pomiędzy wymiarami momentalnie ustąpiło. Próbował jak zwykle wylądować na stopach, ale kolejna próba wyglądała z zewnątrz jak rozpaczliwa próba utrzymania się nad ziemią przez wypchniętego z gniazda pisklaka. Dźwięk lądowania został jednak stłumiony przez złowieszczy szczęk oręża. Wszystkie zmysły momentalnie wróciły do Hoida, który z przerażeniem zorientował się, że znajduje się pośrodku...

- NIE COFAĆ SIĘ! - donośny, basowy i ochrypły głos dochodził zza jego pleców. - ZNISZCZYĆ WSZYSTKICH WROGÓW!

Hoid poderwał się z półleżącej pozycji, w ostatniej chwili unikając upadającego obok niego ostrza topora. Stał przed nim wysoki i umięśniony człekokształtny stwór. Wystające kły z żuchwy i zielono-szary kolor skóry nie pozostawiały żadnych wątpliwości. Podróżnik zaczął uciekać przed orkiem, którego reakcja swojego przeciwnika musiała mocno zaskoczyć. Nie miał jednak czasu ścigać przybysza, ponieważ musiał chronić się przed wściekłymi zamachami innego orka, który wdał się z nim w pojedynek. Po podniesieniu tarczy i miecza leżącego przy nich martwego ciemnoskórego mężczyzny starał się przypatrzyć emblematowi, aby ustalić po której stronie konfliktu właśnie się opowiedział.

"Złoty krzyż na białym tle". Jego rozbiegane myśli bardzo powoli procesowały każdą istotną informację. Szybko spojrzał z nadzieją na swój wehikuł na nadgarstku, ale z przerażeniem dostrzegł nagi nadgarstek. Próbował jeszcze znaleźć kierunek, w którym mógłby się bezpiecznie oddalić. Za późno, był otoczony.

Hoid kurczowo ścisnął zbyt ciężki na jego możliwości miecz, szykując się na natarcie niewielkiego oddziału, który najwyraźniej odłączył się od głównego kotła. W ostatniej chwili usłyszał za swoimi plecami szczęk ciężkich zbroi, ale na reakcję było już za późno. Odetchnął, kiedy tym razem zagapił się bez konsekwencji. Przy jego boku pojawiło się kilkunastu rycerzy w ciężkich hełmach. Upewnił się, że ich emblemat jest dokładnie taki sam jak na jego tarczy, po czym dołączył do ich szyku. Przed rycerzami zebrała się już jednocześnie wielobarwna i ponura mieszanina różnych ras, złowrogo mierząca wzrokiem przypadkowych sojuszników Hoida. Nie czekając na żaden sygnał ruszyli na garstkę ciężkozbrojnych, którzy jeszcze bardziej zacieśnili szyk. Zderzenie z nacierającą na nich wściekłą watahą zabrzmiało jak trzęsienie ziemi. Dźwięk oręża mieszał się z dźwiękami rozłupywanych pancerzy i głów. Hoid próbował się bronić, ale przeciwnicy byli zbyt silni i było ich zbyt dużo. Dwumetrowy ork wykonał kopnięcie z półobrotu w jego kierunku i tylko szybkie podniesienie tarczy uratowało jego żebra - jego siła natomiast nie tylko roztrzaskała tarczę i z całą pewnością złamała jego przedramię, ale i odrzuciła kilka stóp do tyłu, przewracając go na plecy. Męczony ogłuszającym bólem, z pozycji leżącej dostrzegł jak kolejni ciężkozbrojni padali, zasypywani gradem ciosów maczugami, toporami i młotami bojowymi. Ork, który powalił go na ziemię, podbiegł aby wykonać ostatni zamach toporem na nieosłoniętą głowę podróżnika.

Ostatkiem sił podniósł swój miecz, aby spróbować sparować cios, ale ich bronie się nie spotkały. Szczęk topora o dwuręczny miecz, zdziwienie na twarzy orka i błyskawiczny odskok od leżącego Hoida. Ciemnografitowy, matowy pancerz potężnie zbudowanego wysokiego rycerza zwrócił uwagę wszystkich przeciwników, ponieważ walki momentalnie ustały. Wszyscy zamarli i wykonali kilka kroków do tyłu, nie tracąc z oczu mrocznego ciężkozbrojnego. Jeden z rannych rycerzy poderwał się na nogi i chwiejnym krokiem skierował się w stronę wybawiciela Hoida.

- L... lordzie Degner...

Mimo potężnej postury i sylwetki przypominającej niedźwiedzia, lord Degner zwinnym susem doskoczył do szarozielonego orka i jednym cięciem przeciął go wpół, nic sobie nie robiąc z pancerza osłaniającego korpus wroga. Kolejnym trzem nie pomogła nawet dobra synchronizacja w walce - nadziewali się na kolejne pchnięcia miecza, stawiając opór Degnerowi przez zaledwie kilka sekund. W stronę potężnego rycerza świsnęło kilka gigantycznych strzał. Jedna z nich trafiła go w lewe ramię, przez co mężczyzna zachwiał się i ze zdziwieniem wpatrywał się przez chwilę w prawie półtorametrową strzałę. Szybko ściągnął lewą stalową rękawicę i zacisnął pięść, cofając ją do tyłu i zamykając przy tym oczy. Hoid zdążył zobaczyć jedynie tajemniczą inskrypcję na nadgarstku rycerza, która nagle zapłonęła jasnobłękitnym światłem. Rycerz wyrzucił szybko dłoń przed siebie, jednocześnie ją otwierając. Potężna fala uderzeniowa przewróciła kilkudziesięciu przeciwników, co lord Degner wykorzystał, wycofując się z odsłoniętej pozycji. Przebiegając obok Hoida poderwał go na nogi i podróżnik podążał już za swoim wybawicielem w głąb sojuszniczego wojska, jednak niezbyt długo. Złamane przedramię dało o sobie znać, a Hoid stracił przytomność

* * *

Ocknął się dopiero... na powozie, wolno jadącym przez zielone pola. Ostrożnie poruszał prawą ręką, aby obejrzeć ranę gdy usłyszał szczęk metalu i obciążenie na nadgarstkach. Westchnął ciężko i usiadł na powozie, szukając kogoś, kto wytłumaczyłby mu jego aktualne położenie. Odpowiedź znalazł w osobie jasnowłosego rycerza, jadącego na koniu obok.

- Jak długo byłem nieprzytomny?
- Tylko dwa dni - wyszczerzył zęby rycerz - chociaż powinienem powiedzieć "aż". Kapłan zaleczył twoje złamanie jeszcze w trakcie bitwy, ale lord Degner zdecydował, że musisz jeszcze trochę pospać.
- Lord Degner? Mówisz o tym olbrzymie w ciemnografitowej zbroi?

Jasnowłosy skinął głową, marszcząc jednocześnie czoło.

- Lord od razu zauważył że nie jesteś stąd - powiedział poważnie. - Dlatego jedziesz teraz na spotkanie z Konsylium.
- Kim oni są? - zapytał podróżnik.
- To nieistotne, zadadzą ci po prostu kilka pytań, może zrobią kilka testów a później wypuszczą.
- A o co niby mogliby mnie pytać?

Jasnowłosy zmierzył podejrzliwym wzrokiem Hoida.

- Ciekawe ilu dziwaków kryje w sobie jeszcze Kastos.
- Kastos?
- Tak nazywamy Kontynent. Widziałeś kiedyś ocean dziwaku? Słyszałeś o Kastii? Czy tam archipelagu, jakkolwiek go nazywacie?

Hoid nie był w stanie dobrze odgrywać roli tubylca po tak intensywnym początku wędrówki po tym świecie. Jasnowłosy machnął ręką.

- Nie wierzę, że jesteś głupi. Chyba że ta Runa w jakiś sposób kontroluje twój umysł żebyś się nie wygadał.

Podróżnik tym razem nic nie odpowiedział. Przypomniał sobie przedramię lorda Degnera i spojrzał w stronę swoich nadgarstków. Na swoim prawym ujrzał niezrozumiały symbol, połyskujący bladofioletowym światłem. Wszystko zaczynało mu się układać w jedną całość.

Hoid podróżował po różnych wymiarach przy pomocy wehikułu czasu, który był niewielkim urządzeniem, noszonym przez niego na prawej ręce. W zależności od wymiaru przybierał on różne formy - zegarka, rękawicy, czy nadgarstnika. W tym najwyraźniej przyjął kształt magicznej inskrypcji, która wywołała zainteresowanie lokalnych wojaków. Skok do innego wymiaru na pewno nie był teraz możliwy, natomiast na pewno energii wystarczyło na przesunięcie czasu o kilka dni do przodu. Problemem natomiast był brak panelu sterowania.

- Co tak się na nią gapisz? - jasnowłosy przyłapał Hoida na wpatrywaniu się w swoją tajemniczą Runę. - Nie myślisz chyba o ataku, prawda? Te kajdany to na wszelki wypadek, mam jasne rozkazy żeby nie robić ci krzywdy przez całą podróż. Chcesz może się czegoś napić? Coś zjeść?

Hoid zamknął oczy. Jego myśli biegały w szalonym tempie szukając sposoby na aktywowanie wehikułu. Gdyby tylko mógł przeskoczyć w czasie o kilka dni. Gdyby tylko znalazł jakiś sposób...

Runa zapłonęła fioletowym światłem i zanim jasnowłosy zdążył w ogóle zareagować, kajdany huknęły o drewnianą podłogę powozu, a po Hoidzie nie było już śladu. Rycerz oparł głowę o hełm, próbując uśmierzyć niespodziewany ból głowy.

- Ale będę miał przez to przesrane - pomyślał.
lacuna - P1 - Odpowiedź #lacunafabularniefantasy - tag nowej gry 
#lacunafabularnie ...

źródło: comment_1601901635pQnqp0CxLvy9zJIBYoTaWx.jpg

Pobierz
  • 4
#lacunafabularnie powraca z przygodą osadzoną w świecie fantasy i po raz pierwszy nie odbędzie się na Wykopie. Po trzech zapowiedziach na tym portalu pojawiać się będą jedynie informacje o zamieszczeniu nowego wpisu. Szczegóły na discordzie do którego podałam link wyżej.

Poniżej krótka informacja na czym polegają gry fabularne prowadzone na tym tagu i jak w uproszczeniu prowadzona będzie rozgrywka.

Mechanika uproszczona (2 minuty lektury):

Akcja gry skupiona jest wokół kontynentu Kastos i