Wpis z mikrobloga

Od paru dni testuję Zoologista. Na tapetę wjechały w kolejności chronologicznej Hyrax, Sloth, Panda, Beaver. Na perfumach się nie znam, ale chętnie się wypowiem. Nie znam się do tego stopnia, że obrazek załączony to jedne z moich ulubionych. Handlujcie z tym ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Hyrax: to jest po prostu jak ekstrakt ze starej baby z tramwaju. Co trzecia polska stara baba z tramwaju (to jest prawda najprawdziwsza, statystyka nie kłamie mireczki) ma jakiś flakon z bazaru o tym zapachu, który aż wybija innych pasażerów. Nic więcej o tym nie mogę powiedzieć, bo nawet nie dałem rady psiknąć. Nałożyłem korek i wziąłem kolejne, bo dla mnie to wstyd nawet po domu nosić. xD Może się w przyszłości jeszcze przemogę przetestować 10 minut przed prysznicem, ale boję się że nie zejdzie tak od razu. Zdecydowanie polecam na prezent dla kogoś, kogo nie lubicie i z nim nie przebywacie we wspólnych pomieszczeniach (oraz podczas bezwietrznych dni).

Sloth: tego samego dnia jak wypaliło mi nozdrza Hyraxem zarzuciłem Sloth, bo przynajmniej się od niego nie dusiłem. To oczywiście też kłamstwo, bo na początku Sloth również jest lekko duszący - jest bardzo pikantny w zapachu i nawet lekko w oczy szczypie. Po pierwszej godzinie te najbardziej ostre nuty znikają (całe szczęście) i zostaje dużo słodkawych zapachów, ale jednocześnie już nie duszących (okej, są duszące, ale mniej). Trochę wanilią, a trochę może jakimiś kwiatami. Na koniec dnia już nie jest słodkie, ale dalej pachnie ładnie, tylko już nawet nie wiem czym. Odważnym polecam, ale to zupełnie nie mój teren.

Panda: bardzo ciekawa jest ta cała Panda. Zaczyna się bardzo zielono, trochę ciągnie wilgocią i lasem, ale jednocześnie czuć słodką wanilię. Na początku przebija się jeszcze lekko cytrusowy zapach, który po jakiejś godzinie ginie, ale na koniec dnia pojawia się z powrotem. Panda utrzymała taki delikatny bambusowo-cytrusowy zapaszek na mojej bluzie po dwóch dniach w szafie, tak więc naprawdę długo trzyma. Jednak jest to moim zdaniem bardzo uniseksowy zapach. Do tego stopnia, że gdy siedziałem w biurze na spotkaniach, to jak się wymieszała z męskimi to czułem jakby była męska, a jak z damskimi to jakby była damska. Jak na razie w swoim życiu nie wąchałem ciekawszego zapachu, co jednocześnie nie oznacza że bym kupił, bo wymaga więcej dni testów chyba ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Beaver: nauczony doświadczeniami dni poprzednich podszedłem do tego jak pies do jeża i w sumie zaskoczyłem się dość pozytywnie. Pierwsze wrażenie to skóra i drewno. Wymieszana z wunder baumem. Ale nie taka skóra i drewno taka nowa, nie nie, taka z charakterem. Taka z Mercedesa SEC z lat 80. Po kilku chwilach te najbardziej charakterystyczne zapachy przestają grać główne skrzypce i zostaje coś, co pachnie dość ładnie. Trochę kadzidłowo, trochę drewnianie, a trochę ponownie jak wunder baum. Na pewno dobry zapach dla kierowcy, bo będzie się z autem komponować.

Po tych paru dniach testów to ja po prostu mam wrażenie, że Zoologist to perfumy dla ludzi, którzy lubią pachnieć drogo, ale niekoniecznie ładnie. Na razie się jeszcze nie zniechęcam, bo zostało kilka do testów, ale to zdecydowanie nie są perfumy które można przyjacielowi polecić w ciemno.

A teraz można mnie wyzywać ( ͡ ͜ʖ ͡)

#perfumy
Pobierz
źródło: comment_1601497131Ngh6wMEVRhAAGWCR2k2NmW.jpg
  • 7
@ChacharZWarszawy: ja tam nie uważam, że to perfumy dla ludzi, którzy chcą pachnieć drogo, dla takich jest Roja, czy nawet Tom Ford albo Amouage. Ewentualnie nawet jakaś Jo Malone.

Zoologist jest raczej dla wąskiego grona odbiorców, bardziej dla ludzi, którzy chcą sobie spryskać nadgarstek i wwąchiwać się w niego w zaciszu domowym. Dla mnie niestety znakomita większość nie sprawdza się jako perfumy, a, że są robione dla sztuki to mało mnie
@ChacharZWarszawy: a o Beaverze zapomniałem wspomnieć, że to jedyny Zoologist którego nie czuć wcale a wcale na koniec dnia. Ulatnia się szybko.

@tranek: no to uwaga, wjeżdża recenzja perfum chacharskich la rive blue line:
Po raz pierwszy zapach ten spotkałem w tesku. Potrzebowałem ryj ogolić i złapałem, bo myślałem że będzie bez psikadła. Otwieram, no i zły jestem, że ma to psikadło, bo chciałem sobie nalać i mordę wyparzyć. No