Jak motorowerem na wakacje do Rumunii jechałem. 3 Część
Już na Słowacji wymyśliliśmy że pojedziemy motorowerami na Transfogarską (czy jak się tam nazywa) Choć miałem wątpliwości gdy przeczytałem że na odcinku 90km jest zakaz wyprzedzania a przewyższenia sięgają kilku kilometrów. Wiecie wyobraziłem sobie jak jedziemy pod górę na pierwszym biegu a za nami nigdy nie kończący się korek z ludźmi krzyczącymi po Rumuński przez okna samochodów. Miałem nawet wizję (na jawie) w której jedziemy z taką prędkością pod górę że z samochodu za nami wysiada jakiś Rumun podbiega do nas i zaczyna coś krzyczeć...
Jeszcze na Węgrzech kolega stwierdził że to na pewno wina przepustnicy i jej nieszczelności po bokach. Dlatego porobił scyzorykiem na ściankach przepustnicy rowki a dokładniej chodziło o to aby trochę materiału się nawarstwiło i stabilizowało ją w korpusie. O dziwo trochę pomogło. A dokładniej na 10km w dodatku podobno dało POTĘŻNY DÓŁ i nie trzeba było ruszać z połowy obrotów. Przy okazji okazało się że na Węgrzech zatankowaliśmy jakieś paliwo które co 30min zapychało dysze w silniku jawy 223.
A więc w Rumunii podczas obiadu w najlepszej restauracji (bo jedynej otwartej) i podsumowaniu dokonań ogara uzgodniliśmy że jednak nie jedziemy na żadną transfograską ani inny Balaton tylko wracamy do Polski pozwiedzać ścianę wschodnią.
Po drodze szukając tego gówna JIKOV-a (Ha TFU... na szmelc).
Następnego dnia pobytu w hotelu zaczęło się przecierać i deszcz zniknął. Po kilku godzinach wjechaliśmy do kraju Orbana. Trasa wypadła akurat tak dziwnie że przejeżdżaliśmy przez Tokaj. A tam jak w Mielnie choć nic do roboty nie ma nawet wody.
Ogar czasem jechał na trzecim czasem na drugim biegu w zależności od tego jak powiał wiatr i jak się teren kształtował.
W pewnym momencie okazało się że Czesko-Polska zemsta nie chce jechać nawet na pierwszym biegu. Kolega wymyślił że przepustnicę oklei taśmą klejącą. I po godzinie znów jechaliśmy a ogar nawet jechał na drugim biegu.
Jeszcze nie namawiałem kolegi na wymianę silnika gdyż wiedziałem jak słaby jest zapasowy silnik.
Tego dnia dojechaliśmy o dziwo na Słowację.
Nagle główna droga do najbliższego miasta dostała oznaczenie AUTOSTRADY.
A więc kolega jechał po poboczu a ja dodałem gazu i spotkaliśmy się na najbliższym rondzie już na zjeździe niedaleko miasta.
Dojeżdżając do miasta położonego pośród szczytów gór pytaliśmy miejscowych o gaźnik. Jeden zapytał ile jechał ten ogar przed popsuciem. Powiedziałem że 60km/h. -A teraz? dopytywał. _Teraz to tak z 30-35km/h
Słowak się uśmiechnął i powiedział że to i tak za dużo jak na ten sprzęt. Zadzwonił do kolegi ale ten niestety nie miał Karburatora.
Za 2 godziny miał być zmierzch a my musieliśmy pokonać miasto. Mapa pokazywała obwodnice po skraju miasta.
Okazało się że obwodnica jest ale to droga ekspresowa i autostrada momentami oddzielona od domostw. Nie było wyjścia i znów nią jechaliśmy do najbliższego sensownego zjazdu. Zjazd ukazał się po kilku kilometrach, ruch był dość duży. Odbiliśmy w prawo na główną drogę tranzytową na Ukrainę. Za nami i przed nami samochody i ciężarówki a nachylenie terenu moim zdaniem bez problemu sięgało 20%.
Ja jako dobry kolega..... dodałem gazu i pojechałem do przodu poczekać na górze. która miała co najmniej 1,5km. Po kilku minutach dotarł zziajany kolega. Powiedział że #!$%@? to wszystko tego ogara, ten silnik, tą górę, tego Tira za nim i mnie że wybrałem taką trasę. Okazało się że góra przerosła możliwości jego motoroweru i musiał czasem mu pomagać nogami.
Powiem wam jedno. Gdy koledze mówiłem że nie musi się przejmować ciepłotą tego cylindra a mianowicie znikomym chłodzeniem jego to mi nie wierzył. Gdy dotarł na górę, papierowa uszczelka która łączy króciec ssący z cylindrem i która jest nasączona olejem.... DYMIŁA i to nie spalinami to dymił olej z mieszanki nią nasączony. A z tego co pamiętam temperatura wrzenia oleju mineralnego to 170C. Gdy silnik trochę ostygł nabrał trochę mocy i pojechaliśmy.... w dół Kolega tak się składał na zakrętach że przycierał podnóżkami.
Kilka kilometrów dalej odbiliśmy na boczną drogę i za piątą wioska z Cyganami skręciliśmy na ściernisko pod górę szukając miejsca na spanie.
Problem polegał na tym że gleba to była glina a dzień wcześnie także w tym miejscu padało. A więc znów pchanie ogara na nocleg. Simson także sobie nie radził. Brakowało mu trakcji.
Gdy się rozbiliśmy na szczycie pagórka za nami na następnym pagórku dostrzegłem ambonę i o zmierzchu ktoś się przy niej kręcił.
Naprałem pewnych obaw czy nie będą do nas po zmroku strzelać wszak namioty w nocy wyglądają jak sylwetka dzika. A jak wiadomo do nie rozpoznanego celu się nie strzela..... przynajmniej w teorii.
Me obawy pogłębił odgłos wystrzału dochodzący po zmroku od strony ambony.
Po 5 minutach ciągłego siedzenia na dworze i grzebania w motorowerach dostrzegłem kolejny błysk z tamtej strony. Odgłos wystrzału i coś białego (co wyglądało jak pocisk zapalający) które w tempie ekspresowym poleciało tuż nad ziemią w powietrze....
Naprałem pewnych obaw czy nie będą do nas po zmroku strzelać wszak namioty w nocy wyglądają jak sylwetka dzika.
@mpetrumnigrum: xDD Ja niegdyś też miałem ambitne plany jazdy motorowerem na trasy. Jednak jedna, która miała marne 75 km tak zmęczyła mojego Simsona, że stwierdziłem, iż nigdy więcej nie będę się w to bawił.
@mpetrumnigrum: nigdy nie odjechalem s51n dalej niz na 35km od domu ( ͡°͜ʖ͡°) bo zdarzalo sie ze 3km go pchalem mende, albo np 5km od domu swiece czyscilem ( ͡°͜ʖ͡°)
@sierzchula: miałem podobnie, śmiesznie, że rowerem robię parę razy dłuższą trasę xD @mpetrumnigrum: fajna przygoda, jak miałem Ogara 205 to też o takiej marzyłem. W którym roku jechałeś w tę wyprawę?
miałem podobnie, śmiesznie, że rowerem robię parę razy dłuższą trasę xD
@KokiX: rowerem to ja dziennie wtedy robilem 40+ a weekendowo dziennie 100+ ( ͡°͜ʖ͡°) simson byl jako ciekawostka bardziej, bo bardziej podobal mi sie proces odbudowy niz pozniejsza jazda
@mpetrumnigrum zrobiłem w weekend skuterem 50cm vmax 60km/h 360km i stwierdzam że to nie jest przyjemność A mieszkam na Podkarpaciu gdzie górek a górek
@sierzchula: @Vader-Poland: co to za trupy simsony mieliście? ja swoim s51 swego czasu machnąłem trasę ponad 300km "na raz" i nawet się nie zdyszał, ja miałem #!$%@? plecy ale motor nadal chciał się bawić...
@Ligniperdus: Po zmianie gaźnika na Bing znacznie się poprawiło, ale i tak bardzo nie lubił jazdy po mieście bo średnio się chłodził powietrzem. Ale i tak był polem doświadczalnym. Np. tuningowy cylinder 70ccm, który prawdopodobnie jeździł gorzej niż prawione 50 ccm niemieckiej produkcji. Poprzedni właściciel robił jakieś patenty z elektryką. Ogólnie sprzęt był fajny i raczej pancerny (jak np. porównywałem jego możliwości do takiego Ogara czy też Jaw).
Już na Słowacji wymyśliliśmy że pojedziemy motorowerami na Transfogarską (czy jak się tam nazywa)
Choć miałem wątpliwości gdy przeczytałem że na odcinku 90km jest zakaz wyprzedzania a przewyższenia sięgają kilku kilometrów.
Wiecie wyobraziłem sobie jak jedziemy pod górę na pierwszym biegu a za nami nigdy nie kończący się korek z ludźmi krzyczącymi po Rumuński przez okna samochodów. Miałem nawet wizję (na jawie) w której jedziemy z taką prędkością pod górę że z samochodu za nami wysiada jakiś Rumun podbiega do nas i zaczyna coś krzyczeć...
Jeszcze na Węgrzech kolega stwierdził że to na pewno wina przepustnicy i jej nieszczelności po bokach.
Dlatego porobił scyzorykiem na ściankach przepustnicy rowki a dokładniej chodziło o to aby trochę materiału się nawarstwiło i stabilizowało ją w korpusie.
O dziwo trochę pomogło. A dokładniej na 10km w dodatku podobno dało POTĘŻNY DÓŁ i nie trzeba było ruszać z połowy obrotów.
Przy okazji okazało się że na Węgrzech zatankowaliśmy jakieś paliwo które co 30min zapychało dysze w silniku jawy 223.
A więc w Rumunii podczas obiadu w najlepszej restauracji (bo jedynej otwartej) i podsumowaniu dokonań ogara uzgodniliśmy że jednak nie jedziemy na żadną transfograską ani inny Balaton tylko wracamy do Polski pozwiedzać ścianę wschodnią.
Po drodze szukając tego gówna JIKOV-a (Ha TFU... na szmelc).
Następnego dnia pobytu w hotelu zaczęło się przecierać i deszcz zniknął.
Po kilku godzinach wjechaliśmy do kraju Orbana.
Trasa wypadła akurat tak dziwnie że przejeżdżaliśmy przez Tokaj. A tam jak w Mielnie choć nic do roboty nie ma nawet wody.
Ogar czasem jechał na trzecim czasem na drugim biegu w zależności od tego jak powiał wiatr i jak się teren kształtował.
W pewnym momencie okazało się że Czesko-Polska zemsta nie chce jechać nawet na pierwszym biegu.
Kolega wymyślił że przepustnicę oklei taśmą klejącą.
I po godzinie znów jechaliśmy a ogar nawet jechał na drugim biegu.
Jeszcze nie namawiałem kolegi na wymianę silnika gdyż wiedziałem jak słaby jest zapasowy silnik.
Tego dnia dojechaliśmy o dziwo na Słowację.
Nagle główna droga do najbliższego miasta dostała oznaczenie AUTOSTRADY.
A więc kolega jechał po poboczu a ja dodałem gazu i spotkaliśmy się na najbliższym rondzie już na zjeździe niedaleko miasta.
Dojeżdżając do miasta położonego pośród szczytów gór pytaliśmy miejscowych o gaźnik.
Jeden zapytał ile jechał ten ogar przed popsuciem. Powiedziałem że 60km/h.
-A teraz? dopytywał.
_Teraz to tak z 30-35km/h
Słowak się uśmiechnął i powiedział że to i tak za dużo jak na ten sprzęt.
Zadzwonił do kolegi ale ten niestety nie miał Karburatora.
Za 2 godziny miał być zmierzch a my musieliśmy pokonać miasto. Mapa pokazywała obwodnice po skraju miasta.
Okazało się że obwodnica jest ale to droga ekspresowa i autostrada momentami oddzielona od domostw.
Nie było wyjścia i znów nią jechaliśmy do najbliższego sensownego zjazdu.
Zjazd ukazał się po kilku kilometrach, ruch był dość duży. Odbiliśmy w prawo na główną drogę tranzytową na Ukrainę.
Za nami i przed nami samochody i ciężarówki a nachylenie terenu moim zdaniem bez problemu sięgało 20%.
Ja jako dobry kolega..... dodałem gazu i pojechałem do przodu poczekać na górze. która miała co najmniej 1,5km.
Po kilku minutach dotarł zziajany kolega.
Powiedział że #!$%@? to wszystko tego ogara, ten silnik, tą górę, tego Tira za nim i mnie że wybrałem taką trasę.
Okazało się że góra przerosła możliwości jego motoroweru i musiał czasem mu pomagać nogami.
Powiem wam jedno. Gdy koledze mówiłem że nie musi się przejmować ciepłotą tego cylindra a mianowicie znikomym chłodzeniem jego to mi nie wierzył.
Gdy dotarł na górę, papierowa uszczelka która łączy króciec ssący z cylindrem i która jest nasączona olejem.... DYMIŁA i to nie spalinami to dymił olej z mieszanki nią nasączony. A z tego co pamiętam temperatura wrzenia oleju mineralnego to 170C.
Gdy silnik trochę ostygł nabrał trochę mocy i pojechaliśmy.... w dół
Kolega tak się składał na zakrętach że przycierał podnóżkami.
Kilka kilometrów dalej odbiliśmy na boczną drogę i za piątą wioska z Cyganami skręciliśmy na ściernisko pod górę szukając miejsca na spanie.
Problem polegał na tym że gleba to była glina a dzień wcześnie także w tym miejscu padało.
A więc znów pchanie ogara na nocleg.
Simson także sobie nie radził. Brakowało mu trakcji.
Gdy się rozbiliśmy na szczycie pagórka za nami na następnym pagórku dostrzegłem ambonę i o zmierzchu ktoś się przy niej kręcił.
Naprałem pewnych obaw czy nie będą do nas po zmroku strzelać wszak namioty w nocy wyglądają jak sylwetka dzika.
A jak wiadomo do nie rozpoznanego celu się nie strzela..... przynajmniej w teorii.
Me obawy pogłębił odgłos wystrzału dochodzący po zmroku od strony ambony.
Po 5 minutach ciągłego siedzenia na dworze i grzebania w motorowerach dostrzegłem kolejny błysk z tamtej strony. Odgłos wystrzału i coś białego (co wyglądało jak pocisk zapalający) które w tempie ekspresowym poleciało tuż nad ziemią w powietrze....
Resztę napisze później...
Miłego dnia.
#motocykle #mpetrumnigrum
@mpetrumnigrum: xDD
Ja niegdyś też miałem ambitne plany jazdy motorowerem na trasy. Jednak jedna, która miała marne 75 km tak zmęczyła mojego Simsona, że stwierdziłem, iż nigdy więcej nie będę się w to bawił.
@mpetrumnigrum: fajna przygoda, jak miałem Ogara 205 to też o takiej marzyłem. W którym roku jechałeś w tę wyprawę?
@KokiX: rowerem to ja dziennie wtedy robilem 40+ a weekendowo dziennie 100+ ( ͡° ͜ʖ ͡°) simson byl jako ciekawostka bardziej, bo bardziej podobal mi sie proces odbudowy niz pozniejsza jazda
@mpetrumnigrum: Jakbym widział swoje przeboje z ogarem ( ͡° ͜ʖ ͡°)
A mieszkam na Podkarpaciu gdzie górek a górek