Wpis z mikrobloga

Kiedyś jak miałem ok. 10l mama wysłała mnie po mleko. Wchodzę do sklepu i proszę ją o mleko końskie ona mówi że nie ma takiego może chodzi mi o inne? Ja mówię nie! mama mówiła mleko końskie. Nigdy nie było kasy więc mama kazała mi kupić takie jak mi mówi i nie dać sobie wciskać inne (znała ceny i parszywe babska po peerelowskie) albo żadne. Przyszedłem do domu i powiedziałem że nie było mleka końskiego. A mama, jak to nie...? A ja że końskiego nie było były inne które pani mówiła. Mamusia zaczęła się śmiać i mówi że miałem poprosić o mleko Konińskie w woreczkach a nie końskie...


To były piękne czasy
  • 63
@Piskariota: zawsze jak chodziłem z babcią do sklepu to mi kupowała sznekę, raz poszedłem sam i też mówię poproszę sznekę. Sprzedawca, że już nie ma. To ja wtedy, że to niech będzie drożdżowka. Sprzedawca w śmiech i mówi, że to to samo.
Strasznie wtedy spaliłem buraka.
Żeby było śmieszniej, to nikt z rodziny nie pochodził z okolic Poznania.
@Piskariota: boże pamiętam jak miałyśmy z jakieś 8 lat i moją koleżankę rodzice wysłali po duży chleb krojony no i tak stoimy przy kasie i zaraz przy szybie stały wafelki gofrowe po 3zl (chleb wtedy kosztował 5zl) no i mówię to jest bardzo dobre kiedyś jadłam, no i koleżanka nagle zmieniła zdanie i poprosiła o te wafelki (coś w stylu oblatów tylko że grubsze) xD
No i poszła z tym do