Wpis z mikrobloga

@1964: jest kilka sposobów. Jak zaliczałem gminy, to potrafiłem w piątek po robocie wsiąść w pociąg, dojechać gdzieś o 22 i zacząć kręcić 200-300km. Ważne, żeby mieć jakiś cel kręcenia. Uzupełnianie gmin/kwadratów/linii do OSM, cokolwiek. Samo kręcenie dla kręcenia jest nuuudne w #!$%@?, zwłaszcza na nizinach.
@1964: dokladnie ten sam problem mialem. mi pomogło nawiązanie współpracy z trenerem, rzadko opuszczam teraz wyjscia na rower, bo po prostu głupio mi sie przyznać ze po prostu mi sie nie chcialo :) chociaż czasem i tak trzeba, ale raz na jakis czas jest akceptowalne :)

wiec jak masz wolne troche plnow to polecam, w dodatku bedziesz miec mega boosta w rozwoju i ktos z boku zadba bys sobie krzywdy nie
@Sl_w_k_1: potwierdzam. Miałem identycznie z bieganiem. Zapisałem się na półmaraton, zapłaciłem wpisowe i to mnie motywowało. Jasny i zadeklarowany cel. Po jakimś czasie cel przemienił się w przyjemność i problemy z motywacją znikły.
daje sobie w #!$%@?ę i myślę, że głowa już na starcie przypomina sobie krzywdę i mówi stop


@1964: przecież moment gdy jestes na podjeździe, max bpm, nogi palą, to najlepszy moment, czujesz, że żyjesz. Trzeba wyjść, zrobić co ma się zaplanowane i już