Wpis z mikrobloga

Jak już wiecie - skończyłem 18 lat parę dni temu. Toteż skorzystałem z okazji i wczoraj udałem się pociągiem do prawdziwego BOSSA wśród miast wojewódzkich. Dobrze słyszycie! Chodzi mi o Warszawę!
Jako dojrzały i pełny świadomości o swoim #!$%@? prawik, uznałem, iż będzie to swego rodzaju PRÓBA #!$%@?. Ja - spierdon o ryjcu upośledzonego goryla i elfa oraz głosu, jakbym miał penisa w buzi - kontra CAŁE MOCARSTWO złożone z NAJDOSKONALSZYCH genetycznie osobników w przedziale wiekowym 16-25.

Wysiadłem na dworcu WARSZAWA CENTRALNA. Decyzję tę podjąłem z prostych przyczyn. Po pierwsze jest to centrum, czyli stężenie bogatego normictwa wznosi się tu na wyżyny. Po drugie zaraz obok jest pierwsza z fortec OSKARIATU, czyli tzw. Złote Tarasy. Po trzecie, stamtąd blisko do kolejnej z fortec, czyli Vitkaca. Po czwarte niedaleko wspomnianego domu handlowego znajduje się ulica Nowy Świat oraz Plac Trzech Krzyży. Jak widać poprzeczka postawiona wysoko. W każdym z tych miejsc stężenie płodności oraz bananowości przekracza bezpieczne dawki dla zwykłego spierdona z miasta powiatowego. Postawiłem jednakże przed sobą cel: wrócę z tarczą, albo na tarczy.

Na pierwszy ogień poszły Złote Tarasy. Moim celem było #!$%@? dnia normictwu swoją obecnością, także udałem się do bananowych sklepów: Sizeer, Nike, Van Graaf, Foot Locker. Najlepszym jednak momentem było wejście do Victoria’s Secret. Samo przekroczenie progu było czymś niezwykłym. Ileż tam było płodnosci. Co najlepsze każda, która mnie tam widziała miała minę poprzedzającą odruchy wymiotne. No bo jak to: Julki wybierają sobie bieliznę, w której będą tego dnia popuszczać szpary swoim Oskarkom, a tu nagle przybywa PRZYBŁĘDA ze swoim #!$%@? wagi ciężkiej i niszczy, jakiekolwiek poczucie dobrego smaku. Na koniec poszedłem jeszcze do kibla. Zjadłem tam swój prowiant. Tak zakończyła się bitwa w Złotych Tarasach.

Następnym celem był Vitkac. Wiedziałem czego się tam mogłem spodziewać i nie zawiodłem się. Bananowa młodzież: Oskarki w bluzach Off-White, Gucci, Dior, Louis Vuitton, czy trochę tańszych: Kenzo, Palm Angels. Obok nich słodkie Julitki z torebkami Balenciagi, czy właśnie wyżej wspomnianych firm. W tym wszystkim ja, czyli - powtórzę - SPIERDON PRZYBŁĘDA. Tu muszę się przyznać - nie miałem odwagi wejść do pojedynczych butików na parterze. Udałem się więc na pierwsze piętro z modą męską oraz trzecie pietrą z odzieżą bardziej streetwearową (i odrobinę tańszą). Niczego oczywiście nie kupowałem, bo nie jest mnie stać na takie wygody, aczkolwiek co zabrałem czasu to moje. Wyobraźcie sobie, jak musiały czuć się ekspedientki, obsługując SPIERDONA. Nie miałem litości: wcześniej zapoznałem się z ofertą Vitkaca na ich stronie i korzystając z opcji „SPRAWDŹ DOSTĘPNOŚĆ W SKLEPACH STACJONARNYCH” wiedziałem jakich egzemplarzy nie ma. To znaczy podchodziłem do dajmy na to spodni firmy X i prosiłem o rozmiar, którego już nie mieli. W ten sposób zakłopotana ekspedientka musiała ruszyć swoje dupsko do komputera, by dowiedzieć się, że nie ma takowego rozmiaru. Jako, że liczba OBSLUGI jest ograniczona to zawsze istniała szansa, że marnuję czas jakiejś Julci, która szybko chciała kupić, jakąś sukienkę na RUCHANKO z Oskarem wieczorem. Tak o to wyglądała bitwa pod Vitkacem.

Gdy przeniosłem się na dwór i chodziłem po Nowym Świecie, czy Placu Trzech Krzyży samą swoją mordą niszczyłem uśmiechy na PERFEKCYJNYCH TWARZACH OSKARIATU. Nie było tego, jednak dużo i zawiodłem na tym polu, dlatego też nie mogę pochwalić się sukcesem na tym etapie. Ponadto gdy tak chodziłem po obszarach przeciwnika dawka płodności z jaką miałem do czynienia dawała o sobie znać. Ciśnienie rosło, a mi z minuty na minutę, z sekundy na sekundę, chciało się coraz bardziej ZWALIĆ KONIA. Słodkie Julitki z perfekcyjnymi odwłokami nie dawały spokoju. Z czasem zacząłem walczyć z samym sobą. Wyobrażenia o BOLTZOWANIU, o laniu spermy, RUCHANSKU, OD TYLU, OD PRZODU, Z GÓRY NA DÓŁ, DUPA, TZIPZGO, SPERMA SPERMAAA!!!
Ale to tylko dla Chada i Oskara Deweloperskiego. Czym prędzej szukałem odpowiedniego lokum, by zgasić płomień pożądania. Wróciłem do Złotych Tarasów. Padło na tamtejszy kibel. Dawka wyciekającego z prącia ejakulatu była tak potężna, że przez chwile myślałem, że z mojego ciała ubyła cząstka mnie. Przeniosło mnie to w rewiry, o których nie miałem pojęcia. Coś, jak otwarcie czakry. Nogi się ugięły. Nie wiem ile upłynęło wtedy czasu.

Na koniec wsiadłem w pociąg i wróciłem do piwnicy.
#przegryw #stulejacontent ##!$%@? #tfwnogf #rozowepaski ##!$%@?
Przychlast - Jak już wiecie - skończyłem 18 lat parę dni temu. Toteż skorzystałem z o...

źródło: comment_1595584468CWgBNevOYVSVCna2vhiWNo.jpg

Pobierz
  • 12
  • Odpowiedz