Wpis z mikrobloga

@Agemaker: Czy ćpańsko fentanylu również nie podlega dyskusji w związku, bo przecież tylko swoje zdrowie się rujnuje? Ta #!$%@? analogia została przez mnie wymyślona, żebyś zrozumiał, że życie w związku różni się od życia dwóch obcych dla siebie Mietków z innych miast. To wydaje się jasne.
Chciałem zrobić sobie tatuaż kilka lat temu bedąc w związku i zapytałem o opinie mojej ówczesnej dziewczyny. Powiedziała mi, że nie za bardzo jej się
@Diwejd: to przeczytaj jeszcze raz co napisałem to może zauważysz, że jest tam zdanie "Można rozmawiać, zapytać o zdanie, ale proszenie się o zgodę jak mamę albo tatę? No way... XD", które doskonale odnosi się do Twojego komentarza. Jeśli dziewczyna powiedziałaby mi, że nie za bardzo jej się to podoba i wolałaby żebym tego nie robił to uszanowałbym jej punkt widzenia, natomiast jeśli powiedziałaby mi, że mi zabrania zrobić sobie tatuaż
@Agemaker: Rozumiem, ale pierwsza wiadomość na którą odpowiadałeś również nie sugerowała proszenia o zgodę drugiej połówki, a uzgodnienie tego z drugą połówką. To pomimo podobnego wydźwięku jednak dwie różne kwestie. Jadąc na tegoroczny urlop uzgadniam warunki z moją żoną a nie proszę jej o zgodę. Come on.
@Agemaker: Zgoda. Mimo wszystko partnerskie uzgadnianie pewnych kwestii (również oddziałujących wyłącznie jednostronnie) to bardziej okaz szacunku niż poddaństwa nawet w przypadku związków nieformalnych. Z tym chyba też możemy sie zgodzić, prawda?
@Agemaker: jak to "nie mają wpływu"? Oczywiście, że mają wpływ, druga osoba od tej chwili będzie się wstydziła pokazać z kimś, kto ma gówno na ręce.
Skaryfikację twarzy też byś sobie zrobił i mówił "ej spoko, przecież to moja decyzja" i liczył na to, że nikt nie będzie miał do ciebie pretensji?