Wpis z mikrobloga

Dobra Mireczki, byłam z chłopakiem 2 lata, czy to dużo, czy to mało, zależy dla kogo. Jak w każdym związku były wzloty i upadki, zrywaliśmy, wracaliśmy do siebie. Teraz jednak nastąpił definitywny koniec, bo stwierdziłam, że moja psychika dłużej nie wytrzyma. On oczywiście uważa, że sobie nie ma nic do zarzucenia i że był idealny, tylko ja nie mogłam iść na jego kompromisy (patrz, ty się zmienisz a ja będę zadowolony) I tworzyłam toksyczną relację. Nie twierdzę, że byłam idealna, pod koniec się bardzo do niego zdystansowałam, żeby mi było łatwiej odejść, gdyż poprzednie bardzoej spontaniczne razy nie wychdziły. I niby wszystko pięknie, fajnie, ale w głowie pozostaje myśl, że to może jednak był tem jedyny (raczej nie wierzę w takie bzdury, ale po 2 latach refleksja przychodzi), jeśli nad nim trzeba dłużej popracować, a nie się poddawać (ma stwerdzone problemy psychiczne i nie zawsze jego wybuchy były uzależnione od jego złych zamiarów). Moi przyjaciele nie są obiektywni, bo go nie lubili, więc oni uważają ze nic lepszego nie mogłam zrobić. Jakie wasze zdanie? #zwiazki #zerwanie #wkoncusingielka
  • 10
@SSH też tak uważam, wyszcy wokoło mi mówili że przy nim jestem inna osoba ale w negatywnym kontekście. Znerwicowana jego wyrzutami, dosłownie na każdy temat, np. że będąc w pracy nie racze odebrać telefonu, a to jest oznaka tego że go nie szanuje xdxd męczące było bo cały czas się czepiał, starał się wzbudzać moje poczucie winy z byle powodu. Też uważam że powinno się to zakończyć, nawet wcześniej. A jak spędziłam
@MissNothing: Musiałabyś więcej opowiedzieć
Imo; ja z chłopakiem jestem 2 lata, ani razu nie było rozstania na chwile, każdy mówi ze odkąd z nim jestem stałam się na nowo szczesliwa itd.
Wiec lepszej decyzji nie było niż rozstanie
@MissNothing: Nie znamy ani ciebie ani jego. Jednak jeśli po 2 latach coś nie gra w związku to nie wróży to dobrze. Najczęściej jest tylko gorzej.

Na pewno nie ma co męczyć się tam, gdzie relacje się nie zazębiają.
@MissNothing:

I tworzyłam toksyczną relację


Raczej tworzyliście razem taką relację, jak już.

ale w głowie pozostaje myśl, że to może jednak był tem jedyny (raczej nie wierzę w takie bzdury, ale po 2 latach refleksja przychodzi), jeśli nad nim trzeba dłużej popracować, a nie się poddawać (ma stwerdzone problemy psychiczne i nie zawsze jego wybuchy były uzależnione od jego złych zamiarów).


Jak się kochało/kocha kogoś, to nie da się nie mieć