Wpis z mikrobloga

Jednymi z moich bezpośrednich sąsiadów są 2 rodziny mieszkające w bliźniaku, mają w sumie 4 dzieci, sami chłopcy w wieku 5-8 lat.

Ponieważ niedawno wymieniałem sztachety w płocie, pozostała mi po tej operacji duża ilość niepotrzebnych desek. Żeby je jakoś spożytkować, postanowiłem zrobić synowi Tajną Bazę (czyt. zadaszoną komórkę wielkości budy dla psa pod zjeżdżalnią).

No i tak razem z synem od poniedziałku sobie dłubiemy popołudniami - ja mam trochę spokoju, syn (lvl 6) ma frajdę, że coś robi PRAWDZIWĄ wkrętarką i PRAWDZIWYM młotkiem.

No i w poniedziałek sobie dłubiemy z synem (tzn. on niszczy kolejnego bita do wkrętarki, a ja mu kibicuję), a tu - jak zwykle w takich sytuacjach - za płotem pojawia się Widownia. Czwórka kilkuletnich chłopców uwiesza się na siatce ogrodzeniowej i gapi się na nas jak na małpy w zoo (robią to za każdym razem, gdy koszę trawę, palę grilla, podlewam trawnik, myję auto, albo robię cokolwiek).

Jak zwykle w takich sytuacjach pytam, czy chcą przyjść do nas i pomóc i - jak zwykle - jeden z nich biegnie do rodziców zapytać czy może, i - jak zwykle - otrzymuje odpowiedź odmowną. Nie, nie może, bo cośtam.

Sytuacja dokładnie się powtórzyła we wtorek.

Chyba sąsiedzi nas nie lubią. Tylko nijak nie jestem w stanie dociec, dlaczego.

Mam podejrzenie, że chodzi o to, że ja cokolwiek robię z dzieckiem...

  • 38
Też bym na miejscu tych rodziców nie wysłał dziecka na zabawy wkrętarką do sąsiada xD


@Alex_mski: xD
A tak serio. Stary musiałby ruszyć dupe i przyjść z bombelkiem. A to już za duże wyzwanie.
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@RandomowyMirek: oj piecze dupa SOMSIADA. Rób dalej swoje, jak Ci się kiedyś uda to pokaż tym dzieciakom coś interesującego (tak, żeby nie musiały się pytać rodziców o zdanie). Zrobisz znacznie lepszy uczynek niż kilka godzin zabaw.
@RandomowyMirek: nie, są po prostu #!$%@?. Na moim osiedlu też jest zgraja dzieciaków (nawet nie jestem pewien które są stąd a które przychodzą, tyle ich), ostatnio jak gadałem z ojcem podczas podlewania trawy to jeden stał na chodniku i patrzył na nas jak na kosmitów xD Nie mówiąc o sytuacji, gdy robiłem zdjęcie kwiata aparatem na statywie, a kilka metrów obok jakaś piątka stała i sie gapiła. Ciągle też słychać jak