Wpis z mikrobloga

#narkotykizawszespoko #mandzurfostrzyka
W sobotę zjadłem karton, a jak już wystarczająco faza zeszła to poszedłem na rower.

Mijam rowerzystów, pieszych etcetc fajnie się śmiga itd. Słyszę, że kamyki strzelają spod opon i to nie moich. Delikatnie zwoliniłem, żeby ktoś mógł na luzaku mnie wyprzedzić jeszcze przed zakrętem.

Pojawia się on, cały na sportowo, rower konkret ale zasuwał nieźle i zdalem sobie sprawe, ze właściwie niewiele szybciej niż ja. Spojrzałem na kolesia a jego twarz obrazowała mema ''#!$%@?ć gówno''.

W tym momencie momentalnie zacząłem się śmiać pod nosem i ciężko mi było udawać powagę. Z każdym przejechanym metrem radość w duszy stawała się większa, a uśmiech hamowałem przygryzając wargi.

Było coraz gorzej z każdym razem kiedy ''#!$%@?ć gówno'' mi się wspominało.
Finalnie musiałem zjechać ze ścieżki, zatrzymać się gdzieś na boku bo mnie taka śmiechawka złapała, że nawet z daleka musiałem wyglądać jak debil xD

  • 2