Wpis z mikrobloga

Miałem to pisać z anonimowych wyznań, ale w sumie co mi tam - napiszę z konta, to będzie autentyczniej.

Pijcie ze mną kompot, bo dzisiaj po prawie dwóch latach, wyszedłem z długów.

2018 był dla mnie najcięższym rokiem w życiu. Zostałem zmuszony zamknąć swoją sprawnie prosperującą firmę, a przez konflikt z własnymi rodzicami, zostałem pozbawiony tytułu prawnego do mieszkania, w którym przebywałem i mieszkałem. Sprawy spadkowe w Polsce to dramat, ale post nie będzie o tym.

Z dnia na dzień zostałem bez dachu nad głową ze sporymi zobowiązaniami, kredytem i innymi kosztami, które szybko stały się długiem.

Najpierw dopieprzył się ZUS, potem sąd za opłaty procesowe, bank wypowiedział kartę kredytową, a po chwili też kredyt. Skarbówka zapukała 2 razy. Licząc wszystko razem spłaciłem trochę ponad 60 000 zł różnym wierzycielom. Konta miałem poblokowane, odzywali się komornicy i firmy windykacyjne.

Wcześniej zarabiałem raczej dobrze jak na swoje potrzeby. W najgorszych miesiącach miałem ok. 4,5k zysku, w najlepszych w granicach 15-20k. Trochę zainwestowałem w ziemię, więc myślałem, że szybko się odkuję. Myliłem się bardzo - prawie dwa lata żyłem za najniższą krajową. Coś w okolicach 1600 na miesiąc.

Jak zepsuło mi się auto, to serio się załamałem. Dojeżdżałem do pracy rowerem - często w nocy, w deszczu, nawet w zimie w śniegu. Miałem same czarne myśli. Nie chciało mi się żyć - serio.

Po pół roku dostałem od dobrych ludzi 26 letniego Opla, więc było trochę łatwiej. Dalej jednak daleko od jakiejkolwiek normy.

Żeby nadać historii jeszcze więcej dramatu, w 2019 rodzi się moja córka - pierwsze i jedyne dziecko. Wiem, bo często tu czytam co mirki myślą o rodzeniu dzieciaków bez stabilnej sytuacji finansowej. Mają trochę rację - też wolałbym, żeby było inaczej, ale zagryzałem zęby i według mnie małej naprawdę niczego nie zabrakło.

Ja za to przez ostatnie 2 lata odmawiałem sobie prawie wszystkiego. Żyłem mega skromnie i pracowałem więcej i wytrwałej niż kiedykolwiek. To strasznie frustruje, kiedy wiesz, że prawie cała twoja wypłata pójdzie na długi, albo na spłatę komornika. Same listy od niego sprawiają, że na każdy dzwonek listonosza trzęsiesz się ze strachu czy to nie kolejne wezwanie albo zajęcie konta.

Do sedna - pół godziny temu spłaciłem ostatnią ratę długu. Czuję się jakbym zrzucił plecak pełen kamieni, który musiałem nieść na Giewont. Czuję się super, bo wiem, że dokonałem czegoś, czego niesamowicie się bałem i co męczyło mnie przez poprzednie lata. Czuję się wolny.

Wiem, że na wykopie panuje kult wygruwu, zarabiania 15k jako programista, kupowania mieszkań i drogich aut. Domyślam się, że musi być też sporo takich jak ja, którzy pływają w szambie, ale nie chcą się do tego przyznać. I to dla nich piszę ten post - pamiętajcie - to wszystko jest przejściowe i to wszystko minie i ze wszystkim się uporacie.

Skoro mi się udało spłacić wszystkie długi, to powinno udać się każdej innej osobie.

Idę się upić ze szczęścia ;)

#chwalesie #wygryw #pijzwykopem #finanse #programista15k
  • 147
@analogowy_dzik

Skoro mi się udało spłacić wszystkie długi, to powinno udać się każdej innej osobie


No nie bardzo, większość zarabia mniej od ciebie, niektórym nie zostaje 1600 tylko 1600 zarabiają i muszą opłacić dlugi i jeszcze przeżyć za resztę