Wpis z mikrobloga

Niedawno minęła 50 rocznica premiery "Jak rozpętałem drugą wojnę światową", która przeszła nieco bez echa, zważywszy na wydarzenia w kraju.

Nie będę się rozwodził nad znakomitym humorem sytuacyjnym, doskonałymi kreacjami aktorskimi - wielu zrobiło to przede mną, większość zapewne lepiej, niż ja kiedykolwiek byłbym w stanie.

Jednym z czynników sprawiających iż tan film (pomimo zupełnie innego tempa niż przy współczesnych produkcjach) - praktycznie się nie zestarzał i śmiało może być nazwany pierwszą polską superprodukcją - jest dbałość o szczegóły.

Mimo nieco kulejącej chronologii (oraz nutek socjalistycznej propagandy, zwłaszcza w ostatniej części), w fabułę wplecione zostały takie wydarzenia jak przewrót wojskowy w Jugosławii w '41, przejęcie syryjskich kolonii Francji Vichy przez aliantów, ewakuację wojsk Osi z Tunezji w połowie '43 itp. itd. Wszystkie nacje posługują się swoimi językami, a scenografia stanowiąca tło wydarzeń (choćby bałkańska karczma) jest nader przekonująca. To wszystko wiemy.

Niemniej, podczas oglądania go po raz kolejny, wpadł mi w oko kolejny drobiazg, podkreślający wyjątkowość tego filmu. Pistolet maszynowy, który w ręku trzyma zapijaczony kapitan Vichy na zdjęciu poniżej, to nic innego jak tylko francuski MAS 38.

Co w tym dziwnego, zapytacie? Otóż, Francja miała zadziwiającą tendecję do pakowania się w konflikty światowe z bronią małokalibrową która była szczytem technologii - ale w czasach poprzedniej wojny. Powyższy pistolet maszynowy - mimo iż istniał przed wybuchem IIWŚ - został wyprodukowany w symbolicznej wręcz ilości ok 2 tysięcy egzemplarzy, ponieważ koncepcja użycia automatycznej broni osobistej, została wówczas we Francji odrzucona doktrynalnie. Po IIWŚ światowej, wykorzystywany był dosyć intensywnie w policji, I wojnie indochińskiej, oraz konflikcie w Algierii, przez co stał się niezwykle rzadkim okazem do upolowania.

Po co o tym wszystkim piszę? Mianowicie szansa na to, by kompletny egzemplarz znalazł się po drugiej stronie żelaznej kurtyny, w 25 lat po wojnie, jest niesamowicie niska. Niepojęte jest dla mnie, że w czasach późnego Gomułki, gdy brakowało wszystkiego tak bardzo, że spożycie cytryny chciano zastąpić kiszoną kapustą - komuś z kierownictwa produkcji, udało się załatwić tę właśnie broń (bądź jej replikę) do zapewnienia historycznej zgodności w tej jednej, jedynej scenie gdzie ów pistolet maszynowy widać. Detal, który w czasach premiery, zauważyła pewnie garstka znawców - nie było jakości blue-ray by analizować zawartość poszczególnej klatki, broń strzelecka w kraju była ściśle racjonowana przez komunistyczny reżim, a o internecie nawet nie było jeszcze co marzyć.

Dodatkowo - mówimy tutaj o polskiej komedii, a nie hollywoodzkim epickim dramacie, w których to swoją drogą poziom realizmu przedstawiał się w owych czasach - tak (dobrze widzicie. Pattony udające Tygrysy II w ardeńskich lasach, słynących z rozległych pustkowi, podczas ostrej zimy 44/45 co doskonale obrazuje zieleniąca się wokół trawa).

Podsumowując, "Jak rozpętałem drugą wojnę światową" jest królem polskich komedii, jak lew jest królem dżungli, a kto jeszcze nie widział - ten gapa.

#bron #film #gruparatowaniapoziomu #ciekawostki #ciekawostkihistoryczne #kino #filmy
Dr_Killjoy - Niedawno minęła 50 rocznica premiery "Jak rozpętałem drugą wojnę światow...

źródło: comment_1586779833SAPxjhkOC5COg3OPyLD6pn.jpg

Pobierz
  • 26
  • Odpowiedz
@Dr_Killjoy: Kolejna polska komedia. Polska nie wyprodukowała żadnego porządnego filmu na temat II WŚ. Może Pianista, ale to nie był film polski.
Większość polskich filmów o 2 WŚ to komedie albo patetyczne pierdy.
  • Odpowiedz
@Rabke:

Kolejna polska komedia.


kolejna? w 1970 można je było liczyć na palcach jednej ręki, komuniści raczej sponsorowali projekty wpasowujące się w socjalistyczną narrację, w której niespecjalnie było miejsce na humor. Stworzenie komedii osadzonej w realiach jednego z największych kataklizmów jaki nawiedził nasz kraj, wymaga ogromnego wyczucia.

Polska nie wyprodukowała żadnego porządnego filmu na temat II WŚ


coś czuję że tutaj kryterium "porządności" oznacza "takiego, żeby mi się podobał"

Większość polskich
  • Odpowiedz
@Dr_Killjoy: Chyba mój ulubiony film, humor, dbałość o szczegóły i niesamowita ułańska fantazja Franka. I do tego całe spektrum zabawnych stereotypów, jakie mamy o innych narodach( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@Rabke:

Miasto 44 nie jest ani komedią ani patetyczne. Ostatnio obejrzałem ten film ponownie z moją niemiecką babą. Na koniec, cała zapłakana powiedziała, że Hollywood nie ma pojęcia o kinie wojennym.
  • Odpowiedz
@Dr_Killjoy Z takich Polskich superprodukcji to jeszcze Krzyżacy, Potop, Rękopis znaleziony w Saragossie, albo późniejsze filmy o Panu Kleksie, które co tu dużo mówić nawet jak na dzisiejsze standardy polskiego kina są nakręcone z rozmachem. Vabank i Vabank II czy seksmisja to też przykłady gatunków, których się po prostu u nas nie robi.
  • Odpowiedz
@uziel: takich smaczków jest cała masa. Polecam jeszcze przyjrzeć się scenom w brytyjskim obozie na pustyni, gdzie anglicy regulaminowo salutują pełną dłonią, po czym Franek melduje się polskim salutem dwoma palcami - co tylko przydaje irytacji kapitanowi Peacock'owi (fakt historyczny, na początku formowania się oddziałów polskich w anglii po klęsce wrześniowej, polski sposób salutowania był odbierany jako niedbałość bądź celowa niesubordynacja (!) - wspominane jest to w którejś z książek na
  • Odpowiedz
@Dr_Killjoy: widzę post szanujący "Jak rozpętałem..." to najpierw plusuję, a dopiero potem czytam. a tym razem pożałowałem, że nie mam kolejnego plusa do dyspozycji, bo ciekawostka wyborna.
  • Odpowiedz
@Dr_Killjoy: Na palcach jednej ręki, powiadasz?
"Nikodem Dyzma", "Ewa chce spać", "Zezowate szczęście", "Mąż swojej żony", "Kapelusz pana Anatola", "Pan Anatol szuka miliona", "Inspekcja pana Anatola", "Giuseppe w Warszawie", "Gdzie jest generał...", "Żona dla Australijczyka", "Sami swoi", "Małżeństwo z rozsądku", "Poradnik matrymonialny" i masa polskich komedii z lat 30. Wszystkie wymienione filmy powstały przed 1969 rokiem.
Polski dorobek komediowy jest znacznie bogatszy niż mogłoby się wydawać. A to, czy obecnie te
  • Odpowiedz
@Trojden:

i masa polskich komedii z lat 30. Wszystkie wymienione filmy powstały przed 1969 rokiem.


to wszystko prawda, ale wyrwałeś to nieco z kontekstu:

kolejna? w 1970 można je było liczyć na palcach jednej ręki, komuniści raczej sponsorowali projekty wpasowujące się w socjalistyczną narrację, w której niespecjalnie było miejsce na humor. Stworzenie komedii osadzonej w realiach jednego z największych kataklizmów jaki nawiedził nasz kraj, wymaga ogromnego wyczucia.


nie doprecyzowałem tego, ale
  • Odpowiedz
@Dr_Killjoy: No, jeśli chodzi o wojenne filmy komediowe z czasów PRL, to fakt - tych przed 1969 rokiem powstało tylko kilka. "Eroica" to jeden z przykładów (choć to w sumie bardziej tragikomedia). No i wspomniane już "Zezowate szczęście".
  • Odpowiedz