Wpis z mikrobloga

#koronawirus #pasta #policja #milicja

Stało się...
Siedzę spokojnie przed komputerkiem, godzina 22. Od kolacji minęło już trochę czasu, więc wstałem i poszedłem do spiżarki po czipsy. Otwieram moją małą szafę z łakociami, spokojnie przeglądam zawartość w poszukiwaniu paczki pełnej plastrów ziemniaczanych, smażonych na głębokim tłuszczu, gdy nagle słyszę pukanie do drzwi. Odchodzę od spiżarki, zostawiwszy ją otwartą, zaglądam przez judasza, a tam szok... Patrol policji. Pełne umundurowanie, maski na twarzach oraz rękawiczki okalające delikatne, acz męskie dłonie. Myślę sobie, czego mogą chcieć o tej porze. Z pełnym spokojem otwieram drzwi, lekko uginam kark w geście szacunku i witam się z bezpiecznej odległości 2 metrów.

- Dobry wieczór. Aspirant R%$#ł Las^$%ski. - nie dosłyszałem nazwiska, przez zniekształcenie głosu, powodowane profesjonalnie założoną, ściśle przylegającą do twarzy maską - Jaki jest cel Pana wizyty w kuchni.
- Yyyy.... nie rozumiem...
- Proszę pana, ponawiam pytanie, jaki jest cel pana wizyty w kuchni
- Ale... noo. po czipsy poszedłem.. - mimo totalnie absurdalnej sytuacji i ciężkiego szoku jakiego doznałem po tak zadanym pytaniu, chciałem wyjaśnić cel tej... wizyty? Niestety pan policjant urwał mi w pół słowa mówiąc:
- Czy czipsy są podstawową potrzebą życiową?
- Nie, ale..
- Proszę pana, zgodnie z ustawą o zwalczaniu epidemii na terenie Rzeczypospolitej Polskiej, w dniu dzisiejszym nakładam na pana mandat karny w wysokości 500 złotych, za nieprzestrzeganie reżimu sanitarnego i stworzenie zagrożenia epidemiologicznego. Czy przyjmuje pan mandat. Słucham. Jaka jest pana decyzja?
- yyyyy... - nie byłem w stanie zebrać myśli. W pierwszej chwili chciałem się zaśmiać, ale widząc pełną powagę na twarzy aspiranta i jego kolegi (a raczej w ich oczach, gdyż pełne umundurowanie, maska i czapka z orzełkiem, skutecznie uniemożliwiały odczyt jakichkolwiek emocji), szybko zrezygnowałem i zacząłem w głowie przygotowania do kontrataku - chwila, moment, panowie... - rozpocząłem - jestem u siebie w domu, na prywatnym terenie, jaka w ogóle jest podstawa prawna. Czy panowie znają w ogóle przepisy? Proszę mi to wyjaśnić.
- Proszę pana, my doskonale znamy przepisy i wiemy co nam wolno a czego nie wolno. Na terenie kraju obowiązuje zakaz przemieszczania się w celach innych, niż załatwianie bieżących, niezbędnych do życia spraw, takich jak dojście do pracy, po jedzenie lub pomoc osobom starszym. Zeznał pan, że przemieścił się z pokoju do kuchni, celem podjęcia paczki czipsów ze spiżarni. Spożywanie słonych przekąsek, nie jest czynnością niezbędną do życia w rozumieniu ustawy. Każde takie niepotrzebne działanie, niesie za sobą ryzyko rozprzestrzeniania choroby zakaźnej.

W tym momencie poczułem że przegrywam. Policjant był świetnie przeszkolony i doskonale operował znajomością trudnych przepisów. Czułem że karta mi nie idzie, a w talii przeciwnika wciąż czai się jopek. W tym momencie jak grom uderzyła mnie myśl... SPIŻARKA... Tak.. Spiesząc do drzwi zapomniałem o tym, wydawałoby się nieistotnym szczególe. Jednak przeciwnik nie był z przypadku. Wzrok aspiranta już od dłuższego czasu niebezpiecznie uciekał w kierunku kuchni. Pech chciał, że układ pomieszczeń dawał idealny wgląd w to co znajdowało się w mej "szafie rozpusty". Pomyślałbym, że lata temu architekt umówił się z policjantem na ten dzień. A on jakby czytał mi w myślach. Jakby przejrzał mnie na wylot i czytał otwartą księgę, w której wyznałem swą winę. Uderzył:
- Piwo, paluszki. O! Nawet i wódeczka się znalazła. Kiedy zostały zakupione te towary? Czy posiada pan paragon?
- Zostały kupione jeszcze przed wprowadzeniem obostrzeń - wybrnąłem. Wiedziałem jednak że nie gram z żółtodziobem.
- Czy posiada pan jakiś dowód na potwierdzenie tych słów?
- Niestety, nie mam paragonu. Ale mogę powiedzieć kiedy dokonałem zakupu. - Leciałem w blef. Tylko to mi zostało.. - Kupiłem je w biedronce jakieś 4 tygodnie temu.
- Sprawdzimy nagrania - powiedział. - jesteśmy gotowi na taką okoliczność i od 2 tygodni zbieramy materiał dowodowy ze wszystkich sklepów z okolicy

Fachowiec... pomyślałem. Kłamstwem kupię trochę czasu. Może zorganizuję jakieś lewe paragony przez ten czas. Potem powiem że pomyliłem sklepy...
Jednak nie. Wciąż mają nagrania. Wciąż będą w stanie zweryfikować. Na paragonach jest data i godzina. W ten sposób tylko dołożę sobie problemów. Fałszowanie dowodów, fałszywe zeznanie, matactwo.. nie. Przemyślę to później, teraz muszę ratować bieżącą sytuację, gdyż aspirant właśnie sondował kolejne pogrążające mnie dowody.

- Biega pan?
- Nie, dlaczego pan pyta?
- Widzę buty do biegania. Ubłocone. Wygląda na świeże. Karol, zabezpiecz dowód. Przekażemy do laboratorium.
- Nie macie nakazu. - błyskotliwa riposta odepchnęła nieco wizję nieuchronnej klęski. Przez oczy policjanta, jakby przemknął niezauważalny delikatny uśmiech. Wiedział coś czego ja nie byłem jeszcze świadom. Coś co miało ostatecznie mnie pogrążyć.
- Czy samochód marki Volkswagen należy do Pana? - skierował rękę w stronę podwórka.
- Tak.
- Czy poruszał się pan nim w ostatnim czasie? - Zrozumiałem. Tak... W świetle nocy było to aż nadto widoczne. Zdradził mnie pełny księżyc. Jego wielka tarcza przyjęła tej nocy wręcz krwisty kolor, zwiastując niejako moją porażkę, w starciu z aparatem państwowym. O tak. Wosk na lakierze był świeży. Nie dzisiejszy, ale na tyle świeży by zdradzić moją wizytę na myjni. Wprawne oko aspiranta szybko oceni czas jaki upłynął od wizyty w myjni i sprawdzi nagrania. Od tygodnia wyłapywał większych niż ja cwaniaków. Jedni próbowali zakurzyć auto, wracając polną drogą. Inni szukali kałuż, mimo suszy jaka panuje od kilku tygodni w naszym kraju. A ja? Ja głupi nawet nie próbowałem. Dałem siebie jak na tacy. Coś co jeszcze niedawno zdawało się być przelotnym uśmiechem, teraz bije nieposkromioną radością z oczu aspiranta. Mimo maski widziałem ten uśmiech. Czułem go przez warstwę bawełny przebitej filtrem HEPA. W tym momencie zadał ostateczny cios:
- W dniu dzisiejszym mandatu nie będzie. Zostanie skierowany wniosek do inspekcji sanitarnej o ukaranie karą administracyjną, za wielokrotne i rażące złamanie przepisów, wprowadzonych na czas epidemii. Proszę dowód osobisty...
  • 2