Wpis z mikrobloga

Zauważyliście, że takie internetowe znajomości różowe traktują mało poważnie? Jakieś 6-7 lat temu nie było z tym jeszcze tak źle jak teraz. Nigdy nie masz pewności, że dana osoba nagle nie zniknie. Nawet po udanej randce albo kilku niektóre laski rozpływają się w powietrzu. W czasach studenckich jednak dziewczyna z roku potrafiła powiedzieć, że coś jest nie tak i normalnie zakończyć znajomość. Ostatnio zdarzyło mi się to 2 razy mimo zapewnień o udanym spotkaniu i kontaktu ze strony różowych po randce. Zacząłem naprawdę doceniać dziewczyny, które potrafią same się odzywać nacodzień i planować kolejne spotkania. Ale chyba ciągle będę miał w głowie to, że każda chwila może być tą ostatnią ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Teraz też usłyszałem od kolejnej tekst, że do końca kwarantanny nie umawia się z nikim bo ma dużą atencję i może jak będę ją zabawiał 2 tygodnie to się zobaczymy. Pewnie w tłumie konkurencji ( ͡° ͜ʖ ͡°) Jest cholernie duża różnica między poznaniem kogoś na fb a pisaniem z laskami z tindera/badoo ( ͡° ͜ʖ ͡°) Ale tam na grupach trafiam na 5-6 lat starsze od siebie. Koło 30-35 roku życia dziewczyny są jednak poważniejsze.
#badoo #tinder #przegryw #podrywajzwykopem #rozowepaski
  • 6
@Rocket_slayer: zauważyłeś problem i zarazem jego rozwiązanie. Jak laska ma stado innych samców i po pierwszym spotkaniu niby jest ok, ale ona wiedząc, że tam w tym tłumie są kolejni, pewnie znajdzie się lepszy. Proste.

Powodem tego, że się poznaliście była chęć znalezienia kogoś. Nic was nie łączy. Żadna pasja, praca, studia. Nie jesteście we wspólnym gronie znajomych. Nie chcę dodatkowo wyjść na szowinistę, ale na bazie swojego doświadczenia w tym
@Rocket_slayer: Wiesz, inna sprawa jeśli po którymś tam spotkaniu Wy oboje przestaniecie się do siebie odzywać, a co innego jeśli jedna z osób się odezwie, a druga nie odpisze. W tym pierwszym przypadku nie widzę problemu, w tym drugim - nieodpisanie to już paskudne zachowanie.
@Rocket_slayer: Mialem tak wiele razy, po kilku spotkaniach pomimo nawet ogromnego zainteresowania znajomosc ulatnia sie jak ludzie na ulicy w czasie koronawirusa. Podziekujcie spermiarzom i beciakom, ktorzy zepsuli rynek matrymonialny. Do tego dochodza social media i aplikacje. Prawie kazda wie, ze albo postawi 100% na swoim albo ma kolejke nowych chetnych, ktorzy nie maja zadnych wymagan.