Kilka dni temu wróciliśmy z Rzymu. Była to wycieczka dosłownie na 2,5 dnia i chciałbym się podzielić z wami moimi wrażeniami.
1. Rezygnacja z lotu była głęboko rozważana, ale lot nie został odwołany, a odporność organizmu budowaliśmy już od dawna ziołami i witaminami, szefostwo od dawna wiedziało gdzie lecimy i nie miało nic przeciwko. Ostatecznie zdecydowaliśmy się polecieć. Zachowaliśmy wszelkie środki ostrożności, co chwile odkażanie rąk, nie dotykanie nikogo, zachowanie odstępu od innych osób, częste odkażanie telefonu, wszystkiego co było w hotelu itd.
2. Samolot Ryanair dosyć pusty jakieś 20-30 pasażerów. Przylot do Rzymu, temperaturę zmierzono nam za pomocą kamery termowizyjnej.
3. Na miejscu w Rzymie faktycznie dosyć mało ludzi, w metrze również luźno, wszyscy dookoła często oskarżają dłonie tak jak my, a niektórzy nawet chodzą w maskach. Na prawdę nieliczni kaszlą.
4. Zwiedzanie przybiegło szybko i sprawnie, do Koroseum (hehe) weszliśmy bez żadnej kolejki dzięki kupionym wcześniej biletem przez internet. Do Muzeów Watykańskich max 10 min w luźnej kolejce, fontanna Di Trevi dalej oblegana, ale Spanish Steps puste...
5. Restauracje puste, metro trochę pełniejsze w godzinach popołudniowych.
6. Powrót. Przed wejściem do samolotu dostaliśmy formularz w wersji polskiej do wypełnienia, dane typu jak się nazywasz, gdzie będziesz przebywać i jaki masz numer telefonu do kontaktu. Na pokładzie ponownie rozdają formularze, tym razem w wersji angielskiej.
7. Wylądowaliśmy w Warszawie z 20 minut wcześniej, czekaliśmy w samolocie na przyjście osób które zmierzą nam temperaturę (jacyś medycy może?). Dosyć się zagrzaliśmy przez te 20 minut w ciepłym samolocie. Przy wyjściu z samolotu Pan mierzył mi temperaturę termometrem bezdotykowym, następnie pokazał mi wynik 36.7 stopni (mój towarzysz miał 37,4), odłożenie wypełnionego wczesnej formularza na bok i wyjście.
8. Jesteśmy w Warszawie, multum ludzi, każdy naokoło kaszle i kicha.... W metrze, pociągu.. już bezpieczniej czułam się w Rzymie.
9. W międzyczasie wylęgła się masowa panika w pracy i mam 2 tygodnie pracy zdalnej ( tyle ile się da to popracuje na kompie, a reszta godzin do odrobienia w pracy później) yay.
Musielibyśmy mieć prawdziwego pecha żeby cokolwiek złapać. Przez generalną panikę i presję współpracowników będziemy siedzieć dwa tygodnie w domu, ale na zakupy przecież trzeba chodzić raz na jakiś czas. (A i oni na pewno będą beztrosko chodzić w miejsca publiczne nawet nie zdając sobie sprawy, że ludzie których mijają mogą być po powrocie z miejsc jeszcze bardziej 'niebezpiecznych'.) Jeszcze dzień przed naszym wyjazdem dzikie kichanie i kaszel naszego kolegi z Ukrainy nie wzbudziło w nich żadnego! niepokoju. Ale nas nie wpuszczą bo byliśmy w szeroko pojetych Włoszech i pewnie lizaliśmy klamki od drzwi to jak mogliśmy się nie zarazić...?
@Mrs_psycho_bunny: chwalisz sie czy żalisz? I bardzo dobrze, że was odseparowano bo we wloszech sytuacja jest tragiczna. ja bym jeszcze dowalił wam jakies 10000 zl grzywny za lekcewazenie problemu i do izolatki na 3-4 tygodnie.
Powinno się was przymusowo trzymać w zamknięciu i wypuścić po końcu epidemii. Jesteście potencjalnie tymi mega roznosicielami, nie słuchacie oficjalnych wytycznych, ale wierzycie w magiczną moc ziółek.
@KONONOWlCZ: nikt nas nie odizolował. Nie dostaliśmy również żadnych zaleceń, czy prośby by nie wychodzić w domu. Bez objawów nie ma podstaw do kwarantanny ani do wykonania badań na wirusa, ktore nawiasem mówiąc chcielibyśmy zrobić ale kosztuja 500 zl
@stjimmy: to gdzie i za ile mogę je zrobić? Zachęcam do zadzwonienie na oficjalną infolinię. Informowaliśmy o wyjeździe i system zdrowia nie widzi potrzeby kwarantanny, ani nawet o dziwo wykonania badań jeśli nie ma objawów
@Mrs_psycho_bunny: no jeśli nie ma objawów to nie, ale jeśli masz jakieś podejrzenia to testy są bezpłatne. I przypominam, że przy koronawirusie nei ma objawów przez 7 dni. Głupotą i nieodpowiedzialnością jest latanie teraz do Włoch
@Mrs_psycho_bunny dobrze, magicznej mocy witamin i ziółek. Lepiej? Robiliście badania poziomu witamin? Wiecie, że macie niedobory? Czy bierzecie "profilaktycznie"? Wiecie, że w sumie jedyna witamina, która ma powszechny niedobór w PL to D3? Ludzie mamy 21 wiek a nie 18. Dobra załóżmy, że wasza odporność dzięki ziolkom i witaminom jest over9000 i przejdziecie to łagodnie. Pomysleliscie o tych, którzy mają choroby układu immunologicznego, choroby przewlekle, ludziach starszych o obniżonej odporności? Wiecie,
@mistrz_tekkena: skoro jesteśmy tacy niebezpieczni to dlaczego już na lotnisku nie wzięto nas pod kwarantannę? Nie zalecono nawet żeby pozostać w domu. (co nawiasem mówiąc przecież robimy )
@Mrs_psycho_bunny Nie wiemy czy jesteście czy nie, ale żadne witaminy, ziółka i podnoszenie odporności nie sprawia, że nie będziecie nosicielami tej choroby. Pewnie nic ci nie będzie i dla ciebie kwarantanny, praca z domu to głupota, ale pomysl o innych. Tych słabszych. Z iloma ludźmi miałaś kontakt po powrocie, mimo, że sama narzucilas na siebie kwarantannę, zakładam, że nie jest w 100% szczelna.
@Mrs_psycho_bunny nie byłem za granicą od października 2019. Staram się unikać większych skupisk ludzkich, bardzo często myję ręce, używam maseczki jeżeli już muszę w tych ludzkich skupiskach być.
Aha i jeszcze jedno na pewno nie pojechałbym teraz na wycieczkę nigdzie. C--j wole stracić te parę tysięcy niż narażać ludzi (najbardziej tych z którymi mam częsty kontakt) na zachorowanie i rozniesienie choroby dalej. To się nazywa odpowiedzialność.
@mistrz_tekkena: no to wychodząc z domu i tak narażasz siebie i bliskich. Nigdy nie wiadomo czy kasjerka w sklepie która kicha, nie ma męża który wrócił z pracy z Włoch czy Chin miesiąc temu. Nigdy nie wiesz.
Kilka dni temu wróciliśmy z Rzymu. Była to wycieczka dosłownie na 2,5 dnia i chciałbym się podzielić z wami moimi wrażeniami.
1. Rezygnacja z lotu była głęboko rozważana, ale lot nie został odwołany, a odporność organizmu budowaliśmy już od dawna ziołami i witaminami, szefostwo od dawna wiedziało gdzie lecimy i nie miało nic przeciwko. Ostatecznie zdecydowaliśmy się polecieć. Zachowaliśmy wszelkie środki ostrożności, co chwile odkażanie rąk, nie dotykanie nikogo, zachowanie odstępu od innych osób, częste odkażanie telefonu, wszystkiego co było w hotelu itd.
2. Samolot Ryanair dosyć pusty jakieś 20-30 pasażerów. Przylot do Rzymu, temperaturę zmierzono nam za pomocą kamery termowizyjnej.
3. Na miejscu w Rzymie faktycznie dosyć mało ludzi, w metrze również luźno, wszyscy dookoła często oskarżają dłonie tak jak my, a niektórzy nawet chodzą w maskach. Na prawdę nieliczni kaszlą.
4. Zwiedzanie przybiegło szybko i sprawnie, do Koroseum (hehe) weszliśmy bez żadnej kolejki dzięki kupionym wcześniej biletem przez internet. Do Muzeów Watykańskich max 10 min w luźnej kolejce, fontanna Di Trevi dalej oblegana, ale Spanish Steps puste...
5. Restauracje puste, metro trochę pełniejsze w godzinach popołudniowych.
6. Powrót. Przed wejściem do samolotu dostaliśmy formularz w wersji polskiej do wypełnienia, dane typu jak się nazywasz, gdzie będziesz przebywać i jaki masz numer telefonu do kontaktu.
Na pokładzie ponownie rozdają formularze, tym razem w wersji angielskiej.
7. Wylądowaliśmy w Warszawie z 20 minut wcześniej, czekaliśmy w samolocie na przyjście osób które zmierzą nam temperaturę (jacyś medycy może?). Dosyć się zagrzaliśmy przez te 20 minut w ciepłym samolocie. Przy wyjściu z samolotu Pan mierzył mi temperaturę termometrem bezdotykowym, następnie pokazał mi wynik 36.7 stopni (mój towarzysz miał 37,4), odłożenie wypełnionego wczesnej formularza na bok i wyjście.
8. Jesteśmy w Warszawie, multum ludzi, każdy naokoło kaszle i kicha.... W metrze, pociągu.. już bezpieczniej czułam się w Rzymie.
9. W międzyczasie wylęgła się masowa panika w pracy i mam 2 tygodnie pracy zdalnej ( tyle ile się da to popracuje na kompie, a reszta godzin do odrobienia w pracy później) yay.
Musielibyśmy mieć prawdziwego pecha żeby cokolwiek złapać. Przez generalną panikę i presję współpracowników będziemy siedzieć dwa tygodnie w domu, ale na zakupy przecież trzeba chodzić raz na jakiś czas. (A i oni na pewno będą beztrosko chodzić w miejsca publiczne nawet nie zdając sobie sprawy, że ludzie których mijają mogą być po powrocie z miejsc jeszcze bardziej 'niebezpiecznych'.)
Jeszcze dzień przed naszym wyjazdem dzikie kichanie i kaszel naszego kolegi z Ukrainy nie wzbudziło w nich żadnego! niepokoju. Ale nas nie wpuszczą bo byliśmy w szeroko pojetych Włoszech i pewnie lizaliśmy klamki od drzwi to jak mogliśmy się nie zarazić...?
Aha
Powinno się was przymusowo trzymać w zamknięciu i wypuścić po końcu epidemii. Jesteście potencjalnie tymi mega roznosicielami, nie słuchacie oficjalnych wytycznych, ale wierzycie w magiczną moc ziółek.
Bez objawów nie ma podstaw do kwarantanny ani do wykonania badań na wirusa, ktore nawiasem mówiąc chcielibyśmy zrobić ale kosztuja 500 zl
@Mrs_psycho_bunny: bzdury
)
Aha i jeszcze jedno na pewno nie pojechałbym teraz na wycieczkę nigdzie. C--j wole stracić te parę tysięcy niż narażać ludzi (najbardziej tych z którymi mam częsty kontakt) na zachorowanie i rozniesienie choroby dalej. To się nazywa odpowiedzialność.
Komentarz usunięty przez moderatora