Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Proszę, pomóżcie uratować mój związek. Będzie BARDZO długo, ale sprawa ciągnie się prawie trzy lata, więc jest trochę do opisania.

Jestem z moim chłopakiem prawie trzy lata (stuknie w czerwcu). Prawie wcale nie uprawiamy seksu od ponad dwóch lat, on nie miał orgazmu od listopada, a ja czuję się jak jego współlokatorka, a nie kobieta. Kilka dni temu dowiedziałam się, że flirtował z inną kobietą przez telefon, wysyłał jej zdjęcia i nalegał kilkakrotnie na spotkanie... ale od początku.

Poznaliśmy się online i już na pierwszym spotkaniu zaiskrzyło, na tyle, że po 5 miesiącach zamieszkaliśmy razem. Był dziki seks prawie codziennie (pierwsze spotkanie poszła cała paczka gumek), były fetysze, zabawy, sprośne smsy. Potem X (chłopak) został postawiony w bardzo trudnej i nieciekawej sytuacji prawnej, ze stresu mało co jadł i ogólnie było mu ciężko, ale wyszedł z tego, a nasz związek się umocnił jeszcze bardziej - mi przez myśl nie przeszło, by go zostawić, a on dostał żywy dowód, że może mi zaufać ze wszystkim. Niestety, mniej więcej wtedy sprawy łóżkowe zaczęły się psuć - X był zawsze zmęczony/głodny/przejedzony/zestresowany z powodu sytuacji rodzinnej, osobistej, zawodowej. Nawet, jak mu wacek stał jak żołnierz, to on sam nie miał ochoty. Tamto wydarzenie ciągle do niego wracało i przez długi czas żył w permanentnym stresie. Od niecałego roku myślę, że nareszcie zaczęło go to opuszczać, bo zdecydowanie mniej o tym rozmyśla.

Ja sama nie jestem idealna i zmagam się z depresją i często stawiałam go w trudnych sytuacjach, miałam napady gniewu i paniki, przez długi czas codziennie potrzebowałam jego pomocy, by w ogóle wstać z łóżka i zacząć dzień. Czasami nie wstawałam w ogóle przez dwa dni z rzędu. Mój życiowy projekt zawodowy nie wypalił, co mnie załamało, chodzę do psychologa i jest naprawdę coraz lepiej. Finansowo nie mamy żadnych problemów.

Wiem, że to go też męczyło i obciążało, chociaż starałam się, by nie musiał przeze mnie rezygnować z niczego. Jeśli chciał gdzieś wyjść, pograć, nigdy nie powiedziałam mu "nie". Ufałam mu całkowicie i nie chciałam go do siebie wiązać, ani ograniczać. Co ważne, zaraz na początku naszego związku powiedzieliśmy sobie, że nie chcemy być jak nasi rodzice - jeśli coś jest nie tak, mówimy to sobie od razu. Nie trzymamy tego w sobie i nie wykorzystujemy tego potem jako "amunicji" przeciwko sobie, gdy już dłużej nie można wytrzymać. Ponieważ wiem, że X ciężko jest mówić o jego uczuciach, często dopytywałam, czy wszystko jest ok - on czasami próbuje coś przemilczeć i radzić sobie sam z tym, że coś go zabolało i myśli, że tego nie widać, ale doskonale odczuwam, że jest wtedy ode mnie bardziej "oddalony".

Sam seks przez ten czas był, po prostu nie trwał dłużej niż 5-10 minut i zazwyczaj był w pozycji na boku, jak już udało mi się go doprosić. Co zaskakujące, najczęściej uprawiamy seks, gdy X śpi. Dosłownie gdy już zaśnie, przez sen zaczyna się do mnie dobierać i wtedy jest najintensywniej. Ciągle krótko, ale tylko wtedy czuję, że naprawdę mnie pragnie, że wtedy nie ma hamulców. Od ponad dwóch lat nie usłyszałam, że jestem piękna, seksowna, bardzo rzadko mówi mi, że mnie kocha. Nie dotyka mnie, tylko do snu chwyta moją pierś. Kiedyś słyszałam codziennie, że chce ze mną być, że mnie uwielbia, że nie może uwierzyć, że mnie spotkał... W ogóle najczęściej tylko gramy w gry, a nasza fizyczność ogranicza się do tego, jak idziemy spać obok siebie. Jak kupiłam seksowną bieliznę, to usłyszałam, że to nie fair, że nakładam na niego presję i żebym więcej tak nie robiła.

Przed świętami bardzo się zdenerwowałam wyjazdem do mojej rodziny (nie cierpię pakowania i mojej rodziny, a pojechałam tam tylko dlatego, by do końca życia nie słuchać, że ominęłam święta). Było naprawdę źle i myślę, że X odczuł ulgę, że wyjechałam, bo aż mnie samą wykończyło to, co się we mnie działo. Porozmawialiśmy o tym i X zapewnił, że jest okej, że sobie odpocznie i będzie w porządku. Łącznie nie widzieliśmy się jakieś trzy tygodnie.

Zaskakująco, wyjazd na święta okazał się być dla mnie terapeutyczny i dużo się w mojej głowie "naprawiło". Gdy wróciłam, X był tak pozytywnie zaskoczony tą zmianą, był wyraźnie szczęśliwszy, mniej zmartwiony i tak mnie to cieszyło. Tylko teraz mam wątpliwość, czy to ja, czy mężatka, do której się odezwał jakoś przed świętami. Dowiedziałam się o wszystkim kilka dni temu, gdy zajrzałam w jego telefon. Chciałam sprawdzić godziny otwarcia weterynarza, bo mój pies strasznie kaszlał, a on o 6 rano zerwał się jak z zawałem serca i potem próbował luźno zapytać "która godzina" - klasyczna sztuczka, ta sama, którą ja opanowałam do perfekcji gdy moja mama zerkała mi przez ramię gdy pisałam z chłopakiem, którego nie lubiła ;) po tym nie wytrzymałam i po raz pierwszy w życiu przejrzałam jego historię wiadomości. Jego wybranka była zapisana pod nazwą kolegi z pracy, wysłał jej zdjęcie, jak mu stoi na jej widok, pisał jej, że o niej myśli, zapraszał na randkę w walentynki, flirtował z nią mniej lub bardziej dosadnie, a gdy ona zapytała się, czy ma dziewczynę (przypominam, że sama jest mężatką), odpisał, że "mam jedną na oku, ale ciągle zapracowana jest". Czyli jak trzeba było, to po pół roku znajomości byłam jego narzeczoną, bym nie mogła przeciwko niemu zeznawać, ale teraz, po prawie trzech latach, najwyraźniej nie jestem nawet jego dziewczyną. Powiedział, że chciał się poczuć męski przed kobietą, udając, że jej pragnie i że ze mną nie chciał tak pisać, bo bał się, że jeśli mnie nakręci, ale nie będzie miał ochoty na seks, to będę zawiedziona. Przy okazji miał nadzieję, że obudzi się w nim żądza i będzie mógł zacząć mnie zaspokajać (wtf). Boli mnie w tym wszystkim mnóstwo rzeczy, czuję się oszukana i zdradzona, ale jestem w stanie się z tym uporać. Rzecz jasna mężatkę zablokował i usunął całą ich konwersację na moich oczach.

Nasz dzień wygląda tak, że X rano wstaje, całuje mnie w czoło, idzie do pracy, wraca z pracy, daje mi buziaka, siada do komputera i potem idzie spać. W międzyczasie naszych interakcji jest bardzo mało, prawie wcale, mimo że siedzimy w tym samym pokoju. Po pierwszym szoku sporządziłam plan naprawczy na to, jak obudzić ogień w naszym związku. Proste rzeczy, jak okazywanie sobie miłości, uczuć w drobnych, ale częstszych gestach, albo niejedzenie przed pójściem spać żeby potem nie było, że mu stoi i by chciał, ale zaraz zwymiotuje. Tylko wczoraj znowu, wysłałam mu seksowne zdjęcia, gdy był w pracy, a w odpowiedzi dostałam.. ":D :D przyda sie bo mam kupe roboty dzis". Jak mu wprost napisałam, że chciałabym przeczytać, że mu się podobam, to tak napisał... ale mi już witki opadły. X nie chce iść do terapeuty ani doktora, chociaż sugerowałam mu, że może to są hormonalne sprawy i powinien skierować się do lekarza, bo jednak brak orgazmu od prawie pół roku i popędu od ponad dwóch lat wydaje mi się czymś więcej, niż problemem na tle stresowym.

Powiedzcie mi, co ja mam robić? Większość z Was to faceci, więc nie wiem, może sami coś takiego przechodziliście, może sami mieliście niechęć do seksu, może macie jakąś radę? Jak mam się zachowywać? Czy mam próbować wychodzić z inicjatywą, czy czekać na niego? Czy nakłonić go na terapię dla par, albo sesje tylko dla niego? Co może oznaczać to, że najchętniej bierze mnie przez sen? Wysłać go do lekarza? Jestem w kropce. Dla jasności, on ma 31 lat, ja 25 i wyglądam normalnie, 168cm, 58kg.

#niebieskiepaski #rozowepaski #zwiazki #seks

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: LeVentLeCri
  • 20
OP: No właśnie zorientowałam się, że pisałam pod wpływem emocji i podkreśliłam wszystko to, co jest nie tak, ale prawda jest taka, że wypisanie tego, co jest między nami dobrego zajęłoby trzy razy więcej miejsca. X jest naprawdę fantastycznym, ciepłym człowiekiem i kocham go z całego serca. Przecież nie jestem z nim tylko dla seksu i mogę poczekać, tylko nie chciałabym czekać bezczynnie... doskonale wiem, że nie zdecydował sobie jednego dnia,
OP: @Kameishi: 1) nie bait, 2) ja nie potrzebuję, żeby komuś było mnie żal, więc spoko ;) natomiast wierzę, że zdrada nie występuje w związku, w którym się wszystko układa, a jeśli w związku się nie układa, to to bardzo często jednak oznacza, że z obu stron jest coś nie tak, a nie tylko z jednej. Tylko dlatego chcę dać temu szansę i pytam, czy mogę coś zrobić inaczej, w
@AnonimoweMirkoWyznania: niestety, to juz konuec tego zwiazku. A skąd to wiem ? Bo byłem dokładnie takim samym facetem.

Mieszkaliśmy razrm z rozowym przez pewien czas i wolalem sobie zwalic konia pod prysznicrm niz sie z nia kochac.To mocno #!$%@? ale tak bylo. Cos sie przestawilo w glowie i koniec. Uczucie wygaslo, mimo ze w zyciu codziennym zazwyczaj byla świetna dziewczyna i wiem ze 2 taka mi sie w zyciu nie trafi.
Jego wybranka była zapisana pod nazwą kolegi z pracy, wysłał jej zdjęcie, jak mu stoi na jej widok, pisał jej, że o niej myśli, zapraszał na randkę w walentynki, flirtował z nią mniej lub bardziej dosadnie, a gdy ona zapytała się, czy ma dziewczynę (przypominam, że sama jest mężatką), odpisał, że "mam jedną na oku, ale ciągle zapracowana jest". Czyli jak trzeba było, to po pół roku znajomości byłam jego narzeczoną, bym