Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Jestem bardzo szczęśliwy. Pochodzimy z żoną z rodzin które można byłoby określić mianem niższej klasy średniej. Nie wiadomo jakiej biedy nie było ale na głupoty nie było nas stać. Z żoną poznaliśmy się już w liceum - od początku wiedzieliśmy, że to miłość na całe życie. Jesteśmy ze sobą już 15 lat a uczucie jest dalej takie same. W naszym związku nigdy nie było zazdrości, zbyt mocno się kochamy. Każde z nas rozumie, że nie ma mowy o dobrym związku jeżeli jedna strona przymusem trzyma drugą przy sobie. Mamy dwójkę zdrowych, wspaniałych dzieci. Pomimo świadomości trudu, który trzeba włożyć w wychowanie dzieci zdecydowaliśmy się na nie. Wg nas, życie na dłuższą metę bez dzieci zaczyna robić się nudne i tracić sens - wiem, wielu Wykopowiczów nie podziela tego poglądu. Z rodzinnych domów wynieśliśmy umiejętność oszczędzania. Pomimo relatywnie wysokich zarobków (ich suma to 60 tysięcy na rękę/miesiąc) nie wydajemy pieniędzy na głupoty. Mamy średniej klasy samochód, fajne mieszkanie i dwójkę zdrowych, wspaniałych dzieci. Staramy się nie żyć na pokaz, raz lub dwa razy do roku wakacje, ubrania porządne (niekoniecznie a raczej rzadko markowe). Resztę inwestujemy. Na swoje pozycje zawodowe ciężko pracowaliśmy wiele lat wspierając się nawzajem. Jesteśmy praktykującymi Katolikami. Uważamy, że wiele z tego co mamy zawdzięczamy Bogu. Nie jesteśmy ortodoksami ale dzieci wychowujemy w sposób konserwatywny - klękają z nami do wspólnej modlitwy, całą rodziną chodzimy do kościoła, żegnamy się przed jedzeniem itp. Wielu osób z naszego środowiska to dziwi - jak to, taka pozycja społeczna i takie zacofanie? Co zrobić, odpowiadam - dzięki Bogu i jego przykazaniom wiedziemy szczęśliwe życie. Dlaczego o tym pisze? Z dwóch powodów. Po pierwsze, aby się z kimś podzielić naszym szczęściem. Wbrew pozorom, niewielu "znajomych" jest w stanie udźwignąć sukces i szczęście innych. Rozmowa ze znajomymi zazwyczaj wygląda tak, że wsł#!$%@?ę się w ich biedy i żale natomiast staram się o nas nie mówić. Mamy kilku przyjaciół którzy cieszą się razem z nami i na tym niestety koniec - mowa głównie o rodzinie. Po drugie - być może kilku czytających zmieni postrzeganie świata czytając moje wypociny. Uważam, że droga do szczęśćia to droga konserwatywna, w której człowiek nie ucieka od ciężkiej pracy i odpowiedzialności. Wydaje mi się, że w naturę mężczyzny wpisane jest ponoszenie odpowiedzialności za innych. Co raz czytam opowieści, jak to ktoś jest szczęśliwy będąc singlem, grając na konsoli, zmieniając partnerki jak rękawiczki i imprezując 2 razy w tygodniu. Nie neguję, że powyższe może być przyjemne natomiast wg mnie, takie zachowania z pewnością nie prowadzą do szczęśliwego życia.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: LeVentLeCri
  • 30