Wpis z mikrobloga

Cz. 1

Gadający Kot

Chcecie usłyszeć naprawdę #!$%@?ą historię? Taką o istotach nie z tego świata? To już wam opowiadam, a zaczęło się od tego...

Wojtek stał na chodniku przed blokiem, marznął i wysłuchiwał żali jego ukochanej, kiedy ona wyrzucała jego rzeczy przez okno.
- Jak mogłeś mi to zrobić?! - krzyczała na całe osiedle - a ja ci tak ufałam!
- Spokojnie, wpuść mnie do środka to porozmawiamy - uspokajał ją Wojtek.
- Jak mam być spokojna! - Histeryzując wyrzucała rzeczy Wojtka.
- Pozwól mi wyjaśnić -powiedział Wojtek.
- Odejdź i więcej nie wracaj! - wrzeszczała.
Wojtek poddał się, wziął wszystkie rzeczy i poszedł na przystanek. Siedząc na przystanku rozmyślał o tym jak bardzo #!$%@?ł i jak bardzo nie da się już tego naprawić.
- #!$%@? trudno, #!$%@?ć to - powiedział oburzony.
Spojrzał na rozkład jazdy i wykrzywionym spojrzeniem szukał swojego autobusu.
- #!$%@?! - wykrzyknął #!$%@? - Dopiero za godzinę jest autobus?
Wstał, wyciągnął słuchawki i poszedł w kierunku centrum miasta. Do domu miał godzinę drogi na piechotę. #!$%@? do granic możliwości splunął, powiedział kilka bluzgów na MPK i włączył muzykę na uspokojenie.
- #!$%@?ę to wszystko, jedyne co teraz mogę to się #!$%@?ć.
Po godzinie drogi dotarł pod bar „Piano”, w którym zawsze przebywał z kumplami. Chwilę popatrzył na neon i wyciągnął telefon. Szukając chwilę wybrał numer, pod który zadzwonił. Po chwili czekania na usłyszenie głosu w słuchawce zaczął rozmowę.
- Siema #!$%@?, co robisz? - zapytał patrząc w witrynę baru.
Zmęczony głos odpowiedział mu powoli.
- Jak to #!$%@?, wsiadaj szybko i przyjeżdżaj pod Piano ważna sprawa jest i nie obchodzi mnie to, że jest późno! - wykrzyknął w słuchawkę
- Ale mnie to nie obchodzi że śpisz... Tak, tak zerwała ze mną... O! Teraz to możesz tak szybko wstać? - zapytał się i odłożył słuchawkę.
Popatrzył jeszcze raz w witrynę baru i wszedł do środka.

Kamil po odłożeniu telefonu, wstał i ubrał się z powrotem, pomyślał sobie, że przecież trzeba pomóc koledze w potrzebie. Wziął ze sobą portfel i szybko wyszedł z mieszkania. Do baru z mieszkania jest zaledwie jeden przystanek, jednak tramwaj, który jedzie jest zawsze zatłoczony. Kamil pomyślał, że może się przejść zamiast przeciskać się między ludźmi w komunikacji miejskiej.Kiedy tak szedł przypomniał sobie, że musi zadzwonić do Kacpra, którego gdzieś wywiało z domu. Wybrał numer i czekał... minęły trzy sygnały i odezwała się poczta głosowa. I tak dwa razy.
- Przecież może być u dziewczyny. - powiedział do siebie i schował telefon.
Dotarł do baru po pięciu minutach i wszedł do środka. Pustka świeciła w całym lokalu. Tylko przy jednym stoliku siedział samotny człowiek sączący whiskey ze szklanki.
- Cześć Kuba. - powiedział do barmana odkładając płaszcz na wieszak. - Widzę, że interes się nie za bardzo kręci.
- To nie moja wina. - odpowiedział mu Kuba, który przecierał szklanki. - Maciek musi jakoś rozruszać ten bar.
- Ta... to prawda, już dawno nie widziałem tu dużego ruchu.- spuścił głowę i powędrował w stronę stolika.
Mężczyzna siedzący przy stoliku spojrzał w jego stronę i szybko zapytał.
- Siema Kamil, jak tam dzisiaj na uczelni?
- Weź #!$%@? przestań, #!$%@?ę to i te studia. - szybko odpowiedział mu dosiadając się do niego.
- Ta zawsze tak mówisz, a później i tak znowu idziesz. - skontrował szybko śmiejąc się lekko.
- Weź Wojtek przestań wybrałeś najluźniejsze studia i jeszcze się #!$%@?.- śmiejąc się Kamil wziął łyka ze szklanki. - Uhu, ale mocna, aaale dobrze zrobi po ciężkim dniu pracy.
- A gdzie jest Kacper? - spytał go Wojtek - Dzwoniłeś do niego?
- Ta! I to dwa razy. - wykrzyknął biorąc kolejnego łyka. - Siedzi pewnie u Moniki.
- Za dużo jej poświęca czasu, dla nas w ogóle nie ma. - uśmiechnął się lekko Wojtek.
- Tak jak ty ze swoją, tylko tego nie widziałeś - odpowiedział mu.
- No teraz dobrze, że to widzę... chyba? - zapytał się siebie.
- Opowiadaj o co poszło i dlaczego zerwaliście. - powiedział Kamil nalewając kolejkę.
- A więc to było tak... - zaczął Wojtek.
Opowiadał swoją historię jeszcze kilkadziesiąt minut, więc nie chcę was zanudzać tym #!$%@?.

Przejdźmy do właściwej akcji, bo ten początek wydaje się zbyt długi. Ale najpierw może przedstawię po krótko postacie występujące tutaj, bo pewnie napisałem to tak, że nie możecie się nawet pokapować.
Tak więc Kacper, Wojtek i Kamil są przyjaciółmi od długiego czasu, gdzieś około podstawówki nawet.
Studiują i pracują we Wrocławiu, gdzie się wychowywali. Kacper studiuje psychologię, Kamil architektonikę, a Wojtek filologię angielską. Gdzie pracują to na razie nie ważne bo dowiecie się tego później, tak samo reszty.
Więc teraz skończę łamać czwartą ścianę i powrócę do opowiadania historii z powrotem.

Wyszli #!$%@? w trzy dupy z baru kiedy skończyli butelkę, jednak z powodów niewiadomych nikomu kupili jeszcze jedną. Szli przez ulice Wrocławia rozmawiając o starych czasach i o dziewczynach, których żaden z nich nie może zdobyć. Zataczali się i potykali, jednak byli bardzo ostrożni żeby nie rozbić butelki szkockiej. Na szczęście mieli blisko do domu więc nie stała się żadna tragedia. Kiedy weszli do mieszkania zastał ich rozweselony i zupełnie trzeźwy Kacper.
- Elo mordy! Gdzie wy byliście i czemu jesteście #!$%@?? - zapytał się zmieszany.
- No a ty gdzie byłeś? Zostawiłeś ziomka w potrzebie dla dziewczyny. - zapytał z wyrzutem Kamil ciężko siadając na krzesło.
- Dziewczyna mnie rzuciła! - odpowiedział Wojtek.
- E tam znajdziesz inną, tamta była jakaś #!$%@?. #!$%@?ła się ciągle o gówno do ciebie. - odpowiedział Kacper nalewając im wody.
- No w sumie prawda...- powiedział Wojtek sięgając po szklankę. - A ty? Gdzie byłeś?
- U Moniki, a gdzie - odpowiedział mu.
- Co to za klatka? - spytał się Kamil. - Coś się w niej rusza...
- A właśnie, to jest ta dobra nowina, o której nie powiedziałem. - odpowiedział sięgając po klatkę.
- Czy to jest kot? - zapytał Wojtek.
- Tak to jest kot, dostałem go od Moniki, która dostała go od swojej przyjaciółki - powiedział Kacper otwierając klatkę.
- CO JEST KUUUURWA! - zaczął wrzeszczeć Kamil - Przecież wiesz, że nie zgodziłbym się na żadne zwierzę ty chory #!$%@?.
- #!$%@? spokojnie. - zaczął uspokajać go Wojtek.
- O Jezus, trudno masz problem. Jest dwa do jednego, bo Wojtek też jest za kotami. - odchrząknął mu Kacper.
- To prawda uwielbiam koty. - przytaknął mu.
- Dobra, niech będzie, ale ja się nim nie zajmuję! - wysapał wkurzony Kamil. - A jak mi się zesra w pokoju czy coś, to przysięgam na Boga, że mu nogi z dupy powyrywam.
- Spokojnie, masz to jak w banku, że nim się zajmiemy.- wystękał Kacper. - Zresztą myślałem, że ta niespodzianka sprawi wam więcej radości.
- Jak się nazywa to futro? - zapytał Wojtek.
- Właśnie nie wiem, może puszek? - zapytał Kacper
- To zbyt popularne..-odpowiedział Kamil.
Zaczęli dyskutować na temat imienia, a kot przyglądał im się coraz bardziej zaniepokojony.
- Ty a może Filemon? - spytał Wojtek.
- Nie no #!$%@? mam tego dość, koniec gejowych imion, to już przesada! - powiedziałem do nich swoim największym basem.

I tak teraz nastąpił duży twist fabularny, bo narrator tego tekstu to kot, którego dostali w prezencie. Tak wiem, jest to dziwne, ale teraz spieszę z wyjaśnieniem w dalszej historii. Dowiecie się dlaczego też jestem narratorem wszechwiedzącym czy innym gównem.
- CO #!$%@?? - wykrzyknął Kacper po czym osunął się na kanapę.
-Ej to wina alkoholu czy on naprawdę gada? - spytał się Kamil.
- On chyba naprawdę gada. - odpowiedział mu Wojtek.
- Tak tak, ja gadam. - odpowiedziałem im. - Ale to jest #!$%@? tajemnica, między waszą trójką, bo jeśli któryś się wygada to ukrócę jego życie na tej planecie i będzie smażył się w piekle przez całą wieczność.
- Kim ty jesteś? - zapytał się Kamil
- Nazywam się Lucyfer i jestem ekhm znaczy byłem panem piekła. - odrzekłem doniośle.
- Ale czemu byłeś i czemu teraz jesteś pod postacią kota? - nie dawał spokoju Kamil.
- Więc tak, opowiem krótszą wersję. Między piekłem a niebem od wieków panuje rywalizacja, to wiecie, ale nie wiecie, że ostatnio, jakieś osiemdziesiąt lat temu pokłóciłem się ostro z Bogiem i #!$%@?ł mnie z piekła, odebrał część mocy i zamienił w kota. - szybko streściłem im moją historię.
A wam chcę opowiedzieć już więcej, bo trochę przesadziłem z tą rywalizacją. Jakoś osiemdziesiąt lat temu przez przypadek wypuściłem dusze zbrodniarzy z piekła, które trafiły do nieba i #!$%@?ły połowę wymiaru, a ja musiałem jakoś za to odpowiedzieć. Prosiłem brata ( Jezusa ) żeby się za mną wstawił, lecz nic to nie dało i Bóg ukarał mnie, jednak to nie ta kara, którą właśnie przechodzę, nie, nie ,nie tamta była lżejsza. #!$%@?łem się i #!$%@?łem Boga. Dlatego jestem teraz pod postacią kota, mam ograniczone moce i obserwują mnie anioły, a ja próbuję powrócić do mojego domu. Nie wiem co dzieje się teraz w piekle, nie mam pojęcia. Wracając do historii, bo znowu się rozpisałem.
- Czyli co, zostałeś wygnany przez Boga i teraz próbujesz wrócić do piekła? - zapytał Wojtek.
- Tak - szybko mu odpowiedziałem.
- I my mamy ci w tym pomóc? - drążył dalej.
- Tak - znowu szybko odpowiedziałem. - Innych, których o to prosiłem #!$%@? mnie na zbity pysk, albo musiałem ich pozabijać, co skutkuję dłuższą karą.
- Aha... a my co zrobimy - spytał się chłopaków Wojtek.
- Przygarniemy i pomożemy mu, nie chce mieć żadnego sierściaka w domu - odpowiedział stanowczo Kamil.
- Okej, a ty Kacper? jak to widzisz?
- M m m m może b być - odpowiedział drżąc.
- Mam jeszcze jedno pytanie - powiedział Wojtek.
- To ja mam jeszcze jedno po nim - powiedział Kamil.
- Okej - zgodziłem się
- Dlaczego my? - zapytał pierwszy Wojtek.
- Bo jesteście nie wierzący i dlatego nie chroni was żaden anioł. - odpowiedziałem liżąc się po łapach.
- A no tak, bo Monika wierzy... - przytaknął Wojtek.
- To teraz ja zadam pytanie. Czyli co piekło i niebo istnieją? - zapytał z niedowierzaniem Kamil.
- Tak istnieją, lecz spokojnie nie musicie zmieniać nagle wiary, bo jeśli mi pomożecie, po śmierci uczynię was moimi pomocnikami i pomocnikami Boga. Będziecie strażnikami wymiarów... I mogę wam to obiecać - odpowiedziałem.
- Okej bo już trochę za dużo tego na dziś, ja muszę się położyć - oznajmił Kamil.
- Kto to są ci strażnicy? - zapytał Wojtek.
- Strzeżą tych wymiarów przed ucieczką dusz, piekielny zajmuje się strzeżenia piekła, niebiański nieba, a ziemski zarządza śmiercią innych ludzi - odpowiedziałem. - Po ostatnich wybrykach będziemy ich potrzebować.
- Dobra wszystko rozumiem... chyba - oznajmił blady Wojtek.
- No to witamy w rodzinie - rzekł Kamil.
- Ja #!$%@?... TEN ŚWIAT #!$%@?ŁO! Gadający kot demon. - wykrzyknął Kacper po czym ledwo wstając poszedł do swojego pokoju.

I tak właśnie poznałem trzech najdziwniejszym i najbardziej #!$%@? ludzi w tym wymiarze, może dlatego, że nie poznałem ich wiele, tylko niektóre dusze. Mam nadzieję, że będzie ktoś czytał wypociny kota i przestrzegam, że ciężko pisze się tymi łapkami... i jeszcze ta wasza gramatyka. Pochlastać się można... ale dobrze wybrałem, bo Polska to jest najlepszy kraj do ukrywania się. Wszyscy znają Religię i wiedzą co to, praktykują i chodzą do kościoła, ale #!$%@? każdy grzeszy jak #!$%@?.

#pasta
  • 3