Aktywne Wpisy
![KingaM](https://wykop.pl/cdn/c3397992/KingaM_QtQ1gbm4N0,q60.jpg)
KingaM +43
#dzieci #zwiazki #wies Nałykałam się tabletek z kofeiną i mam sraczkę myślową I tak myślę sobie że dawno nie widziałam krowy. Mój syn nie będzie wiedział co to wieś.
Mój facet jest mieszczuchem i to hardkorowym. Widziały galy co brały i myślę jak z tego wybrnąć bez szantażu i odpalania trybu #!$%@? suki stawiającej na swoim.Nie ma przecież prawdziwie pięknego dzieciństwa bez możliwości spędzania go na wsi. I tu właściwie mogłoby się
Mój facet jest mieszczuchem i to hardkorowym. Widziały galy co brały i myślę jak z tego wybrnąć bez szantażu i odpalania trybu #!$%@? suki stawiającej na swoim.Nie ma przecież prawdziwie pięknego dzieciństwa bez możliwości spędzania go na wsi. I tu właściwie mogłoby się
![KingaM - #dzieci #zwiazki #wies Nałykałam się tabletek z kofeiną i mam sraczkę myślow...](https://wykop.pl/cdn/c3201142/2008fbf277e566aec57220151e3a5ebcd2b3e778e84c2c202576e61e2287742d,w150.jpg)
![ak-47-kalasznikov](https://wykop.pl/cdn/c3397992/ak-47-kalasznikov_Sc6UwZ2SeL,q60.jpg)
ak-47-kalasznikov +1851
Z początku wszystko poszło zgodnie z planem - zyskałam mnóstwo znajomych, stałam się duszą towarzystwa. Nie byli to byle jacy ludzie, na prawdę stali się dla mnie bliscy, troszczyliśmy się nawzajem o siebie, jakbyśmy znali się co najmniej kilka lat. Wspólne wyjścia, imprezy, rozmowy przez telefon. Nareszcie interesujące przedmioty na studiach, ciekawe zajęcia. Spędziłam cudowne 2 miesiące, które dały mi nadzieję, że W KOŃCU #!$%@? WSZYSTKO SIĘ UŁOŻY. W końcu dla kogoś coś znaczyłam, miałam komu się wyżalić, do kogo się przytulić, z kim wyjść, do kogo zadzwonić. Byłam szczęśliwa, tak zwyczajnie.
Niestety, nie mogło być tak kolorowo. Byłam przyzwyczajona, że zawsze coś się musi #!$%@?ć, ale nie sądziłam, że polegnę na absolutnie każdej płaszczyźnie życia. Wykryto u mnie kolejną chorobę, której nigdy bym się nie spodziewała. Z wesołej Mirabelki stałam się wrakiem, którego każdy dzień był podyktowany bólem. #!$%@?łam się wtedy w ciąg na opioidach, które przynosiły ulgę w chorobie i jednocześnie były sposobem na zapomnienie o moim żałosnym życiu i otaczającej mnie rzeczywistości.
Nauka zeszła na ostatni plan, a ćpanie i choroba otworzyły drzwi, które nieświadomie przekroczyłam. Drzwi do piekła, zwanego inaczej depresją. Od momentu wykrycia choroby zostałam wyrzucona na głębię nie potrafiąc pływać i walcząc o każdy oddech, a depresja stała się liną z kamieniem przywiązaną do mojej szyi i pociągnęła mnie na samo, samo dno.
Z każdym dniem gasło we mnie życie. Odcięłam się od ludzi. Znajomi i rodzina patrzyli jak się wykańczam, byli totalnie bezsilni. Matka płakała, gdy wróciłam do domu na święta, bo dopiero wtedy do niej dotarło jak bardzo cierpię.
Drugą połowę stycznia spędziłam w łóżku, bo ból nie dawał żyć. Lekarze podjęli decyzję o operacji, odbyła się tydzień temu. Teraz moje życie sprowadza się do wegetacji - dosłownie. Ciężko to nawet nazwać życiem, chyba nawet szczur ma lepiej. Jestem zdana na łaskę innych dopóki nie dojdę do siebie.
Jak można się domyślić, uczelnię zawaliłam totalnie. To wszystko co napisałam zmusiło mnie do wzięcia urlopu dziekańskiego. Matka spakowała mój życiowy dorobek i wróciłam w sobotę do domu, w moim małym miasteczku. Nie miałam nawet szansy pożegnać się z przyjaciółmi, bo rozjechali się w swoje strony na przerwę semestralną. Nie mam tu absolutnie nikogo, każdy stąd wyjechał na studia, do pracy.
Przez 2 miesiące miałam szansę zasmakować normalnego, fajnego życia. Czegoś, co inni mają na co dzień. Teraz znowu wróciłam do tego, od czego uciekałam przez ostatnie 7 lat. Do samotności.
#depresja #przegryw ##!$%@?
Komentarz usunięty przez autora
Jak dojdziesz w pełni do siebie, to się spakujesz i znowu wyruszysz w wielki świat, będzie dobrze! :)
Komentarz usunięty przez moderatora