Wpis z mikrobloga

@Deku
@maanius666
Nie wiem jak u niego ale jak pracowałem 5 lat temu na Orlenie to był zakaz krzeseł, chociaż by nikogo nie było to miałeś stać albo biegać i dokładać towar, myć kibel albo kawomat. Jak regionalny menager przyjeżdżał i zobaczył jakiś taborecik to kara 500 zł.
Z tego co nam na szkoleniu mówiła to klient ma Ciebie "sprzedawce" od momentu wjazdu na podjazd widzieć. Ma to jakos pozytywnie wpływać na
@GrammarNazi kierownik stacji miał to w dupie, rotację były takie że przez jedną małą stacje w rok przewinęło się 10 osób. Do dzisiaj nie wiem jak cześć z nich się nazywała. Z niego był stary Janusz - Biznesu który pamiętał czasy CPN'u gdzie stał cały dzień przy dystrybutorze i tylko "lał ropę za 50 zł".
Rok wytrzymałem w tym burdelu. Do dzisiaj jeżdżę tam tankować to coraz to nowe twarze widzę.
@GrammarNazi fajną opcją było to że praca była tydzień (7x12godzin) i później tydzień wolnego. Ale zaczęło być to męczące. Po tygodniu nocek później przez 3-4 dni dochodzilem do siebie żeby zaraz wstawać do pracy na 5 rano. Doszło jeszcze do tego że trzeba było przyjść do pracy w Wielkanoc, majówkę, 1 i 11 listopada i boże narodzenie bo "młodzi pracownicy mogli by nie dac rady".
I to już była przesada.