Wpis z mikrobloga

Mój tata został w zeszłym roku zdiagnozowany: glejak mózgu. Szanse praktycznie zerowe wyleczenia.
Miał operację, wycięli mu 99% tego gówna. Do tego radioterapia i chemia w tabletkach.
Było dobrze do dziś. Na badaniach wyszło, że guz odrasta (tak działa glejak). Znów czeka go operacja i radioterapia.
Na szczęście gość się trzyma. Ja też. Jest jednak gdzieś ta myśl, że statystyka wkrótce go dogoni...
Są jakieś opcje nawet za granicą żeby mu pomóc?