Wpis z mikrobloga

Jedyna epidemia z jaką mamy do czynienia i mieliśmy w ostatnich stu latach W KRAJACH CYWILIZOWANYCH to epidemia hipochondrii. Wyłącznie telewizor i zacznijcie myśleć. Co roku ten sam scenariusz z jakimś nowym wirusem, ciągłe straszenie ludzi i nagłówki odpowiednio skomponowane, aby kliki się zgadzały. Można raz, można dwa razy się nabrać, ale to jest co roku identyczny scenariusz:

Na zadupiach umiera trochę starych i schorowanych ludzi z powodu nowego wirusa => od razu wszystkie media w szał, ludzie w szał i zero myślenia, że winne są są wiek, inna choroba, brak opieki medycznej itd. Myślicie, że "nowe" wirusy nie pojawiają się na zachodzie? Taka magia, że wszystkie mutacje pojawiają się na zadupiach w krajach rozwijających się albo III świata? Oczywiście, że się pojawiają. Tylko nie ma jak tego nawet zauważyć, bo u nas jeśli są już przypadki śmiertelne to są w wyjątkowych sytuacjach.

I tak samo było w przeszłości. Przy wszelakich epidemiach. Warunki w jakich przychodziło ludziom chorować definiowały jak silna była śmiertelność. Łącznie z Hiszpanką.

Powojenna, zniszczona, biedna Europa i efekt był jaki był. Nietknięte USA, śmiertelność niewielka - 0,5%! (https://academic.oup.com/cid/article/50/8/1203/451446). Indie ogromna śmiertelność - jeśli ktoś nie zna historii to polecam się zapoznać, będzie od razu wiedział w jakim warunkach przyszło Indiom zmierzyć się z chorobą.

https://www.smithsonianmag.com/history/ten-myths-about-1918-flu-pandemic-180967810/

Much of the high death rate can be attributed to crowding in military camps and urban environments, as well as poor nutrition and sanitation, which suffered during wartime. It’s now thought that many of the deaths were due to the development of bacterial pneumonias in lungs weakened by influenza.

Scientists now believe that the marked increase in deaths in the second wave was caused by conditions that favored the spread of a deadlier strain. People with mild cases stayed home, but those with severe cases were often crowded together in hospitals and camps, increasing transmission of a more lethal form of the virus.

However, death rates varied among different groups. In the U.S., deaths were particularly high among Native American populations, perhaps due to lower rates of exposure to past strains of influenza. In some cases, entire Native communities were wiped out.


No specific anti-viral therapies were available during the 1918 flu. That’s still largely true today, where most medical care for the flu aims to support patients, rather than cure them.


One hypothesis suggests that many flu deaths could actually be attributed to aspirin poisoning. Medical authorities at the time recommended large doses of aspirin of up to 30 grams per day. Today, about four grams would be considered the maximum safe daily dose. Large doses of aspirin can lead to many of the pandemic’s symptoms, including bleeding.


However, death rates seem to have been equally high in some places in the world where aspirin was not so readily available, so the debate continues.


(chodzi o Indie oczywiście)
https://www.smithsonianmag.com/history/ten-myths-about-1918-flu-pandemic-180967810/

Krótko mówiąc - nie ma się czego bać i należy olać całą propagandę.

#coronavirus #epidemia #wirus #wirus2020 #nauka #zdrowie #medycyna
  • 14
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@DanteTooMayCry: generalnie to się z Tobą zgadzam.
Tylko Chiny dzisiaj to nie Indie 50 lat temu.
Więc jeśli z punktu widzenia makro czyli Pekinu nic się nie dzieje to po co zamykają miasta ?

Moja teoria jest taka że cywile są ofiarami wojny pomiędzy frakcjami w Pekinie.
  • Odpowiedz
@Sl_w_k_1:

Więc jeśli z punktu widzenia makro czyli Pekinu nic się nie dzieje to po co zamykają miasta ?


Międzynarodowy PR bardziej. Niby nic nie robili przy SARS (które również nie było niczym niezwykłym), więc teraz przesadzają. Ewentualnie coś z tym laboratorium w Wuhan jest na rzeczy, więc też lepiej by było dmuchać na zimne.
  • Odpowiedz
@DanteTooMayCry: oczywiście, że media nakręcają spiralę, tylko jednak coś tam się dzieje. Chiny to jednak nie kraj trzeciego świata. Raczej cywilizacyjnie nie są dużo w tyle, a rozprzestrzenia się tam to dość szybko.
  • Odpowiedz
@alterego:

Chiny to jednak nie kraj trzeciego świata. Raczej cywilizacyjnie nie są dużo w tyle, a rozprzestrzenia się tam to dość szybko.


Medialnie szybko. Zwykła grypa rozprzestrzenia się szybciej.

Weźmy np. Polskę

Od początku września ponad 515 tys. zachorowań na grypę (do 15 października)

Od 1 do 15 listopada ponad 204 tys. przypadków


A tutaj mamy ile? Trochę mniej niż 5k przypadków w 3tyg?

Chiny to wciąż kraj rozwijający się. Mają
  • Odpowiedz
@alterego: Śmiertelność i powikłania są ściśle powiązane z wymienionymi czynnikami. Powikłania nie biorą się z niczego. To nie jest rosyjska ruletka. Gdyby tak było to układ immunologiczny byłby największym crapem jaki "stworzyła" ewolucja. Zdrowy, młody człowiek nie ma się czego obawiać. Schorowany, stary powinien się obawiać nawet zwykłego przeziębienia (zwykłego, bo koronawirus to też przeziębienie) i przedsięwziąć szczególne środki, w tym warunki przechorowania.
  • Odpowiedz
@Stallion45: Heh :D. A to i tak późno napisałem, bo generalnie nie oglądam telewizji i nie zdawałem sobie sprawy, że zaczyna ludziom tak #!$%@?ć. Dopiero jak to dojrzałem to zdecydowałem się coś skrobnąć. Na pewno wcześniej na żywo ludziom mówiłem, że nie ma czym się przejmować, a jakby poszukać to może i by się znalazły podobne komentarze pod innymi tematami.

Generalnie siedzę w temacie chorób, szczepień itd.* od lat, więc to
  • Odpowiedz